Rada Polityki Pieniężnej zmieniła zdanie i nie uważa już, że obecny wzrost cen jest przejściowy. Zaskakująca podwyżka stóp ma zapobiec utrzymywaniu się inflacji powyżej celu NBP przez dłuższy czas.
RPP podniosła niespodziewanie stopy o 40 punktów bazowych. Analitycy oczekiwali podwyżki, ale dopiero w listopadzie.
RPP była ostatnio pod dużą presją po tym, jak inflacja we wrześniu wzrosła do 5,8 proc. A niektórzy ekonomiści zaczęli przewidywać, że do końca roku wyniesie 7 proc.
Prezes NBP Adam Glapiński we wtorek na Kongresie 590 mówił, że decyzja o zaostrzeniu polityki pieniężnej się zbliża, ale inflacja nadal jest zjawiskiem przejściowym. Dlatego większość ekspertów sądziła, że podwyżka nastąpi dopiero w listopadzie. Wtedy RPP pozna nową projekcję inflacji, która pokaże prawdopodobnie wyższą ścieżkę wzrostu cen.
Rada nie czekała jednak do listopada. Dlaczego? Nieco światła na sprawę rzuca komunikat, jaki opublikowała po środowej decyzji. Według RPP jest ryzyko, że obecny wzrost cen, napędzany głównie przez drożejące surowce, może się utrwalić, zwłaszcza, gdy aktywność gospodarcza będzie się zwiększać. Widać to choćby po rynku pracy, gdzie – choć zatrudnienie jest niższe, niż przed pandemią – mamy bardzo szybki wzrost płac.
Łączny wpływ tych czynników mógłby utrzymywać inflację powyżej celu NBP przez dłuższy czas. I właśnie żeby temu zapobiec, Rada dokonała podwyżki. Po decyzji stopa referencyjna NBP będzie wynosić 0,5 proc, a nie 0,1 proc. jak do tej pory.
Piotr Bartkiewicz, ekonomista Banku Pekao SA zwraca uwagę, że komunikat po posiedzeniu jest zaskakująco powściągliwy.
–RPP podwyżkę stóp procentowych uzasadnia ryzykiem utrwalenia się inflacji powyżej celu w średnim okresie, ale nie zobowiązuje się do żadnych decyzji na kolejnych posiedzeniach i nie uzależnia ich od jakichkolwiek warunków. Co więcej, NBP deklaruje wciąż możliwość stosowania interwencji walutowych i innych instrumentów przewidzianych w „Założeniach polityki pieniężnej”, co można odczytywać jako próbę rozmiękczenia jastrzębiego wydźwięku dzisiejszej decyzji – napisał w komentarzu do decyzji RPP. Według niego możliwe są więc dwa scenariusze: albo cykl wzrostu stóp będzie kontynuowany, albo Rada poprzestanie na październikowej podwyżce.
–Dzisiejsza „ucieczka do przodu” dała mocny sygnał gotowości NBP do reagowania na podwyższoną inflację, pozwoliła na umocnienie złotego i odrobienie części luki do pozostałych banków centralnych regionu. Nie musi jednak zapowiadać bardziej agresywnego zacieśnienia w krótkim okresie – innymi słowy, podwyżka teraz nie oznacza większego prawdopodobieństwa kolejnego ruchu w listopadzie lub grudniu i widzimy duże szanse, że RPP będzie chciała poczekać do kolejnej projekcji, tym razem marcowej – uważa Piotr Bartkiewicz.
Ekonomiści Banku ING uważają natomiast, że to dopiero początek. Ich zdaniem docelowo stopa referencyjna NBP wzrośnie do 2 proc.
RPP podniosła stopy o 40pb, długi czas nasz scenariusz podwyżki przed końcem roku był poza konsensusem, ale był spójny z naszymi wysokimi prognozami CPI. To nie koniec, widzimy dużą ekspansję fiskalną w 2022 i wysoką inflację, docelowa stopa około 2,0% niż 1,5% sprzed pandemii.
— ING Economics Poland (@ING_EconomicsPL) October 6, 2021
Teraz eksperci czekają na dalsze komentarze ze strony banku centralnego. Na czwartek 7 października zaplanowana jest konferencja prezesa NBP Adama Glapińskiego.
Po środowej decyzji Rady umocnił się złoty, wzrósł też kurs akcji banków, które zarabiają na wzroście oprocentowania. Krótko przed zamknięciem giełdowej sesji indeks WIG-Banki rósł o 3,2 proc.