{"vars":{{"pageTitle":"Gorzki smak masowego weganizmu: tu chodzi o pieniądze i politykę bardziej, niż myślisz","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","opinie","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["afryka","indie","irlandia","mieso","nauka","produkcja-zywnosci","przemysl-spozywczy","rolnictwo","the-conversation","unilever","wegetarianie"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"12 marca 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"12","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":102775}} }
300Gospodarka.pl

Gorzki smak masowego weganizmu: tu chodzi o pieniądze i politykę bardziej, niż myślisz

Jeśli wierzyć gazetom i broszurom z poradami dietetycznymi, to można by pomyśleć, że lekarze i dietetycy starają się nas prowadzić przez gąszcz informacji na temat tego, w co wierzyć, jeśli chodzi o jedzenie. Ale mody żywieniowe są bardziej upolitycznione – i motywowane gospodarczo – niż nam się wydaje – piszą Frédéric Leroy, profesor biotechnologii na Vrije Universiteit Brussel oraz Martin Cohen, filozof z University of Hertfordshire.

Od czasów starożytnego Rzymu, gdzie Cura Annonae – czyli dostarczanie chleba obywatelom – było wyznacznikiem dobrego rządzenia, po XVIII-wieczną Wielką Brytanię, gdzie ekonomista Adam Smith zauważył związek pomiędzy zarobkami a ceną kukurydzy, żywność była w centrum gospodarki. Politycy od dawna zwracają uwagę na politykę żywnościową jako sposób kształtowania społeczeństw.

Dlatego też w Wielkiej Brytanii w latach 1815-1846 wprowadzono cła i inne restrykcje handlowe na importowaną żywność i zboże. Te „ustawy zbożowe” zwiększyły zyski i siłę polityczną właścicieli ziemskich za cenę rosnących cen żywności i spowolnienie gospodarcze w innych sektorach.

W Irlandii łatwa uprawa niedawno przywiezionej rośliny ziemniaka sprawiła, że większość ludzi żyła z ograniczonej i powtarzalnej diety, składającej się z domowych ziemniaków z odrobiną mleka. Kiedy przyszła zaraza ziemniaka, milion ludzi zmarło z głodu, mimo że kraj wciąż produkował wielkie ilości żywności – ale szły na eksport do Anglii.

Takie obrazki pokazują dobitnie, że polityka żywnościowa była często walką pomiędzy bogatymi i biednymi. Nie dziwi stwierdzenie Marksa, że żywność jest sercem wszystkich struktur politycznych i jego ostrzeżenie przed sojuszem przemysłu i kapitału, którego celem jest zarówno kontrola, jak i zakłócanie produkcji żywności.

Wegańskie wojny

Wiele dzisiejszych debat na temat żywności również można pożytecznie reinterpretować w szerszej perspektywie ekonomicznej. Na przykład w ostatnich latach nastąpiło włączenie ruchu wegetariańskiego do programów politycznych, co może skutkować niekorzystnym traktowaniem małych gospodarstw rolnych na rzecz rolnictwa przemysłowego na duża skalę.

To część szerszego zjawiska odchodzenia od małych i średnich producentów na rzecz hodowli na skalę przemysłową i globalnego rynku żywności, gdzie żywność jest wytwarzana z tanich składników zakupionych na ogólnym rynku towarów masowych, na którym panuje ostra konkurencja. Wystarczy spojrzeć na wprowadzenie całej gamy sztucznych zamienników mięsa (zamienników produktów mlecznych, jaj) w USA i Europie, często wychwalanych za pomoc w rozwoju ruchu wegańskiego. Takie trendy umacniają odejście sił politycznych od tradycyjnego rolnictwa na rzecz firm biotechnologicznych i międzynarodowych koncernów.

Szacunki dotyczące światowego rynku żywności wegańskiej zakładają obecnie jego coroczny wzrost o 10 proc. i osiągnięcie wartości ok. 24,3 miliarda dolarów do 2026 roku. Takie liczby zachęcają gigantów przemysłu rolnego do wkroczenia na rynek, zdając sobie sprawę, że żywność pochodzenia roślinnego i związany z nią styl życia generuje bardzo duże marże zysku. To wszystko dzięki temu, że produkuje się je z tanich surowców (takich jak ekstrakty białkowe, skrobia i oleje), które następnie poddaje się silnemu przetwarzaniu przemysłowemu. Aktywny jest na tym polu w szczególności koncern Unilever, oferujący w Europie blisko 700 produktów wegańskich.

Badacze amerykańskiego think tanku RethinkX przewidują, że „jesteśmy u progu najszybszej, najgłębszej i najbardziej konsekwentnej dezorganizacji” rolnictwa w historii. Mówią, że do 2030 roku cały przemysł mleczarski i hodowla bydła w USA upadnie, a „precyzyjna fermentacja”, czyli wydajniejsza produkcja białka zwierzęcego z pomocą mikrobów – „zakłóci produkcję żywności, jaką znamy”.

Zachód może myśleć, że jest to cena, którą warto zapłacić. Ale gdzie indziej to inna bajka. Chociaż wiele można mówić o odchodzeniu zachodniej diety od mięsa na rzecz świeżych owoców i warzyw, w Indiach i dużej części Afryki żywność pochodzenia zwierzęcego to niezbędny składnik utrzymania zdrowia i zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego, szczególnie dla kobiet i dzieci oraz 800 milionów ubogich, utrzymujących się z produktów bogatych w skrobię.

Aby sprostać wyzwaniom roku 2050 dotyczącym wysokiej jakości białka i bardziej problematycznych mikroelementów na całym świecie, żywność pochodzenia zwierzęcego wciąż jest fundamentalna. Ale bydło pełni również krytyczną funkcję w zmniejszaniu ubóstwa, zwiększaniu równości płci i poprawie warunków życia.

Hodowli zwierząt nie można wykreślić z równania w wielu miejscach świata, gdzie uprawa roślin obejmuje obornik, nawożenie i recykling odpadów – to znaczy, tylko w wypadku, jeśli ziemia pozwala na odpowiednie uprawy. Tradycyjny inwentarz pozwala ludziom na przetrwanie trudnych okresów, zapobiega niedożywieniu w ubogich społecznościach i zapewnia bezpieczeństwo ekonomiczne.

Zwolennicy diety wegańskiej często nie są świadomi takich niuansów. Na przykład w kwietniu 2019 roku kanadyjski przyrodnik, Brent Loken, zwrócił się do indyjskiego Urzędu ds. Standardów Żywności w imieniu kampanii „Great Food Transformation” komisji EAT-Lancet, opisując Indie jako „wspaniały przykład”, ponieważ „wykorzystują wiele źródeł białka pochodzenia roślinnego”. Taka dyskusja jest jednak w Indiach daleka od braku kontrowersji.

Kraj ten zajmuje 102. miejsce na 117 zakwalifikowanych państw w Globalnym Indeksie Głodu, a tylko 10 proc. niemowląt w wieku od 6 do 23 miesięcy jest karmionych w odpowiedni sposób. Podczas gdy Światowa Organizacja Zdrowia zaleca żywność pochodzenia zwierzęcego jako źródło wysokiej jakości składników odżywczych dla niemowląt, tamtejsza polityka żywieniowa napędza agresywny i nowy hinduski nacjonalizm, przez który mniejszości są traktowane tam jak outsiderzy. Upolityczniono nawet jajka w posiłkach szkolnych. W tym przypadku wezwania do spożywania mniejszej ilości produktów pochodzenia zwierzęcego są częścią zaognionego politycznego kontekstu.

Podobnie w Afryce, gdzie wojny żywnościowe unaoczniają, jak transnarodowe przedsiębiorstwa uprawy rolnej i warzywnej odbierają żyzną ziemię mieszanym gospodarstwom rodzinnym (produkującym bydło i nabiał) i pogłębiają nierówności społeczne.

W rezultacie dzisiaj prywatne interesy i uprzedzenia polityczne często kryją się za najgłębszymi dyskusjami o „etycznej” diecie i zrównoważonym rozwoju planety, nawet jeśli skutkami mogą być niedobory żywieniowe, monokultury niszczące bioróżnorodność i erozja suwerenności żywieniowej.

Mimo tych “ciepłych” rozmówek, globalna polityka żywnościowa to w istocie sojusz przemysłu i kapitału, który ma na celu zarówno kontrolę, jak i zakłócanie produkcji żywności. Powinniśmy pamiętać tutaj ostrzeżenie Marksa, aby uważać zanim pozwolimy interesom korporacji i prywatnym zyskom decydować, co powinniśmy jeść.

Autorzy: Frédéric Leroy, profesor biotechnologii na Vrije Universiteit Brussel, Martin Cohen, filozof z University of Hertfordshire.

Tłumaczenie: Marcin Lipiec 

Artykuł w oryginale ukazał się na theconversation.com. Tekst w języku angielskim jest dostępny na licencji Creative Commons CC BY-ND 4.0. Tłumaczenie na język polski dla 300Gospodarka.pl zostało wykonane za zgodą autora i podlega prawu autorskiemu. Lead, tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.