{"vars":{{"pageTitle":"Tak zadziałały wakacje kredytowe. Miliardy złotych nadpłat kredytów mieszkaniowych","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","news"],"pageAttributes":["banki","finanse","finanse-osobiste","kredyty","main","najnowsze","najwazniejsze","pieniadze","wakacje-kredytowe"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"27 września 2023","pagePostDateYear":"2023","pagePostDateMonth":"09","pagePostDateDay":"27","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":609213}} }
300Gospodarka.pl

Tak zadziałały wakacje kredytowe. Miliardy złotych nadpłat kredytów mieszkaniowych

Wakacje kredytowe zostały wykorzystane do ogromnych nadpłat kredytowych mieszkaniowych, wynika z danych Związku Banków Polskich. Bankowcy nie ukrywają, że przedłużenie wakacji kredytowych na 2024 rok, ale już tylko dla osób spełniających kryterium dochodowe, to lepsze rozwiązanie niż obowiązujące obecnie. Bo, jak mówią, zawieszanie rat dla wszystkich nie spełnia swojej podstawowej roli.

O tym że wakacje kredytowe będą przedłużone również na 2024 rok poinformował w połowie września premier Mateusz Morawiecki. Program ma jednak nieco różnić się w szczegółach od wersji obowiązującej teraz. Szef rządu oświadczył bowiem, że prawo do zawieszenia spłaty rat kredytu mieszkaniowego będą mieli tylko ci, których dochody będą odpowiednio niskie.

Rząd nie przedstawił jeszcze szczegółów nowej wersji wakacji kredytowych. Sama deklaracja premiera nie zaskoczyła rynku. O przedłużeniu wakacji także na 2024 r. mówiło się już od jakiegoś czasu, dlatego inwestorzy nadal pozostają przy akcjach banków. A indeks branżowy WIG-banki pozostaje jednym z najsilniejszych w tym roku na warszawskiej giełdzie.

Uczestnicy rynku są przekonani, że kryterium dochodowe powinno poprawić skuteczność programu. No i jego wprowadzenie to spełnienie jednego z postulatów sektora bankowego, który od początku twierdził, że możliwość zawieszania rat przez wszystkich kredytobiorców to błąd. Projekt w nowym kształcie to kompromis: z jednej strony pomoc będzie kierowana do tych, który naprawdę jej potrzebują. Z drugiej koszty po stronie banków będą niższe niż obecnie.

Wielu skorzystało z okazji

Program wakacji kredytowych wprowadzono jeszcze w 2022 r., a jego głównym celem – przynajmniej teoretycznie – było wsparcie w spłacie kredytów hipotecznych klientom w czasie utrzymujących się wysokich stóp procentowych. Dzięki temu, w 2022 r. i 2023 r. można wstrzymać spłaty łącznie ośmiu rat – dwóch w III i IV kw. 2022 r. oraz po jednej w każdym kwartale 2023 r.

Ale bankowcy twierdzą, że nie do końca ten cel udało się osiągnąć. Na programie najbardziej skorzystać miały osoby w trudnej sytuacji finansowej. Ale skorzystali również ci, którzy poradziliby sobie z obsługą kredytu i bez pomocy. Na czym polegała ta korzyść?

– Z naszych danych wynika, że program wakacji kredytowych nie spełnił swojej roli. Czyli nie ulżył wyłącznie tym mniej majętnym posiadaczom kredytów, którzy mieli problem z jego spłatą z powodu wysokich stóp procentowych. Tylko w I półroczu 2023 r. wartość nadpłat kredytów sięgnęła 27 mld zł, a w latach 2022-2023 było to 52 mld zł – komentuje dla 300Gospodarki Agnieszka Wachnicka, wiceprezeska Związku Banków Polskich.

Dla porównania, w 2020 r. nadpłaty sięgnęły 18 mld zł.

Agnieszka Wachnicka podkreśla, że oczywiście w grupie osób, które skorzystały z wakacji kredytowych byli również ci bardziej wrażliwi kredytobiorcy. Ale w dużej części również tacy, którzy skorzystali z okazji, by nadpłacić kredyt.

Zaskoczenia nie było

Propozycja przedłużenia wakacji kredytowych z zachowaniem nieznanego do momentu publikacji tekstu kryterium dochodowego jest przyjmowana przez instytucje oraz rynek ze spokojem. Od 21 września, czyli dnia deklaracji premiera Morawieckiego, notowania indeksu WIG-banki spadły zaledwie o 2,5 proc. Co więcej, wspomniany indeks zyskał w tym roku ponad 20 proc. i utrzymuje się w tegorocznej czołówce, jeśli chodzi o wzrosty.

Temat wakacji kredytowych pojawiał się w przestrzeni publicznej regularnie, więc rynek w dużym stopniu spodziewał się, że taka deklaracja padnie we wrześniu. Zaskakującym elementem był planowany okres ich obowiązywania – zaproponowano rok, wobec wcześniej zapowiadanego pierwszego półrocza – mówi Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.

Z drugiej strony mocniej zaakcentowane zostało kryterium dochodowe. Jednocześnie stało się też jasne, że ta propozycja nie zostanie wdrożona przed wyborami, stąd spokojna reakcja rynku na ogłoszenie propozycji wakacji – dodaje.

