{"vars":{{"pageTitle":"UE musi zmniejszyć swoją ekonomiczną zależność od reszty świata. Ale czy to możliwie?","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["chiny","handel","makroekonomia","produkcja","prognozy","saxo-bank","unia-europejska","wymiana-handlowa"],"pagePostAuthor":"Hubert Bigdowski","pagePostDate":"9 lipca 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"07","pagePostDateDay":"09","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":58282}} }
300Gospodarka.pl

UE musi zmniejszyć swoją ekonomiczną zależność od reszty świata. Ale czy to możliwie?

Konieczność tzw. reshoringu, czyli przeniesienia produkcji niektórych towarów do Europy, jest kluczowa, aby uodpornić europejską gospodarkę na wypadek kolejnego wstrząsu. Czy autonomia produkcyjna w Unii Europejskiej jest jednak w ogóle możliwa?

Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku, próbuje odpowiedzieć na to pytanie.

Wskazuje, że pandemia koronawirusa uwydatniła nadmierną zależność Europy od Azji (w szczególności Chin i Indii) w zakresie produkcji sprzętu i wyrobów medycznych, a także kluczowych składników popularnych leków. Powoduje to konieczność importu na ogromna skalę najbardziej potrzebnych towarów.

„Podczas gdy w latach 80. i 90. około 60 proc. wszystkich substancji aktywnych wytwarzanych było w Europie, sytuacja ta zmieniła się w 2010 roku i obecnie nawet 60 proc. ogólnej produkcji ma miejsce w Chinach i w Indiach” – pisze ekonomista.

Obecny kryzys uświadomił europejskim rządom i społeczeństwu, jak istotne jest zmniejszenie zależności ekonomicznej i zdrowotnej od reszty świata.

Pojawiła się konieczność utworzenia europejskiej polityki przemysłowej mającej na celu przeniesienie jak największej części działalności gospodarczej do Europy, co wpłynęłoby pozytywnie na stan gospodarki.

„W teorii przeniesienie produkcji do kraju to bardzo atrakcyjny pomysł. Powinien zapewnić wiele korzyści: reindustrializację, nowe miejsca pracy, ograniczenie zakłóceń łańcuchów dostaw w przypadku nowego zewnętrznego wstrząsu, takiego jak wirus, a także – przede wszystkim – zrównoważoną gospodarkę środowiskową. Pytanie brzmi jednak: czy Europa ma środki do realizacji swoich ambicji i zwiększenia swojej samowystarczalności?” – pyta retorycznie ekonomista.

Bilans handlowy prawdę ci powie

W jego opinii wstępną odpowiedź może dać bilans handlowy w strefie euro, pokazujący różnicę pomiędzy importem a eksportem towarów. Pozwala on ocenić zależność importowo-eksportową Wspólnoty od reszty świata.

„Obroty handlowe w strefie euro charakteryzuje olbrzymia nadwyżka, w znacznej mierze ze względu na fakt, iż w okresie dwunastu miesięcy kończącym się w marcu 2020 roku Niemcy odnotowały nadwyżkę w wysokości 338 mld euro, odpowiadającą za około 2,8 proc. PKB strefy euro” – pisze w raporcie Dembik.

To druga najwyższa nadwyżka handlowa na świecie po Chinach.

Oznacza to, że Europejczycy więcej sprzedają niż kupują poza Unią, jednak prym w wymianie handlowej wiodą produkty rolne, a to produkty medyczne stały się towarami „pierwszej potrzeby”.

Czy autonomia produkcyjna UE byłaby opłacalna i w ogóle możliwa?

Ekspert uważa, że nawet jeżeli Unia Europejska jest w stanie odzyskać autonomię w przypadku towarów i produktów, co do których nie jest jeszcze samowystarczalna (sprzęt medyczny czy np. elementy wykorzystywane w smartfonach i komputerach), przeniesienie produkcji może być problematyczne.

„Wymaga to zasobów, umiejętności, przywództwa i tolerancji na wyższe koszty – pomijając nawet potencjalne działania odwetowe ze strony Chin. Rozwiązanie to zakłada, że państwa przenoszące dysponują niezbędną siłą roboczą i know-how, co w odniesieniu do wielu produktów i towarów nie zawsze jest możliwe” – pisze strateg Saxo Banku.

Dodaje, że utworzenie solidnej bazy przemysłowej wymaga długoterminowej wizji, przywództwa politycznego i umiejętności współpracy z sektorem prywatnym.

Ponadto reshoring prowadzi zwykle do wyższych kosztów dla przedsiębiorstw, które są z kolei systematycznie przerzucane na konsumentów. To powoduje wzrost inflacji i spadek siły nabywczej pieniądza – elementy negatywne dla gospodarki.

Wobec powyższych rozważań niezwykle ważne jest przyjęcie skoordynowanego europejskiego podejścia do generowania korzyści skali i w miarę możliwości redukcji kosztów związanych z przeniesieniem produkcji.

Problem jednak w tym, że Europa – mimo rosnącej świadomości tego, jakie szkody niesie za sobą uzależnienie handlowe od Chin i Indii – nie zmierza w tym kierunku.

„Unijna ambicja dotycząca zwiększenia samowystarczalności to jedynie puste obietnice” – wskazuje ekonomista.

Czytaj także:

Raport: Czy ingerencja państwa w gospodarkę stanie się powszechną praktyką?