{"vars":{{"pageTitle":"Nie tylko kurs dolara. Trzy powody, dla których złoty będzie się osłabiał","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","news"],"pageAttributes":["finanse","inflacja","kurs-dolara","kurs-euro","kurs-franka-szwajcarskiego","main","makroekonomia","najnowsze","najwazniejsze","polityka-pieniezna","rynek-walutowy","zloty"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"29 września 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"09","pagePostDateDay":"29","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":361618}} }
300Gospodarka.pl

Nie tylko kurs dolara. Trzy powody, dla których złoty będzie się osłabiał

To, ile dziś kosztuje euro i dolar nie do końca zależy od stanu polskiej gospodarki i polityki władz. Ale działania rządu i banku centralnego też mają znaczenie dla kursu. Oto trzy powody, dla których złoty traci na wartości.

Mamy kolejny dzień osłabienia złotego. Bo tym, jak w środę wieczorem nasza waluta odrobiła część ogromnych strat z poprzednich dni, w czwartkowe przedpołudnie złoty znów traci 1,3 proc. do dolara. Dolar ponownie kosztuje więcej, niż 5 zł. Drożeje także frank szwajcarski – teraz jego kurs to prawie 5,10 zł. Złoty traci również względem euro, na razie około 0,8 proc. Za euro trzeba zapłacić prawie 4,85 zł.

Co gorsza, nie zanosi się, aby w najbliższym czasie to się miało zmienić. Argumentów za tym, by złoty tracił jest dziś więcej, niż powodów do umocnienia. Oto najważniejsze z nich.

Bo dolar się umacnia

To, że kurs dolara przebił już poziom 5 zł i jest najwyższy w historii, to nie do końca “wina” tylko złotego. Dolar bije rekordy do wszystkich walut, co jest bezpośrednim następstwem polityki gospodarczej USA. A w szczególności działań amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed).


Polecamy: Stopy w USA znów w górę i nie jest to ostatnia podwyżka. Dla złotego to nienajlepsza wiadomość


Otóż Fed podnosząc stopy wzmacnia trend ucieczki globalnego kapitału do dolara. Wyższe stopy w USA to relatywnie większy zysk z inwestycji w amerykańskie papiery skarbowe, które i tak są postrzegane jako bezpieczne. A przynajmniej rynek mocno w to wierzy. Ta wiara ma na razie mocny fundament, bo mimo rosnących stóp, gospodarka USA trzyma się jeszcze nieźle. A zwłaszcza jej rynek pracy, na co Fed zwraca szczególną uwagę. Innymi słowy im lepsza sytuacja na rynku pracy przy jednocześnie utrzymującym się wysokim tempie wzrostu cen, tym większe prawdopodobieństwo dalszego zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed. I dalszego wzrostu atrakcyjności amerykańskiego rynku stopy procentowej.

Inwestorzy dokładnie tak kalkulują i chętnie kupują amerykańskie obligacje skarbowe, co umacnia dolara. Amerykanie nic z tym nie zamierzają robić. Na świecie trwa coś, co Ernest Pytlarczyk, ekonomista Pekao SA, nazywa odwrotną wojną walutową. Rządom bardziej zależy na umacnianiu swoich walut (bo to pomaga w walce z inflacją), niż na ich osłabianiu. Dolar w tych starciach wypada całkiem dobrze, a pomaga mu to, że jest walutą rezerwową większości banków centralnych świata. I to w dolarze przeprowadza się rozliczenia dużej części handlu międzynarodowego.

Można więc powiedzieć, że im bardziej Fed będzie starał się zdusić inflację dotychczas stosowanymi metodami, tym bardziej będzie wystawiał na ryzyko jej wzrostu inne gospodarki. A szczególnie tzw. gospodarki wschodzące. Polska nadal jest za taką uważana.

Bo potrzeby pożyczkowe rosną

W przypadku złotego owo uciekanie kapitału jest szczególnie dotkliwe, bo Polska jest traktowana jako kraj przyfrontowy. A w aktywa takiego kraju raczej się nie inwestuje ze względu na zbyt duże ryzyko. Ten strach było widać szczególnie na samym początku wojny, gdy duże zagraniczne firmy wstrzymywały nawet rozpoczęte już projekty.

