{"vars":{{"pageTitle":"500 plus, żłobki, przedszkola – nic nie pomaga. Kobiety z małymi dziećmi zostają w domach","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["500","aktywnosc-zawodowa","dane","demografia","gus","kobiety","kobiety-na-rynku-pracy","main","opieka-nad-dzieckiem","polityka-rodzinna","przedszkola","rodzina","rodzina-500","rodzina500plus","rynek-pracy","zatrudnienie","zlobki"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"28 września 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"09","pagePostDateDay":"28","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":195553}} }
300Gospodarka.pl

500 plus, żłobki, przedszkola – nic nie pomaga. Kobiety z małymi dziećmi zostają w domach

W ciągu pięciu lat wskaźnik zatrudnienia matek z dziećmi spadł z 66,9 proc. do 65 proc. Wbrew trendom na rynku pracy.

O tym, że aktywność zawodowa kobiet posiadających dzieci słabnie, wiemy z najnowszego raportu „Polska na drodze zrównoważonego rozwoju. Inkluzywny wzrost gospodarczy”, jaki właśnie opublikował GUS. Wynika z niego, że choć wskaźnik zatrudnienia kobiet w wieku 25-49 lat zwiększył się od 2015 r., (z 74,5 proc. do 76,7 proc.), to jednak w przypadku matek z małymi dziećmi spadł. I to zarówno u kobiet z jednym dzieckiem, jak i dwójką i więcej.

Spadek wbrew logice

Spadek wskaźnika zatrudnienia oznacza mniej więcej tyle, że matki zostają w domach, choć z pozoru warunki, by pójść do pracy mają lepsze niż kiedykolwiek. Po pierwsze, popyt na pracę jest duży, co przekłada się na wzrost płac. Trudno dziś argumentować, że matkom bardziej opłaca się nie pracować, bo dostają 500 plus w sytuacji, gdy zasiłek nie był waloryzowany od początku programu nawet o inflację, za to płace w tym czasie nominalnie wzrosły o więcej niż jedną trzecią.


Polskie transfery socjalne są kuriozalne, wsteczne i niczego nie rozwiązują. Wywiad z prof. Joanną Tyrowicz


Po drugie, wiele się zmieniło w ostatnich latach na lepsze w tzw. opiece instytucjonalnej nad małymi dziećmi. To słabym dostępem do takiej właśnie opieki ekonomiści tłumaczyli wcześniej niską aktywność zawodową kobiet.

Szczególnie duży problem mieliśmy z zapewnieniem dostępu do opieki nad dziećmi najmłodszymi, w wieku poniżej 3 lat. Konieczność zajmowania się nimi miała zmuszać matki do pozostawania w domach.

Tymczasem od kilku lat zwiększa się liczba miejsc w żłobkach…

…a odsetek dzieci objętych opieką żłobkową w ciągu ostatnich pięciu lat niemal się podwoił.

Żłobki głównie w miastach

Jednak, gdy wejść głębiej w dane na temat dostępności opieki żłobkowej, to widać, że nie zwiększa się ona równomiernie. Prym wiodą miasta, gdzie już niemal jedna piąta dzieci w wieku do lat trzech jest nią objęta. Za to na wsiach to ledwie 4 proc.

To oznacza, że matki albo nie wszędzie chcą oddawać dzieci do żłobków, albo nie mogą tego robić. Liczba miejsc w żłobkach kształtuje się różnie, w zależności od regionu. Na przykład na Mazowszu z miastem tak dużym jak Warszawa, w 2020 r. były 164 miejsca na 1000 dzieci do lat 3. I był to wynik powyżej średniej krajowej. A w warmińsko-mazurskim, w regionie o najniższym PKB na mieszkańca – tylko 103 miejsca.

Różnice mogą wynikać z liczby dzieci w danym rejonie (nie wszędzie samorządom opłaca się uruchamianie żłobków, gdy dzieci jest mało), lub ich dużego rozproszenia. Jeśli transport publiczny nie działa, albo działa źle, to takie rozproszenie staje się trudną do przejścia barierą. Matka, stając przed wyborem – dowozić dzieci do żłobka/przedszkola i ponosić z tego tytułu koszt i wysiłek, czy zostać w domu – może wybierać to drugie. I będzie to racjonalny wybór.

