Bardzo byśmy chcieli, żeby przed wakacjami granice były otwarte, i do tego dążymy – powiedział we wtorek wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk. Decyzja w tej sprawie to kwestia dni, a może nawet godzin – zaznaczył.
Wiceszef MSZ w Radiu Zet podkreślił, że dyskusje dotyczące otwarcia granic wewnętrznych toczą się w czworokącie MSWiA, MSZ, MZ i GIS. Jak zaznaczył, decyzja w tej sprawie to „kwestia dni, a może nawet godzin”.
„Bardzo byśmy chcieli, żeby rzeczywiście przed wakacjami te granice były otwarte i do tego dążymy” – powiedział, nawiązując do słów szefa MSZ Jacka Czaputowicza, który w ubiegłym tygodniu wyraził nadzieję na przywrócenie możliwości podróżowania przed wakacjami.
Szynkowski vel Sęk zaznaczył, że kierunki, w odniesieniu do których w pierwszej kolejności rozważane są decyzje luzowania obowiązujących restrykcji, to państwa unijne, a przede wszystkim – kraje bałtyckie, jak również Czechy, Słowacja i Węgry. Dopytywany o Ukrainę, podkreślił, że w tym przypadku sprawa jest bardziej złożona, m.in. ze względu na to, że jest to granica zewnętrzna UE.
Wiceminister poinformował także, że na czas wakacji MSZ rekomenduje co do zasady korzystanie z turystyki krajowej. To, jak dodał, najbezpieczniejszy sposób spędzania wakacji, a w Polsce „jest co zobaczyć”.
„Jeżeli ktoś decyduje się wszakże na podróżowanie poza granice Polski, to wydamy też odpowiednie rekomendacje w tej sprawie, które kraje są możliwe, które kraje są względnie bezpieczniejsze, a które mniej bezpieczne” – zapowiedział wiceszef MSZ.
W poniedziałek szef MSWiA Mariusz Kamiński zapowiedział, że decyzja w sprawie otwarcia polskich granic zostanie ogłoszona przed Bożym Ciałem, które przypada 11 czerwca.
Kontrole graniczne na granicy wewnętrznej z krajami UE – z Niemcami, Litwą, Czechami i Słowacją – zgodnie z ostatnim rozporządzeniem obowiązują do 12 czerwca. Przywrócono je 15 marca w związku z epidemią koronawirusa.
Co do zasady przyjeżdżający do Polski muszą poddać się obowiązkowej 14-dniowej kwarantannie. Z obowiązku tego zwolnionych jest kilka grup, m.in. uczniowie pobierający w Polsce naukę czy osoby podróżujące w celach służbowych.
Badanie: Koronawirus był obecny w Barcelonie 41 dni przed potwierdzeniem pierwszego zachorowania