Nie pomaga też dość nonszalancki stosunek władz do rynku kapitałowego. Można u nas zrobić weekendową wrzutkę o nowym podatku od zysków nadzwyczajnych, bez większego przygotowania, i uderzyć tym samym w giełdę. Można zaordynować wakacje kredytowe dla wszystkich, nawet tych, którzy ich nie potrzebują i dodatkowo obniżyć zwrot z kapitału zainwestowanego w polski sektor bankowy.

Inwestorzy zagraniczni to widzą, więc z napływem nowego kapitału portfelowego może być krucho. A już samo takie założenie wystarczy, by grać na osłabienie złotego.

Jednak większe znaczenie może mieć to, co się dzieje z polityką gospodarczą. Rząd wprowadza kolejne programy osłonowe, co oznacza poluzowanie polityki fiskalnej na dużą skalę w krótkim czasie.


Czytaj: Rząd znów majstruje przy regule wydatkowej. Wyłączy z niej fundusze celowe


Niezależnie od tego, czy finansowanie szybko rosnących potrzeb pożyczkowych idzie oficjalnym budżetowym kanałem, czy przez emisje gwarantowanych przez rząd obligacji Banku Gospodarstwa Krajowego, to sprowadza się to do jednego: zwiększenia emisji pieniądza.

Podsumowując: mieszanka gorszego postrzegania rynku z większymi potrzebami pożyczkowymi rządu może być zabójcza dla złotego, zwłaszcza, gdy awersja do ryzyka jest tak duża, jak teraz.

Bo RPP zapowiada koniec podwyżek stóp

Ten wzrost potrzeb pożyczkowych to nie jest oczywiście tylko polski problem. W całej Europie rządy fiskalizują inflację na potęgę, wprowadzając programy osłonowe, które mają chronić ludność przed bolesnym wzrostem cen. Polski Instytut Ekonomiczny podliczył, że w sumie od września 2021 r. rządy wydały lub planują wydać pół biliona euro na ten cel. Przy czym aż za jedną trzecią odpowiadają plany rządu Wielkiej Brytanii.

No, ale w takiej sytuacji zwykle do gry wkraczają banki centralne. I tu też mamy przykład z Wielkiej Brytanii, a konkretnie z Banku Anglii. To właśnie Brytyjczycy odebrali w ostatnich dniach dość srogą lekcję od rynku po zapowiedziach poluzowania fiskalnego. Funt osłabł, a rentowność obligacji brytyjskich wzrosła tak bardzo, że Bank Anglii ogłosił powrót do interwencyjnego skupu tych papierów. Co na chwilę uspokoiło sytuację. Ale w czwartek rządowe obligacje Wielkiej Brytanii znów tracą.

Bank Anglii zresztą podjął też tzw. werbalną interwencję zapowiadając, że w odpowiedzi na osłabienie funta może podnieść stopy procentowe.


Zobacz: Podwyżka stóp procentowych w Szwajcarii. Dla frankowiczów to kolejny cios po umocnieniu franka


Tymczasem u nas z banku centralnego idą zupełnie inne sygnały. Rada Polityki Pieniężnej ma niebawem zakończyć cykl podwyżek stóp. Tak przynajmniej wynika z wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego i niektórych członków RPP. Taka perspektywa w warunkach ciągle wysokiej inflacji CPI i, co gorsza, rosnącej inflacji bazowej, też złotemu nie będzie pomagać. I choć w przekazach z NBP słychać, że stabilny złoty to dla niego duża wartość, to jednak rynek nadal pamięta szarżę NBP z przełomu roku 2020 i 2021, kiedy to bank kupował na rynku obce waluty, by osłabić własną. A chodziło o wynik NBP, wpłacany potem do budżetu (im słabszy zloty, tym większy zysk na aktywach zagranicznych, jakie posiada NBP).


Polecamy także: