Startupy nie funkcjonują tak samo, jak małe i średnie firmy, do których skierowana jest tarcza. Co więcej, w wiele z nich państwo i UE zainwestowały znaczne kwoty, które przepadną, jeśli firmy zbankrutują – to niektóre z wniosków z dyskusji Fundacji Startup Poland.
W piątek 17 kwietnia z inicjatywy Fundacji Startup Poland odbyła się dyskusja w formie roundtable na temat form możliwej pomocy państwowej dla branży startupów oraz funduszy venture capital, które borykają się z negatywnymi skutkami kryzysu gospodarczego wywołanego epidemią koronawirusa.
W rozmowie wzięli udział przedstawiciele zarówno przedstawiciele przedsiębiorstw i funduszy, jak i osoby reprezentujące Ministerstwo Rozwoju, Polski Fundusz Rozwoju i Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
„Przychodzimy na to spotkanie jako branża startupowa i branża venture capital, dlatego, że chcemy pomóc. Jesteśmy w stanie zobrazować na czym polegają problemy i przedstawić odpowiednie rozwiązania. Dlatego zdecydowaliśmy się spotkać w takim gronie” – powiedział na wstępie moderator dyskusji Tomasz Snażyk, prezes fundacji Startup Poland.
„Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że sytuacja jest bardzo poważna. Staramy się robić co w naszej mocy, by kryzys zdrowotny nie przerodził się w głęboką recesją gospodarczą” – powiedział z kolei Krzysztof Mazur, wiceminister rozwoju.
Mazur: Startupom może być łatwiej dostosować się do nowej rzeczywistości niż innym firmom
Zdaniem Krzysztofa Mazura wprowadzane przez rząd rozwiązania w ramach poszczególnych tzw. „tarcz” już teraz oferują częściowe wsparcie startupom.
„Rozwiązania, które już wprowadziliśmy i które wprowadzamy w ramach tarcz nie są różnicowane geograficznie lub branżowo, więc startupy jak najbardziej są tą pomocą objęte. Żaden z dotychczas funkcjonujących programów wspierania branży nie został w związku z epidemią wstrzymany” – powiedział Mazur.
„Jak wiecie, Ministerstwo Rozwoju, a wcześniej Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, poświęcało startupom dużo uwagi zgodnie z logiką dążenia do gospodarki opartej o wiedzę i innowacyjność . Przez jakiś czas byliśmy nawet traktowani jako tacy, którzy za dużo o nich mówią”– dodał.
Wiceminister zauważył jednak, że recesja w ogromnej skali uderza w firmy działające w bardziej konwencjonalny sposób niż startupy.
„Dziś mierzymy się z sytuacją, w której firmy działające w tradycyjnych sektorach mają fundamentalne problemy z utrzymaniem swojej działalności i dlatego to właśnie na nich się w tej chwili mocno skupiamy” – powiedział Mazur.
Zdaniem Mazura startupy u progu nowej rzeczywistości gospodarczej mają wręcz przewagę nad firmami z branż tradycyjnych.
„Startupy, które słyną ze swojej zwinności i elastyczności w działaniu, z natury rzeczy mają szansę łatwiej poradzić sobie w tej nowej rzeczywistości” – powiedział Mazur.
Mokrzycki: Jest zbyt wcześnie, aby mówić o gotowych rozwiązaniach
Aleksander Mokrzycki, wiceprezes spółki PFR Ventures, zapewnił natomiast przedstawicieli firm i funduszy, że adresowane do nich rozwiązania są przygotowywane.
„Prowadzimy działania, które zmierzają do wypracowania rozwiązań, z których mogłyby skorzystać startupy działające pod skrzydłami PFR Ventures. Jest jednak za wcześnie na to, aby mówić o szczegółach” – powiedział Mokrzycki.
Zgodnie ze słowami wiceprezesa PFR Ventures mechanizmów bezpośredniego wsparcia dla funduszy VC brakuje nie tylko w Polsce.
„Przyglądamy się rozwojowi prac za granicą. Na ten moment nie widzimy rozwiązań, które byłyby wprost dedykowane funduszom venture capital” – powiedział Mokrzycki.
„Rozumiem, że fundusze oczekują bezpośredniego wsparcia finansowego, które miałoby być rozdysponowane za ich pośrednictwem do startupów. Nad rozwiązaniem finalnym wciąż jednak pracujemy” – dodał.
