Nauczyciele akademiccy w Polsce otrzymują zarobki tylko 12 proc. wyższe od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. 19 lat temu ich pensje były aż 83 proc. wyższe. Niedofinansowanie dotyczy także badań naukowych. To o tyle istotne, że każda zainwestowana złotówka daje efekt między ok. 8 a 13 zł wyższego PKB.
Takimi danymi podzieliła się Konferencja Rektorów Uczelni Ekonomicznych w raporcie pt. „Nauka i szkolnictwo wyższe a PKB”.
Czytaj także: Inflacja dotyka też koronowane głowy. Wzrosły wydatki brytyjskiego dworu
Rektorzy tłumaczą, że to od rozwoju systemu nauki i szkolnictwa wyższego – wymagającego nakładów ze środków publicznych – zależy to, czy dana gospodarka jest zdolna do „samoistnego kreowania impulsów rozwojowych, czy też jest skazana na pełnienie roli pomocniczej w stosunku do gospodarek i społeczeństw lepiej rozwiniętych”.
Krótko mówiąc, ich zdaniem warunkiem przejścia na wyższy poziom rozwoju gospodarczego i budowania gospodarki opartej na wiedzy jest m.in. zwiększenie nakładów na naukę i szkolnictwo wyższe – w tym w obszarze badań podstawowych.
Niedofinansowana edukacja wyższa
– Nie jest możliwe w Polsce i innych krajach regionu budowanie długotrwałego, stabilnego wzrostu gospodarczego wyłącznie poprzez wykorzystywanie czynników wzrostu charakterystycznych dla krajów na niskim i średnio-niskim poziomie rozwoju oraz w wyniku poszerzania rynku wewnętrznego. Znalezienie nowych motorów wzrostu, takich jak badania naukowe i prace rozwojowe, jest koniecznością – wskazuje Konferencja Rektorów Uczelni Ekonomicznych.
Tymczasem Polska odbiega poziomem finansowania nie tylko od krajów Europy Zachodniej, ale też od państw z naszego regionu.
Rektorzy podkreślają, że jeśli przyjmiemy jako punkt odniesienia wydatki jako odsetek PKB, to w przypadku Polski stanowią one 40-50 proc. wydatków wiodących krajów, głównie skandynawskich, i ok. 60-70 proc. wiodących krajów Europy Środkowej i Wschodniej (Czechy, Słowenia). W obydwu przypadkach niższy poziom wydatków notują Rumunia, Bułgaria oraz Litwa i Łotwa.
Naukowcy uważają też, że wspomniane środki są w naszym kraju wykorzystywane w sposób relatywnie efektywny (patrząc na relację między nakładami a wynikami rozumianymi jako liczba publikacji, cytowań i liczba studentów).
– Nie można więc oczekiwać lepszych efektów zarówno w zakresie badań naukowych, jak i kształcenia kadr, wyłącznie poprzez zmiany instytucjonalne w sektorze nauki i szkolnictwa wyższego bez znaczącego i długoterminowego zwiększenia zasobów, którymi dysponuje sektor nauki i szkolnictwa wyższego – dotyczy to zarówno nakładów finansowych, jak i ludzkich – zauważają akademicy skupieni w Konferencji Rektorów Uczelni Ekonomicznych.
Praca na uczelni się nie opłaca
Jednocześnie, ich zdaniem, rosnącym oczekiwaniom związanym z jakością prowadzonych badań towarzyszy proces pauperyzacji grupy zawodowej, którą reprezentują. Pokazuje to poniższy wykres.
W 2004 r. wynagrodzenie nauczycieli akademickich było 83 proc. wyższe od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. W 2008 r. było wyższe już tylko o 51 proc. W 2012 r. różnica wynosiła 33 proc., w 2016 – 44 proc. a w 2020 – 35 proc. Obecny rok przynosi negatywny rekord, co oznacza, że w 2023 r. w ujęciu miesięcznym, przeciętne wynagrodzenie w grupie nauczycieli akademickich jest już jedynie o 12 proc. wyższe od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Rektorzy uważają, że różnicę tę zniwelowałyby podwyżki wynagrodzeń o ok. od 30 do 50 proc.
Dużym problemem są zwłaszcza zarobki asystentów, które znajdują się obecnie na poziomie zbliżonym do płacy minimalnej, co może zniechęcać do wykonywania tego zawodu.
– Jest to o tyle ważne, że poziom finansowania jest istotnie skorelowany z ilością i jakością publikowanych badań – szczególnie jest to widoczne w przypadku publikacji w czasopismach o najwyższym prestiżu. Warto też wspomnieć o problemie demograficznym – mediana wieku kadr naukowych rośnie a poziom wynagrodzeń nie przyciąga utalentowanych młodych ludzi – podsumowują członkowie Konferencji Rektorów Uczelni Ekonomicznych.
Wydatki na naukę to inwestycja
Naukowcy przekonują, że każda zainwestowana złotówka daje efekt między ok. 8 a 13 zł wyższego PKB:
– Wyniki badań empirycznych dowodzą, że występuje dodatni i istotny związek wydatków na badania naukowe i prace rozwojowe ze wzrostem PKB. Każdy wzrost udziału wydatków w PKB o 0,1 punkt procentowy oznacza wyższy wzrost PKB między ok. 0,8 punktu procentowego do ok. 1,3 punktu procentowego. Efektywność wydatków publicznych na badania naukowe i prace rozwojowe jest zdecydowanie wyższa aniżeli łącznych wydatków publicznych – twierdzą.
Jak zauważają, miasta ze znaczącym ośrodkiem akademickim rozwijają się nawet 30 proc. szybciej. A wzrostowi udziału studentów w populacji powiatu o 1 punkt procentowy towarzyszył wzrost PKB per capita o 2-4 tys. zł w grupie ważniejszych ośrodków akademickich.
300Sekund od września w nowej odsłonie. Zapisz się już dziś na nasz codzienny newsletter.
I to jeszcze nie wszystko, bo osoby z wyższym wykształceniem częściej decydują się na zdobywanie kolejnych umiejętności oraz kompetencji. To grupa, która najwięcej wnosi do zasobów kapitału ludzkiego w gospodarce, przyczyniając się do tworzenia PKB. Osoby z wyższym wykształceniem nie tylko szybciej znajdują pracę, mają niższe ryzyko bezrobocia, ale też są częściej zatrudniane na wszystkich etapach kariery zawodowej. Pracują również dłużej w porównaniu do tych, którzy nie zdecydowali się na kontynuowanie nauki.
To też może Cię zainteresować:
- Nauczyciel pilnie poszukiwany. Minister przyznaje: są braki kadrowe w szkołach
- UW jako jedyna szkoła wyższa w Polsce ma pełnomocnika ds. zrównoważonego rozwoju
- Polacy nie znają się na ekonomii, ale chcieliby wiedzieć więcej. Wiedzę czerpią z portali [RAPORT]
- Czarne myśli młodych głów. Uczniowie w Polsce przechodzą psychiczny kryzys