{"vars":{{"pageTitle":"Po Internecie czas na Splinternet, czyli nowe podziały w świecie w bez granic","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["opinie","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["antea-polska","cyberataki","cyberbezpieczenstwo","infrastruktura","innowacje","it","nowe-technologie","polska","prawo","rosja","technologie","usa"],"pagePostAuthor":"Martyna Maciuch","pagePostDate":"30 czerwca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"06","pagePostDateDay":"30","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":319684}} }
300Gospodarka.pl

Po Internecie czas na Splinternet, czyli nowe podziały w świecie w bez granic

Czy to koniec cyfrowej gospodarki, jaką znamy? – takie pytanie zadają sobie analitycy technologii IT. Świat nowych technologii, który miał znieść granice i napędzał globalizację, coraz mocniej rządzi się tymi zasadami, jakie znamy z historii i geografii.

Na początku swojej historii Internet, komputery i inne innowacje cyfrowe były uważane za technologie zaprojektowane tak, aby pomijać granice zarówno metaforyczne, jak i geograficzne. Wraz z deregulacją i obniżeniem kosztów międzynarodowych przepływów kapitału, technologie te w dużym stopniu przyczyniły się do nadania globalizacji do niedawna wręcz galopującego tempa.

Jednak ta historia jest tylko częściowo prawdziwa. Podstawy technologii informacyjnej i komputerowej, cybernetyka, są bowiem w rzeczywistości produktem dziesięcioleci współpracy między prywatnymi firmami a finansowanymi ze środków publicznych uniwersytetami, instytutami badawczymi i instytucjami rządowymi (w tym agencjami wojskowymi lub wywiadowczymi). Rola Państwa w ich powstaniu była ogromna; bez publicznego grosza nie mielibyśmy dziś Google’a, IBMu, Microsoftu, a nawet Apple’a czy SpaceXa.

Prawo w tyle za technologią

Dopiero niedawno natomiast światowe rządy zaczęły w dojrzały sposób przyglądać się sektorowi cyfrowemu z perspektywy legislacyjnej. Ale, trwająca co najmniej od wprowadzenia w 2018 r. europejskiego RODO, “hossa regulowania” internetu i technologii informacyjnych nie powinna być rozumiana tylko jako reakcja na umasowienie nowych technologii w społeczeństwach i spowodowane przez nią nowe zagrożenia.

Jest to również – a w kilku ostatnich latach być może nawet głównie – efekt dostosowywania się do cyfrowych polityk stosowanych przez instytucje i firmy w krajach niedemokratycznych. Chodzi zwłaszcza o Chiny, Rosję czy (w mniejszym stopniu) Koreę Północną. Reżimy autorytarne dostrzegły w globalnej gospodarce cyfrowej szansę na zmianę globalnego układu sił na swoją korzyść. Od początku XXI wieku rządy tych krajów podchodzą do produktów i usług cyfrowych w sposób, który można określić jako “podwójne zastosowanie”. Do tego w czasach ożywionej współpracy gospodarczej i prosperity, szczególnie chińskie firmy odnosiły korzyści z masowej produkcji sprzętu i oprogramowania.

Jednocześnie, jako że natura gospodarki opartej na wiedzy pozwala łączyć cele biznesowe i związane z pozyskiwaniem cennych danych i poufnych informacji, te same maszyny, gadżety i aplikacje mogą być z łatwością wykorzystywane jako bardzo opłacalne narzędzia do szpiegostwa i dezinformacji. Ten ważny aspekt pojawiających się technologii cyfrowych był często pomijany, co doprowadziło wiele krajów do coraz większej ufności pokładanej w zaawansowanych technologiach importowanych z Chin. Ze względu na niemal bezkonkurencyjne ceny, w ostatniej dekadzie pochodząca z Państwa Środka elektronika i sprzęt komputerowy uzyskały wysoki udział w rynku – często w ramach strategicznych programów inwestycyjnych realizowanych ze środków publicznych.

