Elektrociepłownie uspokajają: obecne zapasy węgla wystarczą na kilka miesięcy. A podpisane umowy gwarantują dostawy przez cały najbliższy sezon grzewczy.
Sieci ciepłownicze to główne źródło zaopatrzenia w ciepło mieszkańców polskich miast. Ciepłownie i elektrociepłownie korzystają w dużym stopniu z węgla, czyli z surowca, o który coraz trudniej na rynku.
W ostatnich miesiącach uwaga opinii publicznej skupiona była na dostępności węgla, głównie dla gospodarstw domowych. Tymczasem za około 60 proc. zużycia węgla kamiennego w Polsce odpowiada energetyka i ciepłownictwo. Tak wynika z ostatnich dostępnych danych GUS za 2020 r.
Zapytaliśmy wiodące firmy z branży o stan ich zapasów węgla i perspektywę na najbliższy sezon grzewczy. Duże przedsiębiorstwa zapewniają, że surowca im nie zabraknie.
Zapasy węgla na kilka miesięcy
– Obecny zapas węgla w obu lokalizacjach wystarczy nam na około 3 miesiące, a ilości gwarantowane w umowach zawartych z PGG w całości zabezpieczają potrzeby Fortum na sezon grzewczy 2022/2023 – mówi rzecznik prasowy Fortum Jacek Ławrecki.
Fortum dostarcza ciepło na południu Polski. W Częstochowie przewiduje zużycie 83 tys. ton węgla, a w Zabrzu 67 tys. ton. To ilości potrzebne na okres od listopada do marca. W pierwszej lokalizacji firm korzysta z 70 proc. węgla i 30 proc. biomasy.
W drugiej węgiel to połowa wykorzystywanego paliwa. Pozostałą część stanowi RDF: paliwo produkowane z odpadów komunalnych.
W Warszawie też mają surowiec
O tym, że węgla jest dość zapewnia też PGNiG Termika. To firma, która dostarcza ciepło dla Warszawy i okolic. Z węgla korzysta w Elektrociepłowni Żerań, EC Siekierki, EC Pruszków i Ciepłowni Kawęczyn.
– Rocznie zużywamy ok. 2 mln ton węgla, jednak zakłady PGNiG Termika przechodzą obecnie modernizację, więc liczba ta będzie się z czasem zmieniać – informuje nas biuro prasowe.
Spółka zapewnia, że posiada wymagane prawem zapasy węgla. Zamówiony od dostawców węgiel ma jej wystarczyć na cały sezon grzewczy 2022/23.
– Regularne dostawy węgla do PGNiG Termika pozwalają na systematyczne uzupełnianie zużytego węgla, zabezpieczając bieżącą produkcję oraz zapewniając zapas dla pracy zakładów w okresie sezonu zimowo-grzewczego 2022/23. Głównym kierunkiem pochodzenia węgla są dostawy z polskich kopalń – podaje też firma.
PGNiG Termika zaznacza jednocześnie, że wzrost cen węgla nie ma wpływu na ilość dostaw.
Węgla wystarczy i w innych miastach
PGE Energia Ciepła ma elektrociepłownie korzystające z węgla w aż 11 miastach. To Gdańsk, Gdynia, Szczecin, Bydgoszcz, Rzeszów, Kraków, Wrocław, Kielce, Zgierz, Szczecin i Lublin. Zużycie węgla w sezonie grzewczym to ponad 2,5 mln ton.
– Wszystkie elektrociepłownie PGE Energia Ciepła posiadają na dzisiaj wystarczające ilości zapasów paliwa w celu zabezpieczenia nieprzerwanej produkcji energii elektrycznej i ciepła w ciągu całego roku. Należy zaznaczyć, że zapasy są wyższe w stosunku do wielkości wynikających z przepisów prawa – informuje nas rzeczniczka prasowa Agnieszka Dietrich.
– Obecny stan zapasów węgla dla ciepłowni pozwoli na utrzymanie ciągłości dostaw ciepła przez cały sezon grzewczy – zapewnia też rzeczniczka prasowa spółki Tauron Ciepło Małgorzata Kuś.
Tauron ma zakłady produkujące ciepło z węgla w Katowicach, Tychach, Bielsku-Białej i Olkuszu.
Również Veolia podaje, że posiada zapasy węgla gwarantujące stabilną produkcję ciepła systemowego. Zapasy są utrzymywane na poziomie wymaganym przez rozporządzenie Ministra Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Spółka zarządza elektrociepłowniami w Łodzi i Poznaniu oraz sieciami ciepłowniczymi w wielu miastach.
Ceny węgla a taryfy na ciepło
Informacje z firm potwierdzają organizacje branżowe. Dyrektor Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych Dorota Jeziorowska mówi 300Gospodarce, że członkowie organizacji nie zgłaszali sygnałów o problemach z utrzymaniem zapasów węgla na odpowiednim poziomie.
Dyrektor PTEZ tłumaczy też, że jeśli chodzi o koszty i ceny, sytuacja przedsiębiorstw jest zróżnicowana. Te, które mogą w taryfach sprzedażowych uwzględnić bezpośrednio koszty wytwarzania, są w korzystniejszej sytuacji. Tak zwana metoda uproszczona nie przenosi natomiast istotnych zmian otoczenia makroekonomicznego tak szybko, jak byłoby to konieczne.
– Trudności w tym zakresie dotyczą jednak nie tylko węgla, ale i np. biomasy czy gazu. W tym kontekście kluczową kwestię stanowi konieczność modyfikacji uproszczonego sposobu kalkulacji taryf dla ciepła dla jednostek kogeneracji – tłumaczy Dorota Jeziorowska.
Chodzi o to, by zmniejszyć opóźnienie przeniesienia zmian cen paliw czy uprawnień do emisji gazów cieplarnianych na taryfę.