Choć eksperci zwracają uwagę na wątpliwości, czy w ogóle przedłużanie programu ma sens w aktualnej sytuacji gospodarczej. We wrześniu Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe o 75 pkt bazowych do 6 proc. I nie jest wykluczone, że będzie je nadal obniżać, bo według większości prognoz inflacja ma nadal spadać. O ile decyzja obniżaniu stóp procentowych jest przez wielu ekonomistów kwestionowana, to nie da się ukryć, że stopniowo będzie poprawiać sytuację kredytobiorców.

Piętrzą się koszty banków

Przedłużanie wakacji budzi wątpliwości tym bardziej, że w ostatnich latach obciążenia banków wzrosły. Oprócz kosztu zawieszania spłaty rat, który według szacunków ZBP w latach 2022-2023 wyniesie 14 mld zł, dochodzą wielomiliardowe rezerwy, jakie banki muszą zawiązywać na poczet procesów o unieważnienie umów kredytów we frankach.

Chodzi o rezerwy na ryzyko prawne, które zwiększyło się po orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej , że w przypadku unieważnienia umowy kredytowej, bank nie może domagać się od klienta wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.


Czytaj też: Banki chcą waloryzacji kapitału od frankowiczów? UOKiK: To nieetyczne i bezpodstawne


Banki posiadające portfele kredytów frankowych jak PKO BP, Bank Millenium czy mBank, muszą teraz tworzyć gigantyczne rezerwy. Dla przykładu, mBank w II kw. miał ponad 15 mln zł straty netto, na co wpływ miało właśnie tworzenie rezerw związanych z kredytami frankowymi. Całkowita wartość rezerw utworzonych na ten cel na koniec II kw. przez bank sięgała 7,5 mld zł.

Według wyliczeń Związku Banków Polskich całkowita wielkość rezerw zawiązanych przez banki z tego tytułu pod koniec czerwca wynosiła około 40 mld zł.

To wszystko powoduje dramatyczny skok kosztów zewnętrznych banków.

– Według naszych szacunków, koszt wakacji kredytowych w latach 2022-2023 sięgnął 14 mld zł, a wakacjami kredytowymi objętych zostało około 75 proc. kredytów złotowych o wartości około 280 mld zł . Szacujemy, że w połączeniu z innymi obciążeniami jak m.in. rezerwy związane z kredytami frankowymi czy funduszem wsparcia kredytobiorców, poziom zewnętrznych obciążeń banków może w 2023 r. wynieść ponad 37 mld zł. Już około 40 proc. wszystkich kosztów banków, stanowią wyłącznie obciążenia zewnętrzne – wylicza wiceprezeska ZBP.

Na tym tle przedłużenie wakacji kredytowych, z zachowaniem kryterium dochodowego, nie powinno stanowić znaczących kosztów na tle innych wydatków.

– Wydaje się, że tym razem wakacje kredytowe będą istotnie mniejszy wpływ, dlatego kluczowe w tym kontekście jest kryterium dochodowe, nad którym pracuje Komisja Nadzoru Finansowego. Wcześniej ZBP mówił o potencjalnych kosztach około 3 mld złotych, stąd gdyby koszt przedłużenia wakacji zamknął się w tej kwocie, to prawdopodobnie reakcja rynku byłaby umiarkowana – zauważa Sobolewski.

Co z finansowaniem gospodarki?

W pokryciu wysokich kosztów zewnętrznych z pewnością pomagają rosnące zyski wypracowywane przez banki na fali wysokich stóp procentowych. Według danych NBP, w I półroczu zysk netto banków podskoczył względem tych z analogicznego okresu 2022 r. o 49 proc. do ponad 15,6 mld zł.

Niemniej, na tle Europy rodzima branża nie wypada najlepiej.


Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.


Rzeczywiście, dużo osób podkreśla znaczne zyski sektora bankowego wypracowane w ostatnich latach ze względu na wysokie stopy procentowe. Pozostałe wskaźniki nie wskazują jednak na aż tak doskonałą kondycję banków, a na tle reszty krajów Europy wypadamy wręcz słabo. Wskaźnik aktywów banków w relacji do PKB jest na jednym z najniższych poziomów w UE i zmniejsza się. Rodzimy sektor bankowy rośnie, ale w tempie wolniejszym od gospodarki – mówi Wachnicka.

Wysokie obciążenia zewnętrzne uderzają więc w zdolność banków do budowania kapitału, co jest jednym z kluczowych wskaźników w przypadku udzielania kredytów.

Aktualnie za około 70 proc. finansowania w gospodarce odpowiadają banki, a poziom inwestycji w Polsce jest niższy niż w innych krajach UE: wynosi 16 proc. wobec 22 proc. średniej w UE. Szacujemy, że banki musiałyby dołożyć w następnych latach 220 mld zł, czyli ich kapitały powinny rosnąć o około 45 mld zł rocznie. Widać więc, że choć póki co banki radzą sobie z tymi kosztami, to będą one istotnie wpływać na możliwości dostarczania finansowania – podsumowuje wiceprezeska ZBP.

Polecamy także: