{"vars":{{"pageTitle":"Turystyczny boom omija Polskę. Ale może nie ma w tym nic złego","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["turystyka"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"14 sierpnia 2019","pagePostDateYear":"2019","pagePostDateMonth":"08","pagePostDateDay":"14","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":16751}} }
300Gospodarka.pl

Turystyczny boom omija Polskę. Ale może nie ma w tym nic złego

W Europe są miejsca, dla których „przeturystowienie” jest dziś dużym problemem.

Miasta takie jak Barcelona, Amsterdam czy Paryż napisały nawet w te wakacje list otwarty, w którym wyrażają zaniepokojenie „wybuchowym wzrostem” serwisów internetowych do wakacyjnego wynajmu mieszkań, z których najpopularniejszym jest Airbnb.

Między 2009 a 2017 rokiem niektóre kraje zanotowały gigantyczny wzrost liczby zagranicznych odwiedzających: Litwę odwiedzało w 2017 roku aż 189 proc. turystów więcej niż w 2007. Na kolejnych miejscach pod względem dynamiki wzrostu znalazły się Chorwacja, Łotwa i Wielka Brytania – pisze serwis Politico.

Polska, z 52-proc. wzrostem, znalazła się na 10 miejscu w Unii Europejskiej, a liczba turystów rosła u nas szybciej niż we Francji, Hiszpanii czy Włoszech.

Jednak pod względem bezwzględnej liczby turystów byliśmy na 14 miejscu, z niecałymi 17 milionami gości z zagranicy.

Dla porównania, Hiszpanię odwiedziło w tym czasie 306 mln osób, Włochy prawie 211 mln, a Chorwację – 80 mln.

O tym, że ten turystyczny boom Polski dotyczy tylko w ograniczonym stopniu, świadczy jeszcze jedna statystyka: liczba zagranicznych wizyt turystycznych na co najmniej jedną noc w przeliczeniu na mieszkańca.

Tutaj „wygrywają” zdecydowanie Malta, Chorwacja i Cypr (ale też Grecja, Hiszpania czy Austria mają bardzo dobre wyniki), natomiast Polska i Rumunia mają zdecydowanie najmniej „turystonocy”.

Na każdy 1000 Polaków przypadało w 2017 roku 440 wizyt turystów na co najmniej jedną noc. To dwa razy mniej niż np. w Słowacji, czterokrotnie mniej niż we Francji i dziesięciokrotnie mniej niż w Portugalii.

Polska wciąż ma więc duży potencjał do wzrostów.

Ale czy naprawdę chcemy mieć później te problemy, co Barcelona? Mieszkańcy Krakowa – najpopularniejszego polskiego miasta wśród obcokrajowców – na pewno by nie chcieli.

Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.

>>> Czytaj też: Od 2 lat spada średnia długość życia Polaków. „Nadumieralność” mężczyzn dużym problemem