Wzrost wynagrodzeń w Polsce w maju 2022 roku wyniósł 13,5 proc. w ujęciu rocznym. Natomiast wskaźnik zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw wzrósł w tym samym ujęciu o 2,4 proc. – te dane we wtorek 21 czerwca opublikował Główny Urząd Statystyczny.
Analitycy prognozowali, że nasze pensje nadal rosły w ubiegłym miesiącu – nie bez wpływu na poziom inflacji. Ale odczyt za maj był niższy, niż wynosił konsensus. Rynek spodziewał się, że w maju pensje Polaków wzrosły o 14,7 proc. rok do roku.
Dane, które podał GUS we wtorek rano GUS poda dotyczą zatrudnienia i wysokości płac w polskich firmach zatrudniających powyżej 9 osób. Wcześniej w kwietniu polski urząd statystyczny odnotował bardzo mocny wzrost płac – wyższy od poziomu inflacji. Ta w maju 2022 roku wyniosła 13,9 proc. w ujęciu rocznym. Płace w tym samym miesiącu wzrosły natomiast aż o 14,1 procent.
Szybsze tempo wzrostu wynagrodzeń niż wzrostu cen wskazywało, zdaniem ekonomistów, że w Polsce może nakręcać się spirala inflacyjna. Już w ubiegłym miesiącu ekonomiści Banku Millennium wskazywali, że odczyt GUS świadczy o „rozgrzanym rynku pracy w Polsce, który wobec silnego popytu na pracę przyczynia się do rozkręcania spirali inflacja-wzrost płac”.
Dane za maj wskazują jednak, że pensje w maju rosły wolniej, niż inflacja. To oznacza, że realnie nastąpił spadek wynagrodzeń, podają analitycy mBanku:
Dane z rynku pracy zawiodły. Zatrudnienie 2,4% r/r (konsensus 2,6%). Płace "tylko" 13,5% r/r (konsensus 14,7% r/r). W związku z tym płace realne już na lekkim minusie. pic.twitter.com/VxXcpH4qMB
— mBank Research (@mbank_research) June 21, 2022
Zdaniem ekonomistów Banku Pekao, to zapowiedź spowolnienia gospodarczego:
W maju, płace w sektorze przedsiębiorstw spadły w ujęciu realnym. To pierwsza taka sytuacja od maja 2020, czyli pierwszej fali pandemii. To również zapowiedź silnego spowolnienia koniunktury którego spodziewamy się na przełomie 2022-2023 r. pic.twitter.com/9iELblTY5L
— Analizy Pekao (@Pekao_Analizy) June 21, 2022
Wzrost wynagrodzeń w maju 2022
W ubiegłym miesiącu popyt na pracowników nadal był duży. Co za tym idzie, pracownicy mieli siłę przetargową w negocjacjach dotyczących wynagrodzeń, uważają ekonomiści ING Banku. I dlatego ich zdaniem w maju firmy także decydowały się podwyższać płace zgodnie z oczekiwaniami pracowników.
Czynnikiem, który mógł je do tego skłaniać jest także silny popyt wśród konsumentów, który przekłada się na łatwość przerzucania rosnących kosztów na ceny towarów i usług. O występowaniu tego zjawiska mówił na niedawnej konferencji także prezes banku centralnego, Adam Glapiński.
Ekonomiści ING prognozowali, że wynagrodzenia w maju wzrosły nawet bardziej (15,2 proc.), niż wynosił konsens oczekiwań rynkowych, który był jednak niższy, niż właściwy odczyt.
Zgodnie z konsensusem prognozowali natomiast analitycy Banku Millennium. Jak wskazują, nawet realizacja tych oczekiwań potwierdziłaby utrzymujący się popyt na pracę oraz wysoką dynamikę wynagrodzeń napędzaną inflacją.
– Bez schłodzenia rynku pracy nie uda się zakotwiczyć oczekiwań inflacyjnych i zapobiec rozkręcaniu się spirali płacowo-cenowej – komentują. I dodają: – Sytuacja na rynku pracy uzasadnia konieczność dalszych podwyżek stóp procentowych w Polsce.
Wzrostu płac, ale niższego od oczekiwań rynku, spodziewał się także mBank. Ale i oni przeszacowali dynamikę majowego wzrostu płac – analitycy banku prognozowali wzrost na poziomie 13,9 proc., czyli dokładnie o tyle, ile w maju wyniosła inflacja.
– W naszej ocenie wzrost płac w niektórych sektorach nie powinien już tak przyspieszać (świetnym przykładem jest tu transport, z jednorazowymi efektami), do tego dochodzi częstotliwość renegocjacji płac (te muszą się kiedyś zatrzymać) i stricte modelowe efekty – wskazywali w swoim komentarzu.