Sankcje nałożone przez Zachód na Rosję są łagodne, a Polska – teraz już także ze względów bezpieczeństwa – powinna przyspieszyć transformację energetyczną w kierunku atomu i OZE – uważają analitycy ING Banku Śląskiego.
Jak wskazali analitycy ING w swoim komentarzu, dotychczasowe sankcje Zachodu oraz USA na Rosję są wciąż łagodne, wg modelu odstraszania, a bolesne opcje zostają na później.
– Rosyjskie banki odcięte od rynku dolarowego nie mają dużego znaczenia dla tamtejszego systemu finansowego, te rozliczające płatności za ropę i gaz zostają niedotknięte – wskazali.
Jak dodali, zagraniczni inwestorzy nie mogą kupować nowych obligacji w rublach, ale to też niewiele zmieni.
– W 2014 Rosja została odcięta także od długu dolarowego. Tutaj również Zachód zastosował łagodne podejście. Bo dzisiaj Rosja nie ma deficytu, w 2014 miała deficyt i większy dług w dolarach, rządowy i bankowy – napisali.
Co więcej, ING wskazuje, że Rosja od 2014 roku dobrze przygotowała się na sankcje, jej zależność finansowa od Zachodu istotnie spadła, czego nie można powiedzieć o krajach Zachodu – ich zależność energetyczna od Rosji wzrosła, bo importują więcej gazu, a w przypadku Polski więcej węgla z Rosji.
Jak wynika z analizy think tanku energetycznego Forum Energii, udział węgla z Rosji w całkowitym imporcie tego surowca do Polski wynosi teraz 75 proc. Tym samym zwiększył się prawie 12-krotnie w ciągu ostatnich 20 lat (z 0,8 mln ton w 2000 do 9,4 mln ton w wyjątkowym 2020 roku).
Ekonomiści ING Banku zwrócili uwagę, że z obecnej sytuacji Polska powinna wyciągnąć lekcję i przyspieszyć odejście od kopalnych źródeł energii, czyli ropy i gazu – już nie tylko dlatego, że to drogie i zanieczyszczające paliwa – ale także ze względu na nasze bezpieczeństwo.
– Wniosek dla Polski: Powinniśmy przyspieszyć transformację energetyczną w kierunku atomu i OZE, nie tylko z powodu wysokich kosztów energii z węgla czy gazu i wysokich cen uprawnień CO2, ale także ze względów bezpieczeństwa geopolitycznego – uważa ING.
OZE tańsze od węgla
Odejście od paliw kopalnych, które mocno uzależniają kraje Europy oraz Polskę od Rosji, byłoby dla naszego kraju nie tylko lepsze z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Rachunek ekonomiczny wskazuje, że byłoby też tańsze, niż utrzymanie spalania tych surowców.
Według wyliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego, publicznego think tanku, utrzymanie obecnego status quo sektorów paliwowo-energetycznych, miksu energetycznego i kluczowych inwestycji do 2040 roku kosztowałoby Polskę 1046 miliardów złotych (czyli ponad bilion złotych). Z kolei transformacja energetyki będzie nas kosztować około 890 miliardów złotych.
Oznacza to, że zachowanie status quo w polskiej energetyce byłoby więc wyższe o niemal 20 proc. od transformacji.
Polska wydała bilion zł na paliwa kopalne w 20 lat. Wzbogaciła się na tym głównie Rosja