{"vars":{{"pageTitle":"Trzy sposoby zmian produktów stosowane przez firmy, by ukryć inflację","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["ceny-energii","ceny-paliw","ceny-zywnosci","inflacja","main","makroekonomia","najnowsze","stagflacja","wzrost-cen"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"24 września 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"09","pagePostDateDay":"24","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":359490}} }
300Gospodarka.pl

Trzy sposoby zmian produktów stosowane przez firmy, by ukryć inflację

Inflacja w Wielkiej Brytanii w sierpniu zwolniła po raz pierwszy od prawie roku. Spadek cen benzyny pomógł spowolnić ogólny wskaźnik, ale ceny żywności nadal szybko rosną. Jednak nawet przy wyhamowaniu do 9,9 proc. z 10,1 proc. w lipcu, inflacja nadal pozostaje blisko najwyższego poziomu od dziesięcioleci.

Po tym jak inflacja osiągnęła dwucyfrowy poziom na początku tego roku po raz pierwszy od lat 70-tych, niektórzy zaczęli spoglądać wstecz, aby porównać to, co ma miejsce teraz, z tym, co działo się wtedy. Ale to porównanie jest problematyczne, ponieważ w ciągu ostatnich 50 lat zmieniły się nie tylko fryzury i moda.

Zwyczaje konsumenckie są również zupełnie inne, a to oznacza, że inflacja będzie miała tym razem odmienny wpływ na to, jak ludzie wydają i oszczędzają, nie mówiąc już o produktach, które kupują.

Po pierwsze, rynki są dziś zupełnie inne niż w latach 70. Internet i zglobalizowane łańcuchy dostaw sprzyjają konkurencji z wielu źródeł, a ludzie nie są już ograniczeni do towarów i usług dostępnych lokalnie. Gospodarki coraz częściej opierają się na usługach, a nie na towarach, a definicje wydatków podstawowych i uznaniowych uległy zmianie.


Czytaj: Wysoka inflacja to nie zawsze zła wiadomość. Tak budżet państwa może na niej zyskać


Inną istotną zmianą jest deregulacja wielu usług, które w latach 70-tych ubiegłego wieku świadczyli wyłącznie państwowi monopoliści. Niezależnie od tego, czy uważamy, że przyniosło to korzyści społeczeństwu, czy nie, umożliwia to większą konkurencję cenową.

Na przykład zamiast monopolisty w dziedzinie dostarczania przesyłek – państwowej poczty – który mógł właściwie dowolnie przerzucać koszty na klientów, wiedząc, że nie mają oni żadnej alternatywy, konkurencja między dostawcami, takimi jak między innymi Parcelforce, Hermes i DPD, może pomóc w utrzymaniu niskich cen.

Istnieją jednak pewne zmiany w produktach, które firmy mogą wprowadzić i wprowadzają, aby spróbować po cichu wliczyć zwiększone koszty w ceny. Oto trzy, na które warto zwrócić uwagę.

Produkty o wysokiej wartości

Nic dziwnego, że sprzedaż produktów spożywczych „własnej marki” sieci handlowych wzrasta, gdy spada dochód rozporządzalny. W związku z tym sklepy i supermarkety zareagowały na niedawną inflację, promując „podstawowe” lub „niezbędne” produkty w niskich cenach. Miało to miejsce również w latach 70.

Produkty spożywcze pod własną marką są na ogół bardziej opłacalne dla detalistów niż sprzedaż wyrobów markowych producentów. Jednak bardzo niskie ceny pozostawiają niewielką marżę zysku, a więc supermarkety stoją przed dylematem, ponieważ promowanie produktów budżetowych może spowodować kanibalizację sprzedaży dóbr generujących wyższe marże.


Zobacz: Stagflacja na horyzoncie. Bank Światowy ostrzega przed zjawiskiem nie spotykanym od lat 70. XX wieku


Z drugiej strony, promowanie poszczególnych produktów po niskich cenach pomaga detalistom stworzyć wrażenie dobrej wartości po przystępnej cenie. Wśród brytyjskich sieci handlowych zajmujących się sprzedażą artykułów spożywczych, tanie sklepy dyskontowe zyskały na popularności podczas kryzysu finansowego w latach 2007-2008.

W związku z gwałtownym wzrostem inflacji w ostatnim czasie, Aldi i Lidl zyskały łącznie 1,8 proc. udziału w sprzedaży artykułów spożywczych w Wielkiej Brytanii w ciągu 12 tygodni do siódmego sierpnia 2022 roku, co oznacza przesunięcie wydatków o 2,3 mld funtów rocznie. Aldi niedawno wyprzedził również Morrisons, stając się czwartą największą siecią supermarketów w Wielkiej Brytanii.

