{"vars":{{"pageTitle":"McKinsey: Warszawa jednym z najszybciej rosnących miast Europy. Ale większość Polski się wyludnia","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["badania","dane","depopulacja","emigracja","europa","main","mckinsey","mckinsey-and-company","polska","populacja","praca","rynek-pracy","spoleczenstwo","ue","unia-europejska","warszawa"],"pagePostAuthor":"Jacek Rosa","pagePostDate":"16 czerwca 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"06","pagePostDateDay":"16","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":56864}} }
300Gospodarka.pl

McKinsey: Warszawa jednym z najszybciej rosnących miast Europy. Ale większość Polski się wyludnia

Zgodnie z raportem firmy konsultingowej McKinsey and Company, Warszawa znalazła się w gronie najszybciej rozwijających się pod względem populacji miast Europy. Niestety, większość zbadanych przez firmę regionów w Polsce ma jednak poważny problem z depopulacją.

W swoim raporcie, zatytułowanym The future of work in Europe Automation, workforce transitions, and the shifting geography of employment analitycy McKinsey przyglądają się rynkom pracy i gospodarkom w niemal 1,1 tys. regionów (według europejskiej klasyfikacji NUTS 2) i miast Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii.

Jak zauważają autorzy publikacji, w ostatnich latach nastąpił wzrost geograficznej koncentracji zatrudnienia w najbardziej dynamicznie rozwijających się metropoliach kontynentu.

W największych europejskich metropoliach mieszka już 1/5 całej populacji

Grupa 48 miast, do których zaliczono m.in. Paryż, Londyn, Amsterdam i Warszawę, stanowi obecnie miejsce zamieszkania dla 20 proc. całej populacji badanego obszaru, a także jest odpowiedzialna za 43 proc. europejskiego wzrostu PKB, 35 proc. wzrostu zatrudnienia i 40 proc. wzrostu populacji w latach 2007-2018.

Dla porównania – 438 kurczących się regionów Europy, zlokalizowanych głównie w Europie Środkowo-Wschodniej i Południowej, zamieszkuje w sumie jedynie 30 proc. mieszkańców Europy i doświadczają one problemów związanych ze starzeniem się populacji, emigracją i stosunkowo niższym średnim poziomem wykształcenia.

W celu ułatwienia oceny etapu rozwoju badanych regionów, analitycy zdecydowali się na podzielenie badanych obszarów na trzy kategorie („dynamicznie rozwijające się huby”, „stabilne gospodarki” i „kurczące się regiony”) i 13 podkategorii według ich potencjału ludzkiego i ekonomicznego.

W ramach grupy „dynamicznie rozwijających się hubów” utworzono dwie podkategorie – „megamiasta” i „superhuby”. W pierwszej z tych podgrup znalazły się jedynie Paryż i Londyn, ale do kolejnej – „superhubów” – przyporządkowano już w sumie 46 miast i regionów, a w tym m.in. Amsterdam, Berlin, Rzym, Sztokholm, Madryt, Dublin i Warszawę.

Miasta z tej podgrupy notują przyrost migracyjny populacji na poziomie 7 osób na 1000 mieszkańców (największy w całej grupie) i mogą cieszyć się średnim poziomem rocznego wzrostu PKB o niemal 3 proc.

Jak piszemy w raporcie Eco-Miasto. Przegląd dobrych praktyk w transformacji energetycznej miast (raport można poprać TU), w 2018 r. odsetek populacji zamieszkujący obszary miejskie na świecie przekroczył 55,3 proc. Do 2030 r. wyniesie 60 proc., a do 2050 r. ma osiągnąć 68 proc. Jeszcze w 2000 roku milionem mieszkańców mogło się pochwalić 371 miast na świecie, w roku 2018 było ich już 548. Do 2030 roku będzie ich już prawie 800. Miasta, zajmując zaledwie 3 proc. powierzchni Ziemi, zużywają jednocześnie nawet do 80 proc. wytwarzanej na świecie energii i są odpowiedzialne za 75 proc. wszystkich emisji CO2.

Spośród miast Europy Środkowo-Wschodniej, oprócz polskiej stolicy, na liście najdynamiczniej rozwijających się metropolii znaleźć można także czeską Praga, rumuński Bukareszt i bułgarską Sofię. Nie na ma niej natomiast m. in. Budapesztu czy Bratysławy.

W polskich aglomeracjach przybywa rąk do pracy

Wśród „stabilnych gospodarek” dokonano z kolei podziału na „gospodarki oparte o usługi”, „centra produkcji wysokich technologii”, „zróżnicowane obszary metropolitalne”, „zróżnicowane obszary niemetropolitalne” i „raje turystyczne”.

W najwyższej grupie „gospodarek opartych o usługi” znalazło się w sumie 8 polskich miast i regionów. Wśród nich są Trójmiasto, Wrocław, aglomeracja łódzka, aglomeracja krakowska, aglomeracja bydgosko-toruńska, aglomeracja białostocka, a także Wrocław i Szczecin.