Jak zapowiedziała Eliza Kruczkowska, odpowiedzialna za innowacje w Polskim Funduszu Rozwoju, PFR obserwuje rozwój prac nad mechanizmami wsparcia branży za granicą.
„Porównujemy instrumenty implementowane za granicą z tym, co dzieje się w Polsce. Wraz z przedstawicielami branży moglibyśmy stworzyć pewnego rodzaju grupę roboczą, w ramach której te rozwiązania moglibyśmy omówić” – powiedziała.
„Teraz intensywnie pracujemy nad tarczą finansową, czyli programem skierowanym do ponad 670 tys. polskich przedsiębiorstw. Mikrofirmy będą mogły zyskać wsparcie maksymalnie do 324 tys. zł, a MŚP do 3,5 mln zł. Dotyczy to jak najbardziej także startupów” – dodała.
Jak wygląda pomoc dla startupów i funduszy VC w Europie?
„Analizując mechanizmy wsparcia ukierunkowane przede wszystkim na ekosystem venture capital i bezpośrednio startupy, skontaktowaliśmy się z instytucjami będącymi odpowiednikami Grupy PFR za granicą. Na chwilę obecną kraje takie jak Francja, Niemcy i Wielka Brytania ogłosiły projekty działań ukierunkowanych bezpośrednio na pomoc startupom” – powiedziała z kolei Rozalia Urbanek, dyrektor inwestycyjna w Polskim Funduszu Rozwoju.
“We Francji jest to przede wszystkim pakiet środków koinwestycyjnych, który zakłada wkład kapitału prywatnego w wysokości 50 proc. Jest to program o łącznej wartości 160 mln euro. Powodem uruchomienia tego programu jest obawa Francuzów o to, że startupy nie będą w stanie pozyskać odpowiedniej wielkości rund z prywatnych źródeł rynkowych” – dodała.
Jak jednak zastrzegła, tego typu formę pomocy PFR Ventures postrzega jako odpowiednik już funkcjonujących w Polsce programów koinwestycyjnych tej instytucji – Biznest i Otwarte Inwestycje – które mają działać nawet na lepszych warunkach, bo wymagany udział wkładu prywatnego wynosi w ich przypadku 40, a nie 50 proc.
Według Urbanek w Niemczech jest z kolei przygotowywane rozwiązanie pomostowe z wkładem prywatnym na poziomie 30 proc.
“Jeżeli chodzi o bezpośrednią pomoc pożyczkową, to ma ona formę pakietów pożyczkowych dedykowanych małym i średnim przedsiębiorstwom. Pakiety te działają według ramowych zasad nałożonych przez Komisję Europejską. Maksymalna kwota pożyczek udzielanych w ramach tych pakietów ustalona jest na poziomie dwuletnich kosztów pracy lub 25 proc. obrotu z ostatniego roku. Ten mechanizm jest również przygotowywany w Polsce – za jego wdrażanie odpowiedzialny jest Bank Gospodarstwa Krajowego. Budżet tego programu będzie wynosił ok. 400 mln złotych” – mówi Urbanek.
Jak jednak zauważyła sama dyrektor inwestycyjna PFR, to rozwiązanie dotyczy całego sektora MŚP. Według założeń PFR startupy również będą mogły skorzystać z tego wsparcia, jeśli generowały przychody przed wybuchem pandemii i będą w stanie wykazać podjęte działania naprawcze, dzięki którym pojawi się perspektywa spłaty tych pożyczek.
“Do tej pory jedynie Francja zdecydowała się na wprowadzenie programów pożyczek z bardzo wysokimi gwarancjami rządowymi, dedykowanych wyłącznie startupom, wydzielając je z programów wsparcia sektora MŚP. Wszystkie inne instrumenty wdrażane za granicą dotyczą MŚP w całości, bez wydzielenia startupów lub zawierają wspomniany już wymóg wkładu prywatnego” – mówi Urbanek.
„Taki projekt wsparcia planuje wprowadzić Wielka Brytania. Zakłada on udzielanie startupom pożyczek konwertowalnych, pod warunkiem pozyskania przez startup minimum takie samej wartości wkładu kapitału prywatnego” – dodaje.
Kuc: Dodatkowych 200 mln złotych trafi bezpośrednio do MŚP z nowej puli środków
O utrzymaniu w działaniu dotychczasowej działalności PFR Ventures w zakresie wsparcia nowych inwestycji zapewnił szef tej instytucji, Maciej Ćwikiewicz.
„Chciałbym podkreślić, że nasza działalność jako PFR Ventures jest kontynuowana. Jeśli wziąć pod uwagę ostatnie dwa tygodnie, to mieliśmy kilka nowych inwestycji, a także wzięliśmy udział w kilkunastu komitetach inwestycyjnych i pozytywnie opiniowaliśmy inwestycje. W tym czasie wysłaliśmy też ok. 10 przelewów do funduszy venture capital, które pozyskane pieniądze dalej dystrybuują. Po naszej stronie jest więc pełna zdolność operacyjna – na bieżąco zasilamy rynek kapitałem” – powiedział Ćwikiewicz.
Z kolei dyrektor działu inwestycji B+R w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju Włodzimierz Kuc zapowiedział usprawnienie mechanizmów działania tzw. Szybkiej Ścieżki finansowania NCBR i udostępnienie firmom dodatkowych środków.
„Upraszczamy nasze mechanizmy wsparcia i zwiększamy wielkość finansowania dla spółek technologicznych, w tym startupów. Właśnie zwiększyliśmy budżet jednego z konkursów Szybkiej Ścieżki, flagowego programu NCBR. 200 mln złotych trafi bezpośrednio do MŚP z dodatkowej puli środków” – powiedział Kuc.
„Zgadzam się z panem ministrem, że startupy, a przynajmniej te, które prowadzą projekty B+R, nie zostały dotknięte tak bardzo jak przedsiębiorstwa dojrzałe, gdyż zasadniczo są jeszcze przed etapem uzyskania rentowności. Jeżeli jednak w konkretnych przypadkach kryzys faktycznie wywołał negatywne skutki w działaniu startupów czy funduszy, to rzeczywiście mamy wówczas do czynienia z sytuacjami uzasadniającymi wprowadzenie dodatkowych ułatwień, uproszczenie mechanizmów lub stosowanie odroczeń” – dodał.
Przedstawiciel NCBR powiedział również, że według informacji zebranych przez reprezentowaną przez niego instytucję, na miesiąc od ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego nie odnotowano spowolnienia procesów inwestycyjnych, a liczba Komitetów Inwestycyjnych w programie NCBR BRIdge Alfa w marcu i kwietniu jest na tym samym poziomie – ok. 20 miesięcznie.
Filipkowski: Środki prywatne mogą zacząć znikać w dużej skali dopiero za rok
Zdaniem Marcina Zachowicza, szefa marketingu i komunikacji w funduszu TDJ Pitango, środki publiczne powinny stymulować rozwój branży w momencie, gdy odpływać zaczną pieniądze ze źródeł prywatnych.
“Publiczne fundusze powinny pełnić rolę elementu stabilizującego w sytuacji, w której środki ze źródeł prywatnych mogą odpływać. Zwłaszcza, że możemy przewidywać, że zagraniczne fundusze venture capital mogą w mniej przychylny sposób patrzeć teraz na polskie startupy” – powiedział Zachowicz.
Z kolei do uproszczenia procedur i wprowadzenia ułatwień do mechanizmów pomocowych namawiał anioł biznesu Maciej Filipkowski.
“Cokolwiek byśmy nie robili w ramach pomocy, spróbujmy uczynić odpowiednie programy i mechanizmy przejrzystymi i prostymi. Postarajmy się doprowadzić do sytuacji, w której np. formalności notarialne załatwiane będą zdalnie, za pomocą e-podpisu” – powiedział Filipkowski.
Filipkowski ostrzegł również, że negatywne efekty obecnego kryzysu być może uderzą w rynek najmocniej dopiero z pewnym opóźnieniem.
“Teraz widzimy jeszcze spływające fundusze prywatne, ale środki mogą zacząć znikać np. dopiero za rok, tak jak to miało miejsce podczas ostatniego kryzysu finansowego z lat 2008-2009. To będzie dotyczyło przede wszystkim startupów na wczesnym etapie działania, które nie poradzą sobie tak dobrze z finansowaniem rozwoju podczas nadchodzącej zmiany strukturalnej w gospodarce” – powiedział Filipkowski.
Musielak: Startupy to nie są firmy takie jak MŚP
W opinii Borysa Musielaka, założyciela i partnera zarządzającego funduszu SMOK Ventures, wsparcie państwowych instytucji może okazać się niewystarczające.
“Nawet jeśli fundusze otrzymają jakieś wsparcie od PFR-u i NCBR-u, to ono może nie wystarczyć, żeby przekazać środki startupom, o których wiemy, że przez następny rok nie będą uzyskiwać przychodów. Fundusze nie prowadzą swojej działalności charytatywnie” – powiedział Musielak.
Założyciel funduszu SMOK Ventures zwrócił także uwagę na trudną sytuację jednego z najszybciej rozwijających się polskich startupów.
“Należy zadać pytanie, czy stać nas na zaprzepaszczenie lat wsparcia polskiego systemu innowacji i upadek polskich jednorożców takich jak Booksy, który w zeszłym tygodniu zwolnił 150 osób, a nie zrobiłby tego, gdyby państwo sfinansowało ich pensje” – powiedział Musielak.
Musielak wspomniał także o różnicach między startupami, a firmami z sektora małych i średnich przedsiębiorstw.
“Startupy to nie są firmy takie jak MŚP – tu zwykle więcej czasu zajmuje wypracowanie innowacyjnych rozwiązań. Ich przetrwanie zależy od pozyskiwania finansowania z funduszy venture capital. Te, które nie mają szczęścia i kolejna runda ich finansowania wypada akurat na teraz, mogą go ostatecznie nie uzyskać i upaść” – powiedział Musielak.
“Jeżeli chcemy ratować te firmy, które mają świetne zespoły zarządzające i duży potencjał, ale wiemy o nich, że przez następny rok nie będą uzyskiwać przychodów, to musimy zachęcić fundusze do inwestowania w nie za pomocą dodatkowych środków – choćby przyznawanych w formie pożyczek” – dodał.
Mazur: Nie zastanawiajmy się co Polska może zrobić dla startupów – zastanówmy się, co startupy mogą zrobić dla Polski
„To co ciekawe, to to, w jaki sposób startupy chcą reagować na obecną zmianę strukturalną. Przewagą po stronie innowacyjnych firm jest duch elastyczności i zdolność do wykorzystywania zmian, charakterystyczne dla branży startupów” – odpowiedział na argumenty przedstawicieli branży Krzysztof Mazur.
Przedstawiciel Ministerstwa Rozwoju uważa, że startupy w dobie zmian strukturalnych będą mogły zaspokoić nowe, nieznane dotąd potrzeby w gospodarce.
“W dzisiejszej rzeczywistości świat potrzebuje od was bardzo konkretnych, nowych usług. To jest czas na twórcze działanie w warunkach, w których usługodawcy chwilowo nie będą dysponować już takimi budżetami na innowacje, jak w okresie przed COVID-19. To także czas przewartościowań w łańcuch biznesowych, na których startupy mogą inicjatywą i kreatywnością wygrać” – powiedział Mazur.
W związku z tym wiceminister Mazur zaproponował inną formę wsparcia państwowego dla branży.
“Być może wsparcie rządu powinno polegać na przygotowaniu, w porozumieniu z branżą, listy nowych potrzeb, które pojawiły się po wybuchu epidemii, a które startupy mogłyby spełnić” – powiedział Mazur.
“Nie zastanawiajmy się co Polska może zrobić dla startupów – zastanówmy się, co startupy mogą zrobić dla Polski” – dodał.
Gola: Obawiam się opiekuńczego podejścia do tradycyjnych sektorów i przeświadczenia o tym, że branża startupów i venture capital sobie poradzą
Na propozycję Krzysztofa Mazura odpowiedział Bartłomiej Gola, partner zarządzający funduszu SpeedUp Energy Innovation i founding partner SpeedUp Group.
“Możemy zrobić wspólnie taką listę – pod warunkiem, że nie skończy się to w ten sposób, że po siedmiu miesiącach lub dwóch latach powiemy, że jednak się tego nie da zrobić” – powiedział Gola.
“To, czego ja się obawiam, to opiekuńcze podejście do tradycyjnych sektorów i przeświadczenie o tym, że branża startupów i venture capital sobie poradzą. Nie uważam, że trzeba nas ratować, ale z drugiej strony prawdą jest, że nasz ekosystem jest bardzo słaby. Warto pamiętać, że państwo polskie i UE zainwestowały w tę branżę już wiele miliardów złotych” – dodał.
Z kolei zdaniem Macieja Filipkowskiego brak wsparcia państwowego może spowolnić rozwój innowacyjności w Polsce.
