Inflacja w Polsce we wrześniu wyniosła 17,2 proc. podał GUS. Tym samym potwierdził dane wstępne sprzed dwóch tygodni.
Tekst został zaktualizowany o komentarze ekonomistów.
Już tamten wstępny odczyt był dużym zaskoczeniem dla ekonomistów. Tzw. konsensus rynkowy zakładał, że inflacja wyniosła 16,5 proc. Dane GUS wskazują, że we wrześniu inflacja wzrosła w porównaniu z sierpniem, kiedy to wynosiła 16,1 proc.
Za wyższym odczytem inflacji stoją przede wszystkim ceny opału. To one podbijały wskaźnik CPI już w sierpniu. Pisaliśmy o tym m.in. w tym tekście.
We wrześniu ceny opału były o 9 proc. wyższe, niż w sierpniu. W porównaniu z wrześniem poprzedniego roku opał podrożał aż o 172,2 proc.
Jeszcze przed publikacją danych ekonomiści wskazywali, że to właśnie struktura inflacji będzie miała istotne znaczenie. Bo pozwoli ocenić, jak bardzo wzrosła tzw. inflacja bazowa, czyli taka, gdzie nie uwzględnia się cen paliw i energii. Inflacja bazowa pomaga lepiej ocenić, na ile tempo wzrostu cen wynika z powodów, na które można wywierać wpływ zmianą stóp procentowych. Np. przez osłabienie popytu.
Na podstawie wstępnych danych eksperci szacowali, że inflacja bazowa w Polsce wzrosła we wrześniu do rekordowych poziomów. Według szacunków Banku Millennium wzrost wyniósł 1,5 proc. miesiąc do miesiąca i ok. 10,7 proc. rok do roku.
– Inflacja jest uporczywa, a firmy wciąż mają przestrzeń do przerzucania rosnących kosztów produkcji na ceny detaliczne. Wyskok inflacji bazowej we wrześniu to jednak być może efekt przyspieszenia podwyżek cen i ochrony marż przed nadchodzącym wyraźnym spowolnieniem gospodarczym – oceniali ekonomiści banku.
Inflacja jeszcze wzrośnie
Adam Antoniak, ekonomista Banku ING uważa, że dane GUS potwierdzają tezę o rozlewaniu się inflacji po gospodarce, a wzrost inflacji bazowej wyraźnie przyspieszył.
– Jest to bolesne przypomnienie, że inflacja staje się uporczywa i w otoczeniu odkotwiczonych oczekiwań możemy być świadkami samonapędzającego się mechanizmu, który będzie trudny do zatrzymania bez kosztowych dla sfery realnej działań ze strony polityki pieniężnej – napisał Antoniak w komentarzu po publikacji GUS.
Ekspert jest zdania, że nadal istnieje przestrzeń do dalszych podwyżek stóp procentowych, „chociaż RPP wydaje się być zdeterminowana, by wkrótce zakończyć cykl podwyżek”.
– Spodziewamy się, że wrześniowe dane ze sfery realnej potwierdzą relatywnie korzystną kondycję krajowej gospodarki, co pozwoli RPP podnieść w listopadzie stopy procentowe o 25 punktów bazowych. Dalsze kroki będą uzależnione od kształtu listopadowej projekcji inflacyjnej oraz napływających danych makroekonomicznych – uważa Antoniak.
Według niego bez dodatnich realnych stóp procentowych inflacji nie uda się powstrzymać. Ekonomista zwraca uwagę, że co prawda rząd może jeszcze wydłużyć działanie tzw. tarczy antyinflacyjnej do końca 2023 (czego się należy spodziewać), a takie działania, jak wprowadzenie maksymalnych cen energii może stłumić inflację nawet do jednocyfrowych poziomów pod koniec przyszłego roku. Ale, jak pisze, to tylko odłożenie problemu w czasie.
– Coraz większa staje się tzw. „inflacja odłożona”. Innymi słowy problem inflacji jest przesuwany w przyszłość. Przywrócenie wyjściowych stawek VAT i akcyzy oraz wycofanie się z działań hamujących rynkowe kształtowanie się cen energii może spowodować ponowny znaczący wzrost inflacji w 2024 i konieczność ponownego zacieśnienia polityki pieniężnej – ocenia Antoniak.
Jakub Rybacki, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego jest zdania, że szanse na spadek inflacji w listopadzie są umiarkowane.
– Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził taryfy dla ciepłowni w największych miastach Polski – skala podwyżek cen oscyluje wokół 30 proc. Dodatkowo po decyzji OPEC o obniżeniu produkcji ponownie drożeje ropa naftowa, a w ślad za nią paliwa. Szanse na odwrócenie tej tendencji są niewielkie – niedługo zakup surowca rozpocznie także USA dla uzupełnienie nadwyrężonych rezerw – zwraca uwagę Rybacki w komentarzu do danych GUS.
Jego zdaniem szczyt inflacji przypadnie w lutym 2023 r.
– Spodziewamy się wyników zbliżonych do 18 proc. przy założeniu niewielkich wzrostów cen energii elektrycznej oraz gazu. Część rozwiązań w tej sprawie dalej jest dyskutowana na poziomie rządu. Słabszy wzrost cen energii dla gospodarstw domowych nie zatrzyma jednak podwyżek cen towarów przemysłowych – ocenia ekonomista i dodaje, że inflacja bazowa będzie przekraczać 8 proc. przez cały 2023 r.
(oprac. Marek Chądzyński)
Polecamy również:
- Tak rosła płaca minimalna w Polsce. Duży awans w ostatnich latach [WYKRESY INTERAKTYWNE]
- Zmagania z wysoką inflacją w Polsce. Czy można było zrobić to lepiej? [DEBATA]
- Czerwone wyspy spadków PKB. Wojna zaszkodziła Polsce bardziej, niż innym
- Jak zmieniała się inflacja w Polsce na przestrzeni lat [wykresy, dane GUS]
- Słony rachunek za rządową „antyinflację”. MF wylicza go na dziesiątki miliardów złotych
- Nasza własna inflacja. W kogo najbardziej uderzył wzrost cen?