W sumie w tej podkategorii sklasyfikowano 108 europejskich miast i regionów. Charakteryzują się one wysokim poziomem zatrudnienia w branżach usług nietechnicznych – takich jak handel detaliczny – a także bilansem migracyjnym na poziomie niemal +5 osób na 1000 mieszkańców i ponaddwuprocentowym średnim wzrostem rocznym PKB.

Z kolei za jedyne w Polsce „centrum produkcji wysokich technologii” uznany został obszar Dolnego Śląska otaczający Wrocław.

W całej Europie do tej podgrupy zaliczono w sumie 78 regionów i miast (z których 70 proc. zlokalizowane jest w Niemczech). Regiony te charakteryzuje stosunkowa duża liczba technologicznych patentów, bilans migracyjny na średnim poziomie ponad 6 osób na 1000 mieszkańców i drugi najwyższy przyrost PKB spośród wszystkich podkategorii (3,1 proc. rok do roku).

Do grona „zróżnicowanych obszarów metropolitalnych” zaliczono natomiast aglomerację śląską, lubelską oraz rzeszowską. Te regiony również charakteryzują się dodatnim bilansem migracyjnym (średnio niemal 4 osoby na 1000 mieszkańców) i zróżnicowaną strukturą zatrudnienia – w usługach oraz przemyśle.

Jako podobne do nich obszary – ale pozbawione centralnej metropolii skupiającej przemysł – zaklasyfikowano regiony położone na Pomorzu Zachodnim, Górnym i Dolnym Śląsku, a także w Małopolsce i na Mazowszu.

Wyludniająca się prowincja

Jednak w przypadku zdecydowanej większości regionów Polski mamy do czynienia z postępującym procesem depopulacji.

Wśród obszarów dotkniętych tym problemem specyficzną grupą są wyróżnione przez McKinsey „centra przemysłowe”. To regiony, w których mamy do czynienia z najwyższym we wszystkich podkategoriach przyrostem rocznym PKB (średnio 3,3 proc. rok do roku), lecz również z ujemnym bilansem migracyjnym, (średnio -1 osoba na 1000 mieszkańców).

W Polsce do tej podgrupy zaliczono tereny położone w województwach kujawsko-pomorskim, pomorskim, lubuskim, wielkopolskim, śląskim (w tym Częstochowę), mazowieckim i podkarpackim.

Bardzo wiele obszarów w Polsce zostało jednak zaklasyfikowanych jako „wyludniające się obszary o wysokim przeciętnym poziomie wykształcenia”. Pod tym hasłem kryje się grupa regionów, w których w szczególności spada udział siły roboczej w wieku produkcyjnym w stosunku do ogółu populacji. Średni bilans migracyjny jest tam ujemny – przeciętny wynik wynosi niemal -5 osób na 1000 mieszkańców.

W naszym kraju taki status przyznano wielu regionom położonym na terenie każdego województwa – szczególnie dużo jest ich jednak w Polsce północno-wschodniej.

Ostatnia kategoria, która dotyczy Polski, to „regiony rolnicze”, za które uznano niektóre obszary we wschodniej Polsce – w województwie mazowieckim, świętokrzyskim, podlaskim i lubelskim. Problemami tych regionów są stosunkowo niski przeciętny poziom wykształcenia i bardzo niekorzystny bilans migracyjny na poziomie -3,5 osoby na 1000 mieszkańców.

Jaka przyszłość czeka wyludniające się regiony?

Autorzy publikacji podkreślają, że nadchodzący okres gwałtownej automatyzacji pracy może w szczególności dotknąć właśnie te obszary, w których już teraz dochodzi do depopulacji i pogłębiania procesu starzenia się społeczeństw.

Według Oxford Economics do 2030 roku w efekcie postępującej automatyzacji zniknąć może w sumie nawet do 20 mln miejsc pracy na świecie.  Z kolei zgodnie z wyliczeniami McKinsey and Company w samej Europie liczba miejsc pracy może w ciągu dekady zmniejszyć się o 4 proc.

Tymczasem nawet 50 proc. nowych etatów, które pojawią się na rynku w najbliższych latach może zostać zagarnięta przez wspomnianą już grupę 48 najbardziej dynamicznie rozwijających się metropolii.

Ośrodki regionalne, które mierzą się już teraz z problemami demograficznymi i migracyjnymi muszą zatem znaleźć sposób na przyciągnięcie większej liczby rąk do pracy i zwiększenie poziomu inwestycji. To problem o tyle ważny, że za 10 lat regiony najsilniej dotknięte problemem znikających miejsc pracy zamieszkiwać będzie nawet 40 proc. Europejczyków.


Czytaj także: McKinsey: Polska może być neutralna klimatycznie za 30 lat. Koszt? 380 mld euro