Nowe normy emisji spalin w UE miały być sposobem na ograniczenie smogu. Jednak państwa członkowskie zgodziły się na to, by łagodniej potraktować samochody osobowe i dostawcze. Eksperci ostrzegają – to zła wiadomość dla jakości powietrza.
Unia Europejska pracuje nad nową edycją norm emisji spalin dla pojazdów mechanicznych. Stanowisko w tej sprawie przyjęła niedawno Rada Unii Europejskiej. Proponowane rozporządzenie po raz pierwszy uwzględnia jednocześnie samochody osobowe, dostawcze i ciężarowe.
Jeszcze w listopadzie 2022 roku swoją propozycję rozporządzenia zaprezentowała Komisja Europejska. Zakładała ona zaostrzenie norm emisji spalin dla wszystkich rodzajów nowych pojazdów spalinowych.
– Transport drogowy jest największym źródłem zanieczyszczenia powietrza w miastach. Dzięki nowym normom Euro 7 pojazdy na europejskich drogach będą bardziej ekologiczne, a lepsza jakość powietrza zapewni ochronę zdrowia ludzi i środowiska – tłumaczyła wtedy Komisja.
Rada łagodzi projekt przepisów
Jednak zgodnie z propozycją Hiszpanii, która przewodniczy Unii w tym półroczu, Rada UE przyjęła złagodzone stanowisko w sprawie Euro 7.
– Rada utrzymuje w nim obecne limity emisji i warunki badań pojazdów lekkich. Jeżeli chodzi o pojazdy ciężkie — obniża limity emisji i nieco modyfikuje warunki badań – czytamy w komunikacie.
Czytaj też: Polska z brązowym medalem w igrzyskach smogu. Europa oddycha brudnym powietrzem
Oznacza to, że samochodów osobowych i dostawczych nadal dotyczyć będą normy sformułowane w poprzednim rozporządzeniu w tej sprawie – Euro 6. Zaostrzenie norm ma dotyczyć jedynie ciężarówek i autobusów. Chodzi zarówno o same emisje spalin, jak i zasady ich kontroli.
Propozycja rozporządzenia Euro 7 wyznacza też limity emisji niespalinowych, w tym pochodzących ze zużycia hamulców i opon. Określa też minimalne wymogi wydajności co do trwałości akumulatorów w pojazdach elektrycznych oraz surowsze wymogi co do okresu eksploatacji pojazdów. Projekt regulacji przewiduje też stosowanie zaawansowanych technologii i narzędzi monitorowania emisji.
Kto był przeciw ostrzejszym normom
– Wierzymy, że projekt ten zdobył szerokie poparcie a także, że zapewnia odpowiednie wyważenie kosztów inwestycji ponoszonych przez producentów oraz zwiększa korzyści dla środowiska wynikające z rozporządzenia – komentował hiszpański minister przemysłu, handlu i turystyki Héctor Gómez Hernández, cytowany w komunikacie Rady.
Na rzecz złagodzenia nowych przepisów działało osiem państw członkowskich, w tym Polska. Pozostałe to Bułgaria, Czechy, Francja, Rumunia, Słowacja, Węgry i Włochy. Przeciw ostrzejszym normom wypowiadali się także przedstawiciele branży motoryzacyjnej.
Jednym z przesłanek przeciw zaostrzeniu miało być zwiększenie kosztów produkcji pojazdów objętych nową normą. Pojawił się też inny argument – bardziej restrykcyjne przepisy dla aut spalinowych miały być przeszkodą dla transformacji w kierunku samochodów elektrycznych.
– Chcą wprowadzić nowe regulacje, które odciągnęłyby nas od naszej misji przekształcenia branży. Wymagałoby to od nas wyłożenia dużych pieniędzy na kwestie, które nie mają przyszłości, więc chciałbym, aby Unia Europejska zrewidowała swoje zamiary – mówił wiosną Luca de Meo, prezes Grupy Renault i przewodniczący europejskiego branżowego stowarzyszenia ACEA, cytowany przez Automotive News Europe.
Czy jakość powietrza się poprawi?
Branża motoryzacyjna może być więc zadowolona z wyniku prac Rady. Mimo, że rozporządzenie nie przybrało jeszcze ostatecznego kształtu. Swoje zdanie wyrazić musi jeszcze Parlament Europejski.
Tymczasem zdaniem organizacji Transport & Environment, obecna wersja normy Euro 7 to “katastrofa dla jakości powietrza”.
– Zamiast zmniejszyć zanieczyszczenie, spowoduje to, że dzisiejsze zanieczyszczające samochody według Euro 6 staną się „czystymi” pojazdami według Euro 7. Decydenci w Parlamencie mają ostatnią szansę na ustanowienie znaczącego rozporządzenia Euro 7. Nie powinni jej zmarnować w trosce o zdrowie wszystkich obywateli – komentuje Anna Krajinska z T&E, cytowana w komunikacie.
Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter
Z kolei amerykańska organizacja International Council for Clean Transportation wskazuje, że nawet w wersji Komisji Europejskiej propozycje norm unijnych są mniej restrykcyjne niż przepisy amerykańskie i chińskie. Dotyczy to w największym stopniu norm emisji tlenków azotu.
To właśnie tlenki azotu odpowiadają w największym stopniu za negatywne skutki zdrowotne smogu. W innej analizie ICCT wskazuje, że wprowadzenie normy Euro 7 w 2025 roku, ale w wersji proponowanej przez KE, może zapobiec 9 900 przedwczesnych zgonów.
– Im później zostanie wdrożona norma Euro 7, tym mniejszej liczby pojazdów będzie ona dotyczyć. Biorąc pod uwagę, że samochody osobowe i dostawcze mają średni okres eksploatacji wynoszący 18 lat, a ciężarówki i autobusy około 20 lat, każdy rok opóźnienia zwiększa emisję tlenków do powietrza, którym oddychamy, co staje się poważnym obciążeniem dla zdrowia ludzi – zauważa analityk ICCT Jan Dornoff, cytowany w materiale organizacji.
Polecamy także:
- Rezygnacja z samochodu? To niemożliwe. Co trzeci Polak nawet nie wyobraża sobie życia bez auta
- Rzadziej odwiedzamy salony samochodowe. Ruch wokół aut klasy premium zmalał
- Izera na wyboistej drodze. NIK wątpi, czy ktoś będzie chciał kupować polski samochód elektryczny
- Przybywa samochodów elektrycznych. Interesuje się nimi cała Europa