Dążenie sieci handlowych, by zaprezentować się jako obrońcy konsumentów przed inflacją, było ostatnio widoczne także podczas rutynowych negocjacji w sprawie dostaw. W lipcu spór o podwyżkę cen produktów, w tym fasoli w puszkach, spowodował, że supermarkety Tesco wstrzymały zamówienia od koncernu spożywczego Heinz.

Perspektywa zajęcia miejsca na półkach jednego z największych supermarketów w Wielkiej Brytanii okupowanego dotąd przez Heinza szybko trafiła na czołówki gazet, a wynikający z tego rozgłos był prawdopodobnie korzystny dla obu stron: Tesco było postrzegane jako firma dbająca o konsumenta, a Heinz podkreślał wysoką jakość swoich produktów.

„Kurczflacja”

W czasach presji inflacyjnej powszechną strategią producentów dóbr szybko zbywalnych, takich jak pakowana żywność, napoje i kosmetyki, jest utrzymywanie ceny produktu, ale zmniejszanie jego objętości.

Proces ten, nazywany często „kurczflacją”, może ulec odwróceniu, gdy koszty produkcji ponownie spadną. To wtedy producent będzie głośno promował nowy, większy produkt z dodatkową zawartością „gratis”.

Chociaż strategia ta może działać nawet wtedy, gdy wiedza konsumentów na temat cen jest wysoka, poprzez wprowadzanie niewielkich zmian w krótkich odstępach czasowych, jest to kolejny obszar, w którym sytuacja zmieniła się od lat 70. Wiedza konsumentów na temat cen spadła od tego czasu.

Ceny referencyjne (umożliwiające porównanie różnych produktów na podstawie kosztu jednostkowego) są obecnie mniej widoczne, częściowo dlatego, że kody kreskowe zastąpiły indywidualne etykiety, które nadal przypominają konsumentom o cenie po zakupie, przy każdym użyciu produktu.

Wzrost popularności zakupów internetowych umożliwił jednak konsumentom dokonywanie własnych porównań. Proste wyszukiwanie w sieci może łatwo zdemaskować kurczliwość, umożliwiając natychmiastowe porównanie ceny za jednostkę wagi/objętości.

Zrób to sam

Zbytnim uproszczeniem byłoby twierdzić, że firmy wytwarzają rzeczy, a konsumenci je konsumują. W rzeczywistości wiele produktów z których korzystamy jest wynikiem połączonych wysiłków producenta i konsumenta.

Presja inflacyjna może doprowadzić do tego, że konsumenci w jeszcze większym stopniu będą zastępować kosztowne nakłady producentów własnymi siłami. Na przykład meble pakowane płasko zmniejszyły presję kosztową ponoszoną przez producentów i pozwoliły konsumentom na oszczędności dzięki samodzielnemu wykonywaniu części procesu produkcyjnego.

Ten trend w kierunku „koprodukcji” jest jeszcze bardziej widoczny w usługach, które są dziś bardziej dominujące w gospodarkach krajowych niż w latach 70-tych ubiegłego wieku, na przykład w bankowości, której znaczna część przeniosła się z oddziałów stacjonarnych do Internetu. Samoobsługa, dobrowolna lub wymuszona, jest kolejnym sposobem na złagodzenie skutków inflacji.

Trwała zmiana?

Bardziej prawdopodobne jest, że długoterminowe zmiany w zachowaniach konsumentów pojawią się w wyniku oddziaływania wielu sił, a nie jednej kwestii. I tak konsekwencje inflacji tym razem będą inne ze względu na odmienne czynniki, zwłaszcza zmiany klimatyczne, skutki pandemii i Brexit.

Jednym z intrygujących pytań jest to, czy w kulturze głównego nurtu na dobre zagości tendencja do ograniczania konsumpcji. W społeczeństwach zawsze istniały subkultury, które wyznawały wartości minimalistyczne ale w ostatnich latach pojawił się trend, w ramach którego ludzie ponownie analizują swoje wybory życiowe i priorytety.

Gwałtownie rosnąca inflacja, zmiany klimatyczne (i presja z nimi związana) oraz umiejętności zdobyte podczas lockdownu mogą stanowić kolejny impuls do przesunięcia takich marginalnych dotąd postaw do głównego nurtu.

Tłumaczył: Tomasz Krzyżanowski

Tekst został wcześniej opublikowany w The Conversation i zamieszczony tutaj na podstawie otwartej licencji (Creative Commons license). Przeczytaj oryginalny artykuł.


Polecamy również: