{"vars":{{"pageTitle":"Gdzie uchodźcy znajdą pracę? W niektórych branżach nawet 60% firm chce ich zatrudnić","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["kryzys-uchodzczy","praca","praca-dla-uchodzcow","rynek-pracy","uchodzcy","ukraina","wojna-na-ukrainie","zatrudnienie"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"29 marca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"29","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":283176}} }
300Gospodarka.pl

Gdzie uchodźcy znajdą pracę? W niektórych branżach nawet 60% firm chce ich zatrudnić

Zapotrzebowanie na pracowników w takich sektorach jak rolnictwo czy ogrodnictwo, HoReCa i turystyka może być zaspokojone. Te sektory są w stanie zabezpieczyć sytuację związaną z napływem 2 mln Ukraińców do Polski na mniej więcej pół roku – ocenia Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service.

Personnel Service opublikował właśnie nową edycję swojego „Barometru Polskiego Rynku Pracy 2022”. Badanie zostało przeprowadzone w pierwszej połowie lutego, a więc na krotko przed wybuchem wojny w Ukrainie. I już wtedy przedsiębiorcy uważali, że to nie napięcia na rynku pracy są dla nich największym zagrożeniem.

Z raportu wynika, że przedsiębiorcy spodziewają się, że sytuacja ich firm będzie w tym roku gorsza niż w poprzednim. Ale główny powód, jaki podawali przed wybuchem wojny, to wysoka inflacji, na którą wskazuje 15 proc. ankietowanych przedsiębiorców. Na drugim miejscu są zmiany prawno-podatkowe związane z Polskim Ładem (14 proc.), wyższe koszty prowadzenia działalności oraz nadal COVID-19 (po 13 proc.). Dopiero na kolejnym miejscu wskazywany jest deficyt kadrowy.

Choć badania przeprowadzono przed wybuchem wojny, to eksperci Personnel Service są zdania, że napływ uchodźców, do którego doprowadziła wojna, może wzmocnić trend, w którym podaż pracy nie jest już problemem numer jeden. Choć prawdopodobnie sytuacja będzie zróżnicowana w zależności od sektora gospodarki.

– W tym roku zapotrzebowanie na pracowników, w takich sektorach jak m.in. rolnictwo czy ogrodnictwo, HoReCa i turystyka może być zaspokojone. Te sektory są w stanie zabezpieczyć sytuację związaną z napływem 2 mln Ukraińców do Polski na mniej więcej pół roku. Po tym czasie powinniśmy widzieć efekt trwających przenosin części produkcji z Rosji i Ukrainy do Polski – ocenia Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service.

Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, zwraca uwagę, że w grupie uchodźców tylko część to osoby w wieku produkcyjnym. Ekspert szacuje, że jest to około 1-1,2 mln osób.

– Ale jest jeszcze tzw. wskaźnik partycypacji zawodowej, który pokazuje, ile osób zdolnych do pracy chce pracować. Można zakładać , że wśród Ukraińców wynosi on około 60 proc. A więc mówimy o 600-700 tysiącach osób, które mogą pracować. I tę liczbę trzeba zestawić z liczbą wakatów gospodarce, która wynosi 137 tys. – mówi Kamil Sobolewski. Ale, dodaje ekspert, prawdopodobnie zdolności do zwiększania zatrudnienia w polskich firmach są znacznie większa.  Bo nie na wszystkie stanowiska firmy szukają pracowników przez urzędy pracy.

Ekonomista Pracodawców RP zwraca przy tym uwagę, że przedsiębiorcy nie sygnalizują problemów z pozyskiwaniem nowych zamówień.

– Raczej chodziło o to, że do tej pory nie było kim ich realizować – mówi ekonomista.

Krzysztof Inglot dodaje, że polski rynek spokojnie wchłonie dużą liczbę uchodźców. Dodatkową szansą jest przenoszenie działalności firm z Rosji do Polski, co może powodować wzrost liczby nowych miejsc pracy.

Przed wybuchem wojny nadal co czwarta firma chciała zatrudniać. Pozyskiwanie nowych pracowników planują przede wszystkim duże firmy – wśród największych taką deklarację składa aż 35 proc. pytanych.

Jednocześnie co piąta firma deklarowała, że zatrudni pracownika z Ukrainy. Najczęściej to właśnie przedsiębiorcy z branży HoReCa (hotele, restauracje i catering) – aż 60 proc. planuje zatrudniać Ukraińców. Na drugim miejscu znajduje się biznes usługowy, gdzie już co trzeci pracodawca chce zatrudniać kadrę ze Wschodu. Następnie są firmy z sektora produkcji (28 proc.) oraz budownictwo (18 proc.).

– Polską granicę przekraczają głównie kobiety, często z dziećmi. Podtrzymujemy szacunki o możliwości wchłonięcia przez rodzimy rynek pracy nawet 700 tys. osób. Wynika to nie tylko z wolnych miejsc pracy, których jest dostępnych ok. 150 tys., ale też przedsiębiorczości Polaków. Jeżeli menedżerowie uzyskają nagle dostęp do większej liczby pracowników, chętnie powalczą o większe zamówienia eksportowe i ściągnięcie zagranicznych inwestycji – ocenia Inglot.

Z drugiej strony, jak zwracają uwagę eksperci Personnel Service, rosnące koszty w firmach czy niepewność związana ze zmianami w podatkach sprawia, że odsetek przedsiębiorstw planujących redukcję zatrudnienia jest niemal taki sam, jak tych, które zamierzają je zwiększać. Niemal co czwarty przedsiębiorca spodziewa się zwolnień. Ale głównie ci mniejsi: o ile redukcję planuje jedynie 16 proc. największych podmiotów, o tyle wśród średnich jest to 28 proc., a wśród najmniejszych 25 proc.