{"vars":{{"pageTitle":"Sprawiedliwość podatkowa odłożona na półkę. Na zmianach w PIT zyskują średnio i dużo zarabiający","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["artur-sobon","budzet","cenea","finanse-publiczne","main","makroekonomia","podatki","podatki-dochodowe","polski-lad","skladka-zdrowotna"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"28 marca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"28","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":282857}} }
300Gospodarka.pl

Sprawiedliwość podatkowa odłożona na półkę. Na zmianach w PIT zyskują średnio i dużo zarabiający

Polski Ład miał przywrócić sprawiedliwość podatkową, m.in. przez podniesienie podatków najlepiej zarabiających i obniżenie ich dla najniższych dochodów. Zmiany w podatkach, jakie teraz proponuje rząd, osłabiają ten redystrybucyjny efekt. Bo osoby o wyższych dochodach zyskują na nich więcej.

Najnowsze zmiany w Polskim Ładzie to obniżenie pierwszej stawki PIT z 17 proc. do 12 proc. dla wszystkich na skali podatkowej, umożliwienie prowadzącym działalność gospodarczą, rozliczającym się liniowym PIT zaliczenia w koszty składki zdrowotnej (do 8700 zł rocznie), odliczenia od przychodów połowy składki dla ryczałtowców, a także przywrócenie wspólnego opodatkowania samotnych rodziców z dziećmi. Zniknąć ma także tzw. ulga dla klasy średniej.

Zmiany mają wejść w życie 1 lipca, ale nowe przepisy będą stosowane do wszystkich przychodów w tym roku, a więc również tych z pierwszego półrocza.

Co ze sprawiedliwością podatkową

Likwidacja ulgi dla klasy średniej to jeden z głównych powodów „reformy do reformy”. To problemy z jej wyliczaniem doprowadziły do zamieszania w styczniu, doprowadzając do wzrostu obciążeń u grup, które teoretycznie miały zyskać na Polskim Ładzie i zmusiły Ministerstwo Finansów do nanoszenia poprawek do przepisów.

Ale droga, jaką teraz obrał resort, nie do końca prowadzi w kierunku, w jaką miały podążać zmiany w podatkach. Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA przypomina, że Polski Ład, gdy go prezentowano w maju ubiegłego roku, był przedstawiany jako reforma zwiększająca sprawiedliwość podatkową. Podnoszone były obciążenia osób o najwyższych dochodach, zwłaszcza tam gdzie wcześniej obciążenie składką zdrowotną było bardzo niskie. I jednocześnie te wyższe obciążenia wśród najbogatszych reforma transferowała do kieszeni osób o niskich dochodach.

Ten efekt redystrybucyjny widać było też w rozkładzie korzyści i obciążeń. Zyskać miała zdecydowana większość emerytów i rencistów. Zwiększenie kwoty wolnej do 30 tys. zł spowodowało, że świadczenie do 2500 zł miesięczne w ogóle było zwolnione z PIT. A emerytury w wysokości do takiej kwoty to około 60 proc. tego typu świadczeń wypłacanych przez ZUS.

Tak wysoka kwota wolna powodowała też, że osoby zarabiające pensję minimalną (dziś 3020 zł miesięcznie) przez większość roku również nie płaciły zaliczek na podatek.

Za to Polski Ład mocno bił po kieszeni prowadzących działalność gospodarczą i rozliczających się liniowym PIT. Nie dość, że nie mogli oni skorzystać z wysokiej kwoty wolnej, to jeszcze zastąpiono im ryczałtową składkę zdrowotną składką naliczaną od dochodów. Efekt? Koszty netto reformy w jej pierwszym wydaniu nie były wysokie, budżet musiał dołożyć około 5 mld zł.

– Podczas gdy zakres transferu „od bogatych do biednych” był o wiele większy. Ale w październiku ubiegłego roku doszło do pierwszej zmiany, m.in. zastąpiono u podatników prowadzących działalność gospodarczą na liniowym PIT 9-proc. składkę zdrowotną składką w wysokości 4,9 proc. I koszty z 5 mld zł wzrosły do 16,5 mld zł – zwraca uwagę Michał Myck.

Według niego po wprowadzeniu w życie zaproponowanych właśnie poprawek koszty skokowo wzrosną, z 16,5 mld zł do około 31 mld zł.

– Przy czym za każdym razem wzrost kosztów reformy nie bierze z dalszych korzyści tych najmniej zarabiających, ale raczej z ograniczania kosztów i strat tych lepiej zarabiających. Siłą rzeczy zmniejsza się zakres redystrybucji. Co prawda najubożsi bezpośrednio na tym nie tracą. Ale być może stracą kiedyś pośrednio, bo ktoś za to będzie musiał zapłacić: albo w formie innych podatków, albo w formie spadku wydatków na jakieś świadczenia czy usługi publiczne – mówi Michał Myck.

Najbogatsi zyskują więcej

Wiceminister finansów Artur Soboń, główny architekt nowego projektu wylicza, że w jego wyniku dodatkowa korzyść dla podatników wyniesie około 15 mld zł rocznie. Jego zdaniem maksymalna korzyść, jaką odniosą podatnicy na skali podatkowej, może wynieść nawet 4500 zł rocznie.

Sęk w tym, że ta korzyść nie rozłoży się równo. Obniżka stawki podatek zadziała tak, że próg dochodów, powyżej którego zmiany przestają być korzystne, przesuwa się ostro w górę w porównaniu do stanu z dziś. CenEA wylicza, że obecnie jest to około 18 000 zł brutto miesięcznie w przypadku singla, a straty u bezdzietnego małżeństwa i rodziców samodzielnie wychowujących dzieci dotkną tylko tych o najwyższych dochodach. Według obecnie jeszcze obowiązujących zasad progi dochodów, powyżej których podatnicy tracą na Polskim Ładzie, wynoszą 12800 zł dla singla, 24200 zł miesięcznie dla małżeństwa i 9100 zł brutto dla osoby samodzielnie wychowującej dzieci.

Kto na zmianie nie skorzysta, lub skorzysta niewiele? Michał Myck zwraca uwagę, że obniżka stawki PIT nic nie zmienia w sytuacji osoby, która zarabia do 30 tys. zł rocznie. W przypadku małżeństw to 60 tys. zł rocznie, bo kwota wolna liczy się podwójnie.

– Jednak jak się nawet spojrzy na to, jak maleją obciążenia tych, którzy zarabiają więcej, to ci z zarobkami rzędu 40-50 tys. zł rocznie zyskają stosunkowo niewiele w porównaniu do osób z dochodami powyżej 120 tys. zł – mówi ekonomista.

Zwraca uwagę, że obciążenia dla najbogatszych co prawda nadal będą wyższe w porównaniu do stanu sprzed Polskiego Ładu. Ale próg powyżej którego podatnicy odczują straty w porównaniu do systemu z 2021 roku mocno się podniósł, a straty nawet tych o najwyższych dochodach będą mniejsze.

– Zmiana, którą obecnie proponuje rząd po raz kolejny ogranicza efekt redystrybucyjny, jaki wprowadzał Polski Ład w pierwotnej wersji – podkreśla Michał Myck.

Progresja w podatkach się zmniejszy

Z wyliczeń CenEA wynika jednak, że jest jedna grupa podatników, wśród której na proponowanych zmianach zyskają wszyscy, nawet, którzy zarabiają do 30 tys. zł i teoretycznie nie mieliby jak z niej skorzystać. To rodzice samodzielnie wychowujący dzieci.

– Najbardziej zyskają na tym rodzice o wysokich dochodach, ale korzyści odczuje większość samodzielnych rodziców. Tym bardziej, że sporo było niejasności odnośnie tego jak funkcjonować będzie wycofana właśnie ulga w połączeniu z innymi elementami systemu – mówi Michał Myck.

Ekspert zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt: w wyniku zmian progresja podatkowa, której zwiększenie było jednym z celów Polskiego Ładu, teraz nieco zmaleje. Ekonomista zwraca uwagę, że w pierwszym Polskim Ładzie rozkład obciążeń podatkowych zmieniał się ze względu na nowe zasady wyliczania składki zdrowotnej: zamiast składki ryczałtowej dla JDG wprowadzono składkę naliczaną od dochodów, co sprowadzało się do wprowadzenia proporcjonalnego obciążenia składką przedsiębiorców. Zmiana w wysokości składki dla „liniowców” była pierwszym zaburzeniem tej zasady, umożliwienie zaliczania jej w koszty będzie drugim.

– Teraz progresja zmniejsza się w wyniku silnego obniżenia podatków dla przeciętnych i wysokich dochodów – mówi Michał Myck.

Zwraca przy tym uwagę, że to nie kształt klina podatkowego był dla rządu głównym powodem przygotowania zmian, a zamieszanie w naliczaniu zaliczek na podatek, do jakiego doszło na początku roku, a którego głównym sprawcą była tzw. ulga dla klasy średniej.

– Pozbycie się tej dziwnej aberracji w systemie w taki sposób, na jaki zdecydowało się Ministerstwo Finansów, ma istotne konsekwencje dla przychodów sektora finansów publicznych. Rząd przyjętymi rozwiązaniami obniża dochody o około 15 mld złotych rocznie – to wyjątkowo wysoka cena za przyjęcie błędnych rozwiązań w pierwotnym projekcie. Wystarczyło być bardziej otwartym na krytyczne uwagi jakie już wówczas zgłaszane były względem ulgi dla klasy średniej i całego zamieszania oraz konieczności tej drogiej korekty można było uniknąć – podkreśla Michał Myck.

Zmiany w Polskim Ładzie: są pierwsze wyliczenia nowej reformy podatkowej