{"vars":{{"pageTitle":"Panika bankowa w Rosji? Nie ma już po niej śladu. Tak Moskwa radzi sobie z sankcjami Zachodu","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["bankowosc","dolar","gaz","gaz-ziemny","gotowka","inwazja-rosji-na-ukraine","joe-biden","main","ropa","rosja","rubel","rynek-walutowy","sankcje","sankcje-gospodarcze","stany-zjednoczone","surowce","ukraina","unia-europejska","wladimir-putin","wojna","wojna-na-ukrainie"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"24 marca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"24","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":280820}} }
300Gospodarka.pl

Panika bankowa w Rosji? Nie ma już po niej śladu. Tak Moskwa radzi sobie z sankcjami Zachodu

W czasie paniki bankowej depozyty Rosjan skurczyły się o 1,2 bln rubli. Ale run na banki trwał dość krótko. I choć według prognoz zachodnich analityków rosyjska gospodarka tonie pod naporem sankcji, to właśnie ich zaostrzenie i uszczelnienie ma być jednym z tematów rozmów prezydenta USA Joe Bidena z przywódcami krajów UE.

Joe Biden przylatuje do Europy w czwartek i ma wziąć udział w pilnym szczycie NATO, a także spotkać się z przywódcami UE. I już w czwartek, równo miesiąc od wybuchu wojny w Ukrainie, ma ogłosić kolejny pakiet sankcji dla Rosji. Tak przynajmniej informował doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan.

– Jednym z kluczowych elementów oświadczenia [prezydenta Bidena] będzie nie tylko dodanie nowych sankcji, ale też zapewnienie o wspólnych wysiłkach w rozprawieniu się z uchylaniem się od sankcji, ich psuciem, jakimikolwiek próbami innych krajów w pomaganiu Rosji w podkopywaniu, osłabianiu czy obchodzeniu sankcji – mówił Sullivan (cytujemy za CNN.com)

Rynek spekulował wcześniej, że USA będą namawiać kraje Unii do pójścia w swoje ślady, czyli wprowadzenia embarga na rosyjską ropę i gaz. Taki pomysł popiera m. in. Polska, ale sprzeciwiają mu się Niemcy czy Włochy. Embargo na rosyjską ropę miałoby zadać decydujący cios rosyjskiej gospodarce, która – mimo izolowania w światowym systemie finansowym i exodusu wielu zachodnich firm – nadal funkcjonuje względnie normalnie.

Panika trwała tydzień

To, że jednym z głównych tematów rozmów Bidena mają być sankcje na Rosję nie jest zapewne przypadkowe i może oznaczać, że amerykańska administracja nie jest w pełni zadowolona z efektów dotychczas prowadzonych działań. Co prawda prognozy dla rosyjskiej gospodarki są złe, np. S&P Global Market Intelligence ocenia, że w ciągu czterech kwartałów tego roku rosyjski PKB skurczy się o jedną piątą, a sam Bank Rosji spodziewa się szoku inflacyjnego. Ale to niczego nie zmienia w nastawieniu Kremla do prowadzenia wojny na Ukrainie.

Poza tym po pierwszym uderzeniu rosyjski system finansowy, który jako pierwszy miał zostać znokautowany przez zachodnie obostrzenia, zdaje się krzepnąć, a CBR, czyli bank centralny Rosji, kontrolować sytuację. Panika bankowa, jaka wybuchła po najeździe Rosji na Ukrainę, trwała stosunkowo krótko. Widać to w danych pokazujących, jak się zmieniała wartość gotówki w obiegu w Rosji w tym roku.

To z nich właśnie wynika, że run na bankomaty był drugiego dnia wojny – 25 lutego z systemu bankowego wyparowało 1,4 bln rubli. To rzeczywiście gigantyczna kwota, w zestawieniu z całego miesiąca depozyty Rosjan uszczupliły się o 1,2 bln rubli. Według The Times tak dużych wypłat gotówki nie było w Rosji od czasów upadku Związku Radzieckiego.

Tyle, że w ciągu kolejnych dni sytuacja stopniowo zaczęła się uspokajać. Bank Rosji zrobił to, co zawsze robi się w obliczu kryzysu bankowego, a więc skokowo podniósł stopy procentowe i zaczął dolewać płynności do systemu bankowego. I opanował pożar, od 9 marca paniki już nie ma, a Rosjanie znów zaczęli wpłacać pieniądze do banków.

Wartość z minusem w tym przypadku oznacza właśnie wypłaty gotówki z banków: dla systemu bankowego wypłata rubli z bankomatu – a więc z depozytu bankowego – oznacza mniej gotówki w systemie.