Splinternet: nowe podziały w świecie w bez granic

„Splinternet” to termin, którego eksperci używają do opisania trwającego od kilku lat procesu dzielenia się sieci na regionalne klastry skupione wokół krajowych lub międzynarodowych rynków cyfrowych. Jego początki sięgają prezydentury Donalda Trumpa, jednak kontynuowane są w ramach oficjalnej polityki także przez administrację Joe Bidena.

Wraz z inwazją Rosji na Ukrainę, proces cyfrowej deglobalizacji tylko przyspieszył. Choć bezpośrednie skutki zachodnich sankcji dotknęły przede wszystkim rosyjskie firmy informatyczne, to także chińskie produkty (Huawei, ZTE, Tik Tok, Alibaba) znalazły się w środku gospodarczego pola walki. Skutki tej “gorącej zimnej wojny” mogą być szczególnie istotne dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej. W tym kontekście inwestycje, handel, programy badawczo-rozwojowe, dyplomacja czy partnerstwa strategiczne w naszym regionie wymagają nowego, wielowymiarowego podejścia, które obejmuje zarówno analizę technologiczną, biznesową, jak i polityczną.

W tym kierunku podąża raport przygotowany przez sieć ekspercką Visegrad Insight pt. “China’s digital footprint in Central and Eastern Europe” (do pobrania tutaj). Jego autorzy zaprojektowali, następnie przeprowadzili w marcu i kwietniu 2022 roku badanie pilotażowe, oparte na oryginalnej metodologii łączącej podejścia stosowane w naukach politycznych i badaniach biznesowych. W jego ramach uzyskano odpowiedzi od ponad 50 firm reprezentujących obecnych i przyszłych liderów sektora technologii informacyjnych (ICT) z regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Badaniem zostały objęte przedsiębiorstwa z Grupy Wyszehradzkiej, Państw Bałtyckich oraz Rumunii, Bułgarii i Słowenii. Wyłoniono je spośród laureatów wyróżnienia NEW EUROPE 100 – przyznawanego przez przez międzynarodową społeczność ekspertów Fundacji Res Publica Nowa od 2014 roku.

Najważniejszym wnioskiem z badania jest potwierdzenie hipotezy o tym, że szefowie firm, podejmując decyzję o współpracy z przedsiębiorstwami z danego kraju, biorą pod uwagę ustrój i klimat polityczny, jaki w nim panuje. Dotyczy to zarówno państw demokracji liberalnej (62 proc. wskazań dla członków Unii Europejskiej) jak i tych autorytarnych (39,2 proc. dla Rosji i 27,6 proc. dla Chin).

Wyniki pilotażu pokazały także, że aż 92 proc. liderów ICT w Europie Środkowo-Wschodniej twierdzi, że nie prowadzi interesów z Chinami. Natomiast spośród tych, którzy to robią, połowa mieszka w krajach, których rządy oceniają jako niedemokratyczne lub w większości niedemokratyczne.

Przy tej okazji należy zwrócić uwagę, że to przedsiębiorcy z Węgier i Polski oceniają charakter polityki rządu swojego kraju jako najmniej demokratyczny.

Wstępne wyniki sugerują, że istnieje istotna statystyczna zależność między niską oceną przestrzegania zasad demokracji przez własne władze, a deklarowaniem gospodarczej współpracy z firmami z Chin i Rosji.

Innowatorzy ICT z naszego regionu uważają ponadto, że z tych samych krajów, tj. głównie z Rosji (78,4 proc.) oraz Chin (64,7 proc.) przeważnie pochodzą incydenty zagrażające cyberbezpieczeństwu.

A zaniepokojenie skalą i charakterem cyberataków dla ich działalności biznesowej zadeklarowało niemal trzy czwarte (72 proc.) respondentów.

Więcej na temat wyników pilotażu przeczytać będzie można w raporcie na stronie Visegrad Insight.

Polecamy także: