{"vars":{{"pageTitle":"Wielkie inwestycje II RP. Odzyskanie niepodległości dało mocny impuls do rozwoju kraju","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["centralny-okreg-przemyslowy","cop","gdynia","ii-rp","ii-rzeczpospolita","infrastruktura","inwestycje","kolej","main","najnowsze","port-gdynia","swieto-niepodleglosci","transport"],"pagePostAuthor":"Emilia Derewienko","pagePostDate":"11 listopada 2023","pagePostDateYear":"2023","pagePostDateMonth":"11","pagePostDateDay":"11","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":624260}} }
300Gospodarka.pl

Wielkie inwestycje II RP. Odzyskanie niepodległości dało mocny impuls do rozwoju kraju

11 listopada 1918 roku to przełomowa dla Polski data, otwierająca nową erę w historii państwa po 123 latach zaborów. Euforia wywołana odzyskaniem niepodległości Polski była zrozumiała. Jednak gospodarka II RP w początkach jej istnienia nie była w najlepszej kondycji. Odbudowie kraju towarzyszyły projekty nowych inwestycji na wielką skalę.

Równo 105 lat temu Polacy świętowali odzyskanie niepodległości po 123 latach zaborów. Euforia, jaka wówczas zapanowała, była powszechna i stała się bodźcem do rozwoju wielu dziedzin. Jednak II RP w swoich początkach była krajem biednym – biedniejszym od większości w Europie.


Czytaj także: Bogatsi od Finów, biedniejsi niż Włosi. Tak Polacy weszli w niepodległość


Według informacji zebranych przez Maddison Project, polskie PKB per capita wynosiło w 1920 roku 3000 dolarów. Siedem lat wcześniej było to niecałe 2800 dolarów. Dla porównania – w 1920 roku w Niemczech było to 4457 dolarów. Z kolei w Czechosłowacji, a więc państwie, które podobnie jak Polska uzyskało niepodległość w 1918 roku – 3081 dolarów.

Majątek Polaków po odzyskaniu niepodległości był więc skromny, ale szybko się zwiększał. Więcej o tym piszemy w tym tekście.

Na fali euforii, jaka wówczas zapanowała, Polacy planowali odbudowę kolejnych dziedzin. Renesans państwa nie ominął także gałęzi gospodarki, w tym dużych inwestycji, które na stałe wpisały się w krajobraz porozbiorowy kraju. I, w przypadku niektórych z nich, pozostały z nami, jako dziedzictwo tamtych lat.


Polecamy także: Paradoksalnie, I wojna obniżyła nierówności majątkowe na obszarze Polski [WYWIAD]


Port w Gdyni

Budowa nowego miasta Gdyni wraz z portem była inwestycją na ogromną skalę. Zdawano sobie sprawę, że dostęp Polski do Morza Bałtyckiego jest elementem strategicznym dla rozwoju kraju. Liczne przywileje i korzyści w Wolnym Mieście Gdańsku to było za mało, a Polska musiała mieć dostęp do własnej infrastruktury morskiej, z której mogła korzystać bez ograniczeń.

Budowę portu rozpoczęto dość szybko, bo już w trzy lata po odzyskaniu niepodległości. Inwestycja ruszyła w 1921 roku, w niewielkiej wówczas, kaszubskiej wiosce. W kolejnym roku Sejm przyjął ustawę obligującą do budowy portu. Projekt był realizowany pod okiem słynnych inżynierów: Tadeusza Wendy, który nadzorował prace, i Eugeniusza Kwiatkowskiego, zajmującego się finansowaniem inwestycji w trudnych czasach kryzysu. I tak, w 2023 roku do portu w Gdyni przypłynął pierwszy statek, ale prace nadal trwały. W kolejnych latach powstał też port wojenny. Koszty budowy portu szacuje się na od 240 do 270 mln zł.

Warto przy tym wspomnieć o otwartej w 1933 roku linii kolejowej, łączącej Śląsk z Gdynią, tzw. Magistrali Węglowej. Była to wówczas wielka i bardzo nowoczesna inwestycja transportowa, łącząca zagłębie węglowe na Śląsku z portem. Linia kolejowa między tymi ośrodkami liczyła ponad 550 km.

Ale w imponujący sposób wokół portu rozbudowało się też miasto Gdynia. Z wioski liczącej w początkach budowy portu 1,3 tys. mieszkańców, po pięciu latach stała się miastem z 12 tys. mieszkańców. Wówczas otrzymała zresztą prawa miejskie. Było to wtedy jedno z najszybciej rozwijających się miast w Polsce – pod koniec Międzywojnia mieszkało w nim 120 tys. ludzi. Dziś Gdynia liczy sobie ponad dwa razy więcej mieszkańców.

Odbudowa kolei

Patrząc na sieć linii kolejowych na terenach II RP można było z całą mocą powiedzieć: widać zabory. Po zaborcach przejęto ok. 6 tys. km kolei rosyjskich, 5 tys. km dawnych kolei pruskich, 4,2 tys. km linii austro-węgierskich i niemal 3 tys. km linii wąskotorowych. Linie kolejowe na każdym z terytoriów byłych zaborców miały inny rozstaw torów: należało je więc zunifikować, aby połączyć ze sobą największe miasta polskie, leżące niegdyś w innych zaborach.


Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.


Zaczęto dostosowywać rozstaw szyn do standardu europejskiego, jakimi charakteryzowały się koleje pruskie i austriackie. Sukcesywnie wyposażano też terytoria II RP w pozbawione kolei regiony. Na pierwszy ogień, w 1921 roku poszła linia kolejowa Kokoszki – Gdynia. Następnie ponad 110-kilometrowa, a projektowana jeszcze w XIX wieku Kutno – Strzałków, która łączyła Wielkopolskę z Mazowszem. W 1922 roku zbudowano z kolei linię Puck – Hel, która zagwarantowała dostęp do morza.

Odbudowano także kluczowe dla rozwoju infrastruktury obiekty jak mosty czy parowozownie. A było nad czym pracować – na 11 tys. mostów znajdujących się na ziemiach polskich przed 1914 rokiem, aż 3 tys. zostało zniszczone, a niemal drugie tyle poważnie uszkodzone. Ale udało się – odbudowa i unifikacja polskiej kolei po I wojnie była jednym z największych osiągnięć II RP.

COP – Centralny Okręg Przemysłowy

W 1936 roku rozpoczęto budowę Centralnego Okręgu Przemysłowego (COP), który miał skupiać jak najwięcej zakładów przemysłowych, istotnych dla gospodarki, w dodatku możliwie daleko od granic kraju. Na lokalizację wybrano rejon zbiegu rzek Wisły i Sanu.

Celem powstania COP-u było zniwelowanie różnic ekonomicznych między Polską A i Polską B i poradzenie sobie z kryzysem w przemyśle, który z kolei był następstwem wielkiego kryzysu z 1929 roku. Powstawały przede wszystkim fabryki związane z przemysłem zbrojeniowym: m.in. huta w Stalowej Woli, zakłady lotnicze w Mielcu, fabryki broni w Radomiu i Starachowicach, a także silników w Rzeszowie, samochodów w Lublinie i zakłady chemiczne w Dębicy.

W fabrykach znalazło zatrudnienie wielu bezrobotnych, pochodzących z przeludnionych wsi. W drugiej połowie lat 30. Polska była pogrążona w długotrwałym kryzysie gospodarczym, ale miał on o wiele mniejsze nasilenie niż w krajach bardziej rozwiniętych. Niektóre z zakładów powstałych w ramach COP, jak np. fabryka opon w Dębicy, działają do dzisiaj.

Czytaj także: