Polskie firmy liczą na udział w projekcie budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Ich zdaniem do maksymalizacji udziału polskich przedsiębiorstw konieczne jest wsparcie ze strony polskiego rządu, w tym finansowe.
Projekt budowy elektrowni realizują Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) we współpracy z dostawcą technologii, amerykańską grupą Westinghouse i jej partnerem, firmą Bechtel.
Jaki będzie udział polskich firm?
– Jeżeli chodzi o udział polskich firm, to mówi się o 40 do 50 proc. przy realizacji pierwszego bloku. Wydaje mi się, że jest to jak najbardziej realny poziom – mówił dyrektor dyrektor generalny Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska Bogdan Pilch podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Zwrócił uwagę, że polskie firmy mają wystarczające doświadczenie i kompetencje, by wykonywać prace przygotowawcze, zanim zacznie się budowa samego reaktora.
Czytaj też: Zamieszanie wokół polskiej elektrowni jądrowej. Z rządu płyną sprzeczne komunikaty
– Również przy budowie wyspy jądrowej istnieje prawdopodobieństwo udziału polskich firm. Już siedem firm zostało wybranych przez Westinghouse do uczestnictwa w budowie pierwszego bloku jądrowego. Myślę, że udział tych firm będzie bardzo znaczący – dodał dyrektor Izby.
Pierwsze firmy już biorą udział
Westinghouse podał w kwietniu, że wybrał do tego celu firmy Polimex Mostostal Siedlce, Baltic Operator z Grupy Przemysłowej Baltic, Mostostal Kielce, Mostostal Kraków z grupy Budimex, ZKS Ferrum, Famak i Energomontaż-Północ Gdynia.
Wcześniej Bechtel zawarł pierwsze kontrakty z polskimi firmami, które wezmą udział w projekcie. Są to Energoprojekt-Katowice, Prochem i Summa Linguae
– Mamy spory apetyt na udział w tym projekcie w każdym wymiarze, gdzie to będzie tylko możliwe – mówił Maciej Olek, członek zarządu Budimeksu.
Grupa liczy na to, że jeśli Mostostal Kraków sprawdzi się w polskim projekcie jądrowym, będzie mógł realizować tego typu zlecenia także w innych krajach.
Kompetencje związane z energetyką jądrową ma już Grupa Powen-Wafapomp. Dysponuje nawet zapleczem laboratoryjnym do badania pomp potrzebnych w elektrowniach jądrowych.
Brakuje promocji projektu jądrowego
– Uczestniczymy w polskim projekcie jądrowym, rozmawiamy ze wszystkimi graczami, również z potencjalnymi podwykonawcami Westinghouse i Bechtela, składamy oferty. Nie mamy jednak poczucia, że łatwo nas będzie wybrać. Nie wszyscy są zainteresowani współpracą – mówił dyrektor ds. rozwoju Powen-Wafapomp Piotr Kańtoch.
Jego zdaniem polskie władze niedostatecznie promują program energetyki jądrowej. Niektórzy poddostawcy Powen-Wafapomp nie są przekonani, czy budowa elektrowni w ogóle będzie realizowana.
Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter
– Moim zdaniem nie ma na poziomie rządu i PEJ pomysłu, jak to wypromować. Przeczytałem polski program jądrowy i tam jest element wsparcia polskiego przemysłu. Na ten cel przewidziano 25 milionów złotych na 12 lat. Tyle my wydaliśmy na zbudowanie laboratorium badawczego – mówił Piotr Kańtoch.
– Jeśli jest 150 miliardów do wydania [na projekt jądrowy], to niech rząd przewidzi 1,5 miliarda na programy wsparcia polskich firm. Na to liczę, a PEJ namawiam do tego, by już teraz myślał, co wpisać w umowy z wykonawcami, by mieć wpływ na to, kto będzie w poszczególnych “warstwach” wykonawców – dodał.
Potrzebne większe zaangażowanie
Zdaniem Bogdana Pilcha wskazane jest większe zaangażowanie w ten proces. Ma oczekiwania szczególnie wobec PEJ. Zadania promocyjne realizuje już Departament Energetyki Jądrowej w Ministerstwie Klimatu i Środowiska.
– Uważam, że w stosunku do potencjału tego projektu, który jest ogromny, zainteresowanie jest minimalne – mówił dyrektor.
– Ze strony rządu należy oczekiwać wsparcia firm, tworzenia mechanizmów. Ale również dla potencjalnych inwestorów zagranicznych wymogów tworzenia na przykład joint venture, które miałyby jakieś ulgi podatkowe, żeby jak największa wartość została w Polsce. Firmy potrzebują wsparcia, również finansowego, na przygotowanie do tego projektu pod kątem uzyskania niezbędnych certyfikacji – dodał Bogdan Pilch
Jego zdaniem mógłby na przykład powstać fundusz wsparcia takich firm, choćby z udziałem Polskiego Funduszu Rozwoju.