{"vars":{{"pageTitle":"To nie obcokrajowcy dominują za kierownicą Ubera i Bolta. Jak wygląda gig economy po polsku? [WYWIAD]","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["tylko-w-300gospodarce","wywiady"],"pageAttributes":["aplikacje","badania-ekonomiczne","biznes-w-pandemii","bolt","dostawy","gig-economy","kurierzy","main","pandemia","praca","praca-dorywcza","rynek-pracy","uber","uslugi"],"pagePostAuthor":"Katarzyna Mokrzycka","pagePostDate":"29 lipca 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"07","pagePostDateDay":"29","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":167688}} }
300Gospodarka.pl

To nie obcokrajowcy dominują za kierownicą Ubera i Bolta. Jak wygląda gig economy po polsku? [WYWIAD]

Wbrew stereotypom, cudzoziemcy wcale nie są grupą dominującą w żadnej z aplikacji dowozowych czy przewozowych. W skali kraju w około 65 procentach kierowcy i dostawcy to polscy obywatele – mówi w wywiadzie z 300Gospodarką dr Maciej Beręsewicz* z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. 

Katarzyna Mokrzycka, 300Gospodarka: Czy pandemia zdominowała światowe statystyki? Czy poza stałymi elementami gry, typu dane makro, które zawsze pojawiają się regularnie o tej samej porze, na świecie zarzucono na jakiś czas badanie czy sprawdzanie pewnych sektorów?

Dr Maciej Beręsewicz: Pandemia z pewnością nasiliła trend, który pojawił się już jakiś czas wcześniej – chodzi o wykorzystywanie danych zastanych, zamiast tworzenia nowych statystyk. Idea jest taka, żeby zamiast pytać respondentów – np. w Badaniu Aktywności Ekonomicznej Ludności czy Badaniu Jakości i Warunków Życia – iść w stronę jak najbardziej efektywnego wykorzystania już dostępnych informacji, czyli np. rejestrów administracyjnych. Z tego co widzę, nie tylko w Głównym Urzędzie Statystycznym, ale też w innych urzędach statystycznych, zwiększyła się częstotliwość publikacji pewnych informacji. Na pewno łatwiej też jest publikować teraz takie „eksperymentalne” statystyki.

Dlaczego eksperymentalne?

Bo są znacznie szybciej prezentowane, niż byłyby przedstawiane w normalnych czasach oraz są oparte na danych spoza statystyki. Widzę wyraźne przyspieszenie pewnych procesów związanych z przechodzeniem od etapu pozyskiwania danych i ich analizy do ich udostępniania. Analizowaliśmy, na przykład, rejestry, które dostarczają informacje o cudzoziemcach – sprawdzaliśmy, jak się zmieniła ta populacja w czasie pandemii. Takie opracowanie w normalnych sytuacjach pewnie nie ujrzałoby światła dziennego aż tak szybko.

Niedawno zakończył Pan na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu projekt badania tej części rynku pracy, która tradycyjnie jest kojarzona z zajęciami dorywczymi – tzw. gig economy. Jak na ten sektor wpłynęła pandemia?

Gig economy nas, statystyków, zainteresowało w kontekście wykorzystania niestandardowych, nieklasycznych źródeł danych. Bazowaliśmy na danych ze smartfonów, które nie są dostępne dla statystyki publicznej, ale statystycy chętnie by zobaczyli, co w tych danych w ogóle jest.

Na danych ze smartfonów? Jak to działa?

Podjęliśmy współpracę z firmą Selectivv, która zbiera informacje z systemów reklamowych ze smartfonów. Mówiąc w skrócie, to, czy dana reklama wyświetli się na smartfonie konkretnej osoby zależy od charakterystyki użytkownika tego smartfona. Baza Selectivv pokrywa ponad 24 mln smartfonów w Polsce czyli praktycznie 85-95 proc. użytkowników smartfonów w Polsce. Na podstawie tych danych pozyskaliśmy informacje o użytkownikach aplikacji, które są skierowane do kierowców i dostawców – te dwie grupy w obszarze gig economy interesowały nas najbardziej. Chodzi o aplikacje firmowe w oparciu, o które prowadzona jest usługa, np. Uber, Wolt, Glovo itp. Jeżeli ktoś chce pracować jako kierowca Ubera czy dostawca w Glovo musi sobie zainstalować taką aplikację.

Dzięki temu mogliśmy zidentyfikować jaka jest skala zjawiska gig economy w Polsce.

Ile osób w Polsce pracuje w ten sposób?

Niestety, jednej zbiorczej liczby nie podam. Wiemy, ilu użytkowników ma dana aplikacja, ale nie wiemy, czy jeden użytkownik nie korzysta z więcej niż z jednej aplikacji, pracując dla więcej niż jednej firmy. W czerwcu 2021 r. z aplikacji Uber Driver korzystało ponad 46,7 tys. osób. Z Bolt Driver – 38,94 tys., Glovo – 7,87 tys., Pyszne.pl – 15,2 tys., Bolt Courier – 2,15 tys., Wolt Courier – 7,15 tys., a DeliGoo Courier – 1,91 tys. Nie można tych liczb dodawać do siebie, bo nie badaliśmy, ile osób korzysta z kilku aplikacji jednocześnie.

Żyją z tego, czy traktują to jako dorabianie do pensji?

My nie wiemy, czy to jest ich główna działalność, czy to dodatkowe zajęcie – tego z danych smartfonowych bezpośrednio wyczytać się nie da. Można jedynie pośrednio, po czasie aktywności aplikacji. Ale sam fakt, że korzystając z danych pasywnych udało nam się zidentyfikować te osoby tak konkretnie, jest bardzo istotny. Takie grupy są tak zwanymi populacjami trudnymi do zbadania.

Czego jeszcze udało wam się dowiedzieć? Jak zmieniła się taka praca w pandemii? Czy widać, na przykład, jak duży strumień ludzi musiał przejść do tego sektora?

Projekt obejmuje okres znacznie przed pandemią, ale przez covid mieliśmy szansę zobaczyć, jak czynniki pozaekonomiczne wpływają na trendy na tym rynku.

Dowiedzieliśmy się jaka jest wielkość tego rynku. Największą aplikacją dla dostawców jest Pyszne.pl. Widzimy na przykład, że w miastach liczba kierowców Bolta jest stała, ale poza miastami wzrasta, co pokazuje rozwój tej aplikacji czyli zwiększanie obszarów, w których przewożą.

Ale to co nas najbardziej zaskoczyło, bo przeczy ogólnie przyjętemu stereotypowi, to fakt, że cudzoziemcy wcale nie są grupą dominującą w żadnej z aplikacji dowozowych czy przewozowych. W skali kraju w około 65 proc. kierowcy i dostawcy to polscy obywatele. Z racji ograniczeń budżetowych nie mogliśmy niestety sprawdzić czy i gdzie cudzoziemcy jeżdżą częściej – być może w dużych miastach – ale generalnie są w mniejszości.

Cudzoziemcy przestali dominować w momencie, gdy pandemia wygoniła ich z Polski?

Raczej nie. Po prostu zawsze było ich mniej. W naszych danych nie widać, żeby pandemia wpłynęła na odsetek cudzoziemców w dostawach i przewozach – ani w grupie Ukraińców, ani wśród pozostałych cudzoziemców.

Ile lat ma najstarszy kurier czy kierowca w gig economy w Polsce?

Nasze dane obejmowały trzy grupy wiekowe: 18-30, 31-50 i 51-65 lat. Ostatni przedział był najmniejszy liczbowo, ale w nim było najwięcej użytkowników aplikacji dla taksówkarzy, jak iTaxi czy FREENOW. Młodszych użytkowników jest zaś więcej w Uberze czy Bolcie, a najwięcej w aplikacjach dowozowych, zapewne przede wszystkim z racji na środek transportu – to głównie rowery czy skutery.

Czy zauważył Pan jakiś nowy trend na tym rynku? Na przykład pojawianie się nowych grup, albo zwiększenie liczby kobiet, chociażby kelnerek, które zaczęły szukać innej pracy?

Jeśli chodzi o płeć, to struktura nie zmieniła się od początku badania, czyli od 2018 r. W skali kraju zmiany trendu nie widać. Być może byłby zauważalny w dużych miastach, ale tego nie badaliśmy.

Jeszcze przed pandemią zauważyliśmy spadek liczby kierowców Ubera, co wynikało zapewne ze zmiany prawa, które dotyczy uregulowania statusu prawnego kierowców. Między grudniem 2020 r., a czerwcem 2021 r. ich liczba wzrosła jednak o około 1000 osób.

To, co oczywiście bardzo widać po pierwszej fali epidemii, to bardzo duże wzrosty związane z dostawami jedzenia, w szczególności z dostawami Glovo. Zaskoczył nas z kolei brak wzrostu liczby dostawców Pyszne.pl. Tam zmieniła się natomiast struktura czasu pracy. Nie przybyło kurierów, ale zaczęli więcej pracować – wcześniej pracowali w liczbie godzin odpowiadającej połowie etatu lub zaledwie ¼ etatu, a później, po pierwszej fali pandemii, zaczęli pracować na pół etatu, ¾ lub nawet cały.

Jak to sprawdzacie?

Na podstawie czasu aktywności aplikacji. Ustaliliśmy sobie progi w danym miesiącu, by odnieść się do standardowych cząstek etatu. Przyjęliśmy, że jak długo użytkownicy są aktywni w aplikacji, tak długo prawdopodobnie świadczą usługi. Widać, że po pierwszej fali pandemii zdecydowanie wzrósł czas pracy zarówno dla nowo przybywających jak i tych, którzy już wcześniej pracowali w tym sektorze.

Podejrzewamy też, że wielu dostawców to pracownicy restauracji, którzy zajęli się dostawami jedzenia w ramach zamówień przez Pyszne.

Jak patrzeć na gig economy w dzisiejszych czasach? Czy to jest praca wolnych strzelców i wolnych zawodów czy raczej praca dorywcza dla tych, którzy stracili inne zajęcie?

Gig economy jest bardzo szerokim pojęciem, w którym mieszczą się i zlecenia dla freelancerów, którzy pracują od projektu do projektu dla kolejnych zleceniodawców, i praca dorywcza czy dodatkowa, i regularna praca wykonywana w pełnym wymiarze godzin dla jednego odbiorcy. W naszym badaniu zajęliśmy się wyłącznie dostawcami i przewozami, bo to w Polsce zdecydowanie największa część gig economy.

Nie ma w tej chwili w Polsce badań, które by mówiły jaki jest faktyczny odsetek osób świadczących usługi w ten sposób. Ciekawe byłoby wykorzystanie do pozyskania danych np. z Jednolitego Pliku Kontrolnego, bo mamy tam informację, kto wystawia faktury, jak dużo, co pozwoliłoby określić jak duża jest podaż tego typu pracy.

Polski model gig economy jest podobny do modelu zachodniego czy raczej ogranicza się właśnie do transportu i przewozu?

Na początku chcieliśmy podejść do tematu bardzo szeroko, ale okazało się, że dane, z których moglibyśmy korzystać, pokazują, iż w Polsce w pozostałych sektorach tego typu usług liczby są bardzo małe. W Polskim Badaniu Internetu chcieliśmy się dowiedzieć np. ilu w Polsce jest użytkowników korzystających z Amazon Mechanical Turk – to taki serwis do mikro zadań, który pozwala sobie dorabiać. Wymieniliśmy też ileś podobnych serwisów. Liczba ich użytkowników była tak mała, że nie można było dostarczyć wiarygodnych szacunków.

Także według zestawień Google Trends, te serwisy w ogóle nie są w Polsce popularne. To nas najbardziej odróżnia od rynków zachodnich. U nas dowozy i przewozy są najbardziej popularnymi formami gig economy.

No i to, że – wbrew pozorom – ten rynek to nie jest duża część rynku pracy w Polsce. Po porównaniu do danych BAEL okazało się, że mówimy o odsetku mniejszym niż 2 proc. Widać natomiast, że ten rynek bardzo dobrze dopasowuje się do zmian. Pracownicy gig economy są bardzo elastyczni.

Rozmawiała Katarzyna Mokrzycka

*Dr Maciej Beręsewicz – adiunkt w Katedrze Statystyki Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu oraz starszy specjalista w Ośrodku Statystyki Małych Obszarów Urzędu Statystycznego w Poznaniu. Opisywane badanie dotyczy projektu „Gig economy w świetle big data”.