Choć wskaźnik PMI sugeruje poprawę nastrojów w przemyśle, to zadłużenie sektora wciąż rośnie. Według danych Krajowego Rejestru Długów branża ma już ponad 1,3 mld zł zaległości, a ponad 40 proc. tej kwoty przypada na jednoosobowe działalności gospodarcze. Problemem nie jest dziś brak zamówień, lecz utrzymanie płynności finansowej.
Długi rosną mimo optymizmu w badaniach
Od połowy roku zaległości producentów wzrosły o 4 proc., do 1,32 mld zł. W tym samym czasie liczba restrukturyzacji w przetwórstwie przemysłowym wzrosła do 581, a zatrudnienie spadło o 2,9 tys. osób. Średnie zadłużenie jednej firmy sięga już 56,5 tys. zł – więcej niż w czasie pandemii.
– Firmy przemysłowe funkcjonują w długich cyklach produkcyjnych i z dużym wyprzedzeniem finansują materiały oraz komponenty. Gdy odbiorcy opóźniają płatności, pieniądz przestaje krążyć, a zatory szybko rozlewają się po całym łańcuchu dostaw. Coraz powszechniejsze staje się wydłużanie terminów płatności nawet do 60 dni, co w praktyce oznacza kredytowanie kontrahentów przez dostawców – tłumaczy Adam Łącki, prezes KRD.
Mikrofirmy w najtrudniejszym położeniu
Jednoosobowe działalności odpowiadają za 580,6 mln zł długu i ponad połowę wszystkich zadłużonych podmiotów. Ich przeciętne zobowiązanie to 44 tys. zł. Rekordzista ma do oddania 8,4 mln zł.
Najbardziej zadłużone są firmy produkujące wyroby metalowe (115 mln zł), przetwórstwo spożywcze (72,7 mln zł) i segment napraw maszyn (63,3 mln zł). Problemy wynikają m.in. z wysokich kosztów energii i długich terminów płatności.
– W przemyśle, przy długich cyklach realizacji, zwłoka o kilka tygodni potrafi zamienić się w wielomiesięczny problem, którego nie da się już zniwelować jednym przelewem. Małym firmom potrzebna jest też odwaga do rozmowy z kontrahentami o warunkach współpracy. Jeśli klient wymusza 60-dniowy termin zapłaty i jeszcze spóźnia się z płatnością, to ryzyko powinno być wkalkulowane w cenę albo trzeba je ograniczyć – mówi Jakub Kostecki z Kaczmarski Inkasso.
Zatory coraz groźniejsze dla łańcucha dostaw
Branża mierzy się z efektem domina: gdy kontrahenci opóźniają płatności, firmy ograniczają zakupy, zamrażają inwestycje i tną koszty. Z badania Rzetelnej Firmy wynika, że 37 proc. producentów traci zaufanie do partnera już po tygodniu opóźnienia.
Największymi wierzycielami JDG-ów są instytucje finansowe (416,3 mln zł), handel (36,5 mln zł) i energetyka (35 mln zł). W samej branży przetwórczej zaległości wobec siebie sięgają 32,7 mln zł.
– Firmy nie regulują zobowiązań w terminie, bo same nie otrzymują zapłaty. W branży opartej o łańcuchy dostaw to jak piasek w trybach. Brak terminowych płatności ogranicza możliwość zakupu surowców, prowadzi do przestojów produkcyjnych i podkopuje zaufanie w relacjach biznesowych – komentuje Sandra Czerwińska z Rzetelnej Firmy.
Długi najwyższe w Mazowieckiem i na Śląsku
Największe zaległości mają JDG-i z woj. mazowieckiego (89,2 mln zł), śląskiego (69 mln zł) i dolnośląskiego (63,7 mln zł). W lepszej sytuacji są firmy z Podlaskiego i Opolskiego, gdzie całkowity dług nie przekracza 9 mln zł.
– W regionach o silnie rozwiniętym przemyśle, jak Mazowieckie, Śląskie czy Dolnośląskie, firmy działają na dużą skalę, realizują kosztowne projekty. To naturalnie zwiększa zarówno poziom zobowiązań, jak i ryzyko, że w razie pogorszenia płynności zadłużenie szybko rośnie. Z kolei w opolskim czy podlaskim, przedsiębiorcy prowadzą mniejsze operacje, generują niższe koszty stałe i rzadziej ponoszą duże nakłady inwestycyjne. W efekcie przeciętne zadłużenie jednej firmy jest tam zauważalnie niższe – dodaje Czerwińska.