W styczniu masło podrożało w sklepach średnio aż o 29,2 proc. rok do roku, wynika z raportu UCE RESEARCH, Hiper-Com Poland i Grupy BLIX. Według analityków, prawdopodobny jest scenariusz, że jeszcze przed Wielkanocą masło w sklepach będzie kosztowało nawet 12 zł w cenie regularnej.
Autorzy raportu przeanalizowali blisko pół tysiąca cen detalicznych (regularnych i promocyjnych).
– To znaczący wzrost, który odzwierciedla globalne i lokalne napięcia inflacyjne. Główne przyczyny to rosnące koszty surowców, energii oraz logistyki – komentuje Julita Pryzmont, współautorka raportu z Hiper-Com Poland, cytowana w komunikacie.
Nowy psychologiczy próg
W opinii Julity Pryzmont, konsumenci powinni przygotować się na dalszy wzrost cen masła w sklepach. Jak tłumaczy współautorka raportu, sytuacja na rynku masła jest wciąż niestabilna i dynamiczna. Dalszy jej rozwój zależeć będzie od szeregu czynników ekonomicznych i biznesowych. Należą do nich globalne trendy w produkcji mleka, polityka rolną, kursy walut oraz ewentualne zmiany w strategiach handlowych sieci detalicznych.
Natomiast według Piotra Bieli z Grupy Blix przyszedł czas na wyznaczenie nowego progu psychologicznego. Trzeba liczyć się z tym, że masło będzie kosztowało nawet 12 zł w cenie regularnej i 8,99 zł lub więcej w promocji.
– Myślę, że te poziomy osiągniemy jeszcze przed Wielkanocą, o ile na rynku nie wydarzy się nic nadzwyczajnego w tej kwestii – wskazuje Piotr Biela.
Mniej promocji
Jednocześnie, jak wynika z raportu, w styczniu 2025 roku ogólnie sieci handlowe zrobiły o 11,6 proc. mniej promocji na masło niż rok wcześniej.
– Chcąc uzyskać atrakcyjną cenę masła w promocji, sklepy zmuszone są do jego sprzedaży bez marży lub nawet poniżej ceny zakupu. W takich warunkach najczęściej ograniczają liczbę promocji, które obciążają ich budżety. Ale mimo znacznego wzrostu cen regularnych, przekraczających już 10 zł, masło w promocji nadal potrafi kosztować 4,99-5,99 zł za kostkę. To oznacza, że albo sieć dopłaca do akcji rabatowej, albo oferuje promocję w wyższej cenie – wyjaśnia Piotr Biela.
Raport pokazał też, że promocje i akcje rabatowe rok do roku najbardziej ograniczyły rok do roku supermarkety – o 22,7 proc., sieci convenience – o 21,9 proc., a także hipermarkety – o 10,7 proc. Na plusie znalazły się tylko dyskonty – 12,5 proc.
– Wyniki te sugerują, że ogólnie sklepy ograniczają promocje w celu ochrony marż. Dyskonty natomiast, znane z agresywnej polityki cenowej, mogą wykorzystywać mniejszą aktywność konkurencji, aby przyciągnąć klientów i wzmacniać swoją pozycję na rynku. Wzrost liczby promocji w tym formacie może również wynikać z ich długoterminowej strategii budowania lojalności klientów poprzez utrzymanie atrakcyjnych cen na kluczowe produkty spożywcze – podsumowuje Julita Pryzmont.