To będzie historia o tym, jak zaskarbić sobie serca lobbystów. I będzie to niezwykle banalna historia, bo serca lobbystów wyjątkowo łatwo sobie zaskarbić.
Unia Europejska wymaga, aby kraje członkowskie miały w rezerwie taką ilość ropy naftowej, która swobodnie starczy na 61 dni.
Dla Wielkiej Brytanii to oznacza 11 mln ton lub około 85 mln baryłek. O ten zapas troszczą się rafinerie i duzi sprzedawcy detaliczni; oni też ponoszą koszty jego utrzymywania.
Brytyjski resort odpowiedzialny za energię podał, że w wypadku bezumownego opuszczenia przez kraj wspólnoty europejskiej zasady się zmienią – czytamy w dzienniku Financial Times.
Londyn przestawi się na standard Międzynarodowej Agencji Energetycznej, który bazuje na imporcie i w praktyce oznacza, że w brytyjskiej rezerwie będzie musiało znajdować się 4,5 mln ton, czyli 35 mln baryłek.
Tak, to jest o połowę mniej. Tak, eksperci się martwią.
Analitycy energetyczni twierdzą, że zmniejszenie ilości ropy przechowywanej w rezerwach awaryjnych zwiększy podatność kraju na przedłużające się przerwy w dostawach, potencjalnie powodując niedobory tych rodzajów paliw, w przypadku których kraj uzależniony jest od importu – m.in. oleju napędowego.
To z kolei w obliczu napięć między Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi w kwestii Iranu jest realnym powodem do zmartwień, jak zauważa FT.
No, ale lobbyści są zadowoleni i teraz ramię w ramię z rządem mogą przygotowywać no-deal brexit.
Spojrzenie z góry
Unia Europejska ma dosyć rygorystyczne podejście do ropy, bowiem kraje Zachodu wyjątkowo ciężko przeżyły kryzys paliwowy w latach 70., kiedy kraje arabskie nałożyły embargo.
Wtedy uzależniona od importu z Bliskiego Wschodu Europa miała poważne problemy z dostawami paliwa – w Niemczech na przykład wprowadzono zakaz poruszania się samochodem w niedziele.
Z tego okresu pozostały nam odnawialne źródła energii. Właśnie po tym embargo rząd Danii, a za nim też inne stolice, zdecydował o inwestowaniu w niezależność energetyczną, którą w naszej części świata mogą zapewnić tylko OZE.
Z tego okresu pozostały nam też efektowne zdjęcia pustych niemieckich autostrad, albo takie:
I to właśnie zdjęcie dedykujemy premierowi Wielkiej Brytanii Borisowi Johnsonowi.
Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.
>>> Czytaj też: Boris Johnson szerzy niepewność? Nie wiadomo, co ze swobodnym przepływem osób po brexicie