Pracodawcy bez empatii

Jednak dużo ważniejszym powodem słabnącej aktywności zawodowej matek jest mało elastyczny rynek pracy. Mówią o tym Iga Magda, wiceprezeska Instytutu Badań Strukturalnych i Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Ich opinie przedstawiamy poniżej.

O co chodzi z tą niską elastycznością? Firmy nadal niechętnie godzą się na łączenie pracy z opieką nad dzieckiem. Trudno o zatrudnienie w niepełnym wymiarze, nie zawsze też da się skrócić dzień pracy czy wziąć wolne z powodów rodzinnych. Kluczowy jest ten wykres z Eurostatu. Pokazuje on, jak mało przyjazny jest pod tym względem polski rynek pracy. Tylko około 7-8 proc. pracowników u nas twierdzi, że u ich pracodawców standardem jest skracanie dnia pracy lub branie dni wolnych z powodów rodzinnych. Mniejszy odsetek jest tylko na Cyprze.

Zdecydowana większość pytanych mówi natomiast, że w ich firmach wykluczone są obie opcje.

OPINIA – Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego

Głównym powodem jest niedoceniany czynnik, który ujawnia się co rok, 1 września. To wysyp infekcji u małych dzieci, które idą do żłobka lub przedszkola, a nie mają jeszcze nabytej odporności.

 

Tymczasem z danych Eurostatu wynika, że tylko 7 proc. Polaków nie boi się brać zwolnień na swoje chore dzieci. W czołówce tego zestawienia odsetek ten sięga 60 proc. Obawiam się, że tego nie uda się odgórnie uregulować. W Polsce trudno jest łączyć opiekę nad małymi dziećmi z pracą i jest to raczej kwestia braku empatii u pracodawców. To zresztą może być powód, dla którego tak wiele małżeństw, nawet jeśli zdecyduje się na dziecko, to poprzestaje na jednym.

 

Oczywiście więcej żłobków i przedszkoli to dobra informacja – ale przy tak poukładanym rynku pracy, który w zasadzie dyskryminuje młodych rodziców, to niewiele zmienia. Wskaźnik zatrudnienia wśród kobiet z małymi dziećmi spada dlatego, że przy tak dużej różnicy w płacach między mężczyznami i kobietami, gdy trzeba podjąć decyzję, kto zostaje w domu, pada zwykle na kobietę. Przypomnę tylko, że ta różnica sięga nawet 20 proc. na niekorzyść kobiety.

 


OPINIA – Iga Magda, prof. Szkoły Głównej Handlowej, wiceprezeska Instytutu Badań Strukturalnych

Spadek wskaźnika zatrudnienia matek z małymi dziećmi to wypadkowa kilku czynników. Mamy mało elastyczny rynek pracy dla rodziców, którzy chcieliby łączyć aktywność zawodową z opieką nad dziećmi, co z kolei wynika między innymi ze struktury gospodarki, w której dominują małe i średnie przedsiębiorstwa. W takich firmach elastyczne formy zatrudnienia czy praca w niepełnym wymiarze, przyjmują się słabo.

 

Paradoksalnie pandemia, przez którą rozwinął się model pracy zdalnej, może coś zmienić na lepsze, jeśli chodzi o poziom zatrudnienia kobiet. Ale pamiętajmy, że pracować zdalnie może tylko część profesji. Większość nadal będzie miała dylemat: praca na pełny etat, czy opieka nad dzieckiem.
Do tego nasz system podatkowo-świadczeniowy nie zachęca do podejmowania zatrudnienia, zwłaszcza tego niżej płatnego. No i jesteśmy dość konserwatywnym społeczeństwem – dla wielu rodzin okres prosperity i rosnących dochodów to dobry moment na wycofanie się kobiety z rynku pracy, skoro mężczyzna jest w stanie utrzymać rodzinę.

 

Powodów można wymienić więcej. Np. wykluczenie transportowe na dużych obszarach kraju, które utrudnia matce podjęcie decyzji o podjęciu pracy. Przy czym ciągle niewystarczająca jest dostępność opieki instytucjonalnej nad dziećmi. Ona się zwiększa, ale to nadal za mało. Kolejna sprawa: ojcowie nie angażują się w opiekę nad dziećmi. Co prawda wprowadzono rozwiązanie w postaci urlopu ojcowskiego, ale nadal nie jest ono popularne. Dlatego spadek poziomu zatrudnienia matek z dziećmi mnie nie zaskakuje.