Giełda częściowo otwarta

Bank Rosji wykorzystuje też metody administracyjne w zarządzaniu kryzysem. Na przykład znacznie ograniczył wypłaty dewiz z lokat walutowych swoich obywateli. Zgodnie z postanowieniem rosyjskiego banku centralnego klienci rosyjskich banków komercyjnych mogą wypłacić ze swoich lokat walutowych do 10 tys. dolarów. Niezależnie od tego, w jakiej walucie został założony depozyt, wypłata będzie mogła nastąpić jedynie w dolarach.

Powyżej tej kwoty, wypłacić pieniądze z depozytów walutowych będzie można tylko w rublach. Do tego bankom zabroniono sprzedaży walut. Powód? Zapewne chęć uniknięcia tzw. dolaryzacji kraju i utrzymanie kontroli nad swoim system finansowym.

Utrzymanie kontroli musiało być najważniejszą przyczyną jednej z pierwszych decyzji, jakie podjął CBR po wybuchu wojny, a więc zamknięcia moskiewskiej giełdy papierów wartościowych MOEX. Notowania zostały zawieszone niemal na miesiąc po to, by uniknąć gwałtownej wyprzedaży rosyjskich aktywów i, w związku z tym, ich niekontrolowanej przeceny. Próbkę tego, jak mogło to wyglądać mieliśmy w pierwszych dniach wojny na giełdzie londyńskiej, gdzie notowane są największe rosyjskie spółki. Np. kurs akcji Gazpromu spadł z około 9 dolarów (połowa lutego) do 58 centów (obecnie).

Jednak i tu sytuacji zapewne się normalizuje, bo już dziś, w czwartek 24 marca, równo miesiąc od najazdu na Ukrainę, notowania na MOEX mają ruszyć. Na razie tylko przez kilka godzin i tylko na akcjach wybranych 33 spółek, z dodatkowymi obostrzeniami, jak zakaz tzw. krótkiej sprzedaży. To specjalna metoda inwestowania, polegająca na pożyczaniu papierów wartościowych, sprzedawaniu ich, a następnie odkupowaniu, gdy kurs spadnie. Krótka sprzedaż pozwala więc zarabiać na spadkach, ale tez może te spadki generować, czego CBR bardzo chce uniknąć.

Kontrofensywa rubla

Nieszczelność sankcji manifestuje się w jeszcze jeden sposób: kursem rubla. Po wybuchu wojny, a właściwie po zapowiedzi izolowania Rosji w światowym systemie finansowym, kurs dolara wzrósł z niespełna 80 rubli do 150 dolarów. Pik mieliśmy 7 marca – i od tamtej pory rubel zaczął się umacniać. Teraz dolar kosztuje już około 98 rubli.

Co się mogło stać? Zbieżność dat – końca paniki bankowej i początku odrabiania strat rubla – nie jest pewnie przypadkowa. Sankcje Zachodu okazały się nie tak bardzo dotkliwe, jak się to wydawało na samym początku. Owszem, CBR został odcięty od połowy swoich rezerw walutowych, co mocno pogorszyło jego zewnętrzną stabilność (stąd osłabienie rubla). Ale w najlepsze je odbudowuje, bo Rosja bez większych problemów nadal sprzedaje swoje najważniejsze produkty: ropę i gaz (dlatego rubel zaczął zyskiwać).

Na dodatek odcięcie rosyjskich banków komercyjnych od międzynarodowego systemu wymiany informacji o transakcjach SWIFT też okazało się dość umowne. Bo zrobiono wyjątek dla największego w Rosji Sbierbanku, a także dla Gazprombanku, będącego własnością paliwowego potentata, czyli Gazpromu. Właśnie po to, by móc rozliczać bez przeszkód sprzedaż surowców.

Nawet zakaz rozliczania transakcji w dolarach, wprowadzony przez USA, da się obejść, co pokazały ostatnie dni. Rosja bez większych problemów spłaca odsetki od swoich dolarowych obligacji, co sprawiło, że oczekiwania tzw. technicznej niewypłacalności Rosji okazały się płonne.

Co więcej, rząd w Moskwie próbuje przejść do ofensywy i ogłasza, że od krajów „nieprzyjaznych” będzie wymagał, by za sprzedawane im ropę i gaz płaciły w rublach. W praktyce oznaczałoby to, że taki kraj musiałby wcześniej kupić ruble, co umacniałoby ich kurs. Zapewne nieprzypadkowo Władimir Putin podzielił się swoim pomysłem na dzień przed przylotem do Europy prezydenta Joe Bidena i jego rozmowami z przywódcami UE o ewentualnym zaostrzeniu sankcji.

Bankructwo Rosji to nie problem dla świata? Sprawdzamy, ile długów do spłacenia ma rząd Putina