“Nie mamy podejścia roszczeniowego. Chcemy jedynie pokazać sytuację sektora – bardzo wiele firm jest jeszcze na zbyt wczesnym etapie rozwoju by przynosić zyski i w tym okresie będzie miało olbrzymie problemy. Jak na razie dla projektów tego typu nie ma żadnego wsparcia. Jeżeli jednak chcemy być innowacyjnym państwem, to powinniśmy zastanowić się, w co chcemy inwestować – w nowoczesne, innowacyjne firmy, czy przedstawicieli klasycznych modeli biznesowych działających np. w branży handlu detalicznego” – powiedział Filipkowski.
W związku z takimi opiniami przedstawicieli branży Krzysztof Mazur po raz kolejny zachęcił startupy do współpracy z firmami z tradycyjnych sektorów.
„Tradycyjne branże potrzebują także wsparcia i pomocy w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości. W najbliższym czasie będą potrzebowały m.in. rozwiązań z zakresu digitalizacji i pracy zdalnej. Tu widzę miejsce na działanie startupów, wraz z ich innowacyjnym podejściem i nowoczesnymi technologiami” – powiedział Mazur.
Sieczkiewicz: W branży telemedycznej państwo próbuje wejść w buty firm
W celu opisania problemów, z jakimi zmagają się obecnie niektóre startupy, Paweł Sieczkiewicz, szef firmy Telemedi.co, zdecydował się na opisanie aktualnej sytuacji sektora usług telemedycznych.
„Branża telemedyczna to w teorii jedna z branż, która powinna rozwijać skrzydła w związku z ograniczeniami wizyt stacjonarnych z lekarzami. Tymczasem stajemy w sytuacji, w której rząd, bez konsultacji z większością podmiotów na rynku medycznym, uruchamia własną platformę telemedyczną, która ma wyłączność na kontrakt z NFZ-em odnośnie porad telemedycznych w związku z koronawirusem. W tej chwili nie ma technicznej możliwości dla innych podmiotów podłączenia się do tej platformy. W praktyce więc, rząd wprowadza swoisty monopol na ten rodzaj świadczeń, konkurując, zamiast współpracować, z prywatnym rynkiem telemedycznym, który budowano w Polsce ponad 7 lat inwestując prywatne i publiczne pieniądze” – powiedział Sieczkiewicz.
„Należy zaznaczyć, ze Polska jest liderem pod względem technologii telemedycznych. Rozwiązania polskich firm wdrażane są na całym świecie przez duże podmioty medyczne oraz rządy. Polski rząd zamiast to wykorzystywać, decyduje się na próbę budowy własnego rozwiązania, konkurując z rynkiem prywatnym, przez monopol na kontrakt z NFZ” – dodał.
Zdaniem Sieczkiewicza ta sytuacja może doprowadzić do załamania w branży.
“Jeśli taki stan rzeczy się utrzyma, przez cały czas trwania epidemii, rynek inwestycji w telemedycynę stanie w miejscu. Pacjenci i lekarze w ekonomiczny sposób, dzięki wyłączności na kontrakt z NFZ, przymuszeni będą do korzystania z rządowego rozwiązania. W efekcie, wiele przedsiębiorstw zorientowanych na telemedycynę, które inwestowały w innowacje, przestanie to robić lub upadnie” – powiedział Sieczkiewicz.
“Rozwiązaniem w tej sytuacji jest umożliwienie technologicznej integracji z utworzonym już systemem I współpraca z rynkiem prywatnym zamiast konkurowanie z nim” – dodał.
Nowakowska: Spółki potrzebują teraz przede wszystkim pomostowego finansowania dłużnego i napływu klientów
Na najważniejsze potrzeby firm w obecnej sytuacji zwróciła uwagę Barbara Nowakowska, dyrektor zarządzająca Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych
„Dzięki PFR Ventures kapitał udziałowy jest dostępny na rynku. Ale to nie likwiduje problemu. Spółki tracą płynność i potrzebują teraz przede wszystkim pomostowego finansowania dłużnego i napływu klientów” – powiedziała Nowakowska.
Z niektórymi tezami postawionymi w trakcie dyskusji nie zgodziła się z kolei Małgorzata Szturmowicz, dyrektor finansowa Booksy.
“Nie zgadzam się z twierdzeniem, że branża startupowa ma się dużo lepiej. Większość klientów Booksy utraciło stałe źródło dochodów, bo mamy obecnie do czynienia z całkowitym zastojem w branży fryzjerskiej i kosmetycznej. Staramy się im pomagać uruchamiając dotacje, bony czy obniżając miesięczny abonament, wpływa to jednak bezpośrednio na spadek przychodów naszej firmy” – powiedziała Szturmowicz.
“Tu najważniejszy jest czas. Trzeba udostępnić szybkie finansowanie o dowolnej formie, które umożliwiłoby pokrycie podstawowych kosztów działania przynajmniej przez najbliższe trzy miesiące i w tym czasie móc przynajmniej spróbować zmienić kierunek prowadzonej działalności i przygotować się na inną rzeczywistość” – dodała.
Stanisławska: Porównywanie nas do Niemiec i Francji, gdzie branża jest znacznie lepiej rozwinięta, nie ma sensu
Podobne do wcześniej wskazanych przez Barbarę Nowakowską najważniejsze potrzeby firm wspomniała także Kinga Stanisławska, założycielka i partner zarządzający funduszu Experior Venture Fund.
“Dużym problemem jest krótkoterminowy brak kapitału obrotowego. Banki i leasingi zamknęły się na możliwość udzielenia finansowania. Tu widzę rolę wsparcia publicznego – spowodować, aby firmy, które w normalnych warunkach mogłyby uzyskać komercyjne finansowanie bankowe oraz leasingowe, rzeczywiście miały do niego dostęp” – powiedziała Stanisławska.
“Porównywanie nas do Niemiec i Francji, gdzie branża startupów i funduszy venture capital jest znacznie lepiej rozwinięta, nie ma sensu” – dodała.
Z kolei według Michała Kramarza, szefa regionalnego Google for Startups, startupy mają obecnie przede wszystkim problem ze spadkiem sprzedaży.
“Zgodnie z informacjami przekazanymi nam przez startupy ze społeczności Google największym problemem nie jest obecnie brak inwestycji, tylko spadek sprzedaży. Firmy potrzebują informacji dotyczących tego, jak zmienić model działalności i skąd pozyskać szybkie finansowanie, które mogłoby pozwolić na utrzymanie działalności i dalszy rozwój w warunkach niskich wyników sprzedażowych” – powiedział Kramarz.
Regiec: Potrzebne jest wprowadzenie ulgi inwestycyjnej dla inwestorów indywidualnych
Zdaniem Arkadiusza Regieca, szefa platformy Beesfund, duży napływ kapitału mogłoby zapewnić wprowadzenie ulgi dla inwestorów indywidualnych.
“Potrzebne jest wprowadzenie ulgi inwestycyjnej dla inwestorów indywidualnych. Uważam, że zastosowanie takiego rozwiązania przyniosłoby natychmiastowy napływ kapitału w skali kilku miliardów złotych. Osobiście przygotowałem już projekt ustawy w tej sprawie, który złożę na ręce pana ministra po zakończeniu tej dyskusji” – powiedział Regiec.
Barbara Nowakowska uważa natomiast, że państwo wspomogłoby startupy nie rezygnując z projektów realizowanych we współpracy z nimi.
“Dużą pomocą byłoby kontynuowanie przez spółki skarbu państwa i agendy rządowe projektów, w tworzenie których zaangażowane były startupy. Zawieszanie projektów, opóźnianie wdrożeń, wydłużanie czasu wprowadzenia produktu na rynek powoduje, że te młode firmy nie będą w stanie budować swojej siły rynkowej, utracą płynność i upadną. Wtedy pieniądze, także środki publiczne, które zostały w nie zainwestowane, przepadną” – powiedziała Nowakowska.
Lubos: Ważne, abyśmy zrozumieli, jak dostosować tarczę do potrzeb branży
„Dokładamy starań, aby rozwiązania dla biznesu, w tym specyficzne dla ekosystemu startupowego były tworzone w oparciu o postulaty przedstawicieli sektora i we współpracy z nim. Tylko wówczas będziemy mieli pełne zrozumienie, w jaki sposób dostosować tarczę antykryzysową do potrzeb branży” – powiedziała Beata Lubos, zastępca dyrektora departamentu innowacji w Ministerstwie Rozwoju.
„Rozumiemy, że tak jak dla innych MŚP, istotnym problemem jest zdolność do wypłaty wynagrodzeń, a problemem specyficznym – dostęp do finansowania bankowego i leasingowego. Prace nad ulgą dla inwestorów indywidualnych, rozpoczęte na początku 2020 roku, są już na pewnym etapie zaawansowania” – zapewniła na koniec.
Czytaj także:
>>> 60 proc. polskich startupów nie ma żadnego klienta zagranicznego. „Startupy w Polsce to styl życia”