Na miesiąc przed tym jak w Europie zaczęło brakować masek, respiratorów i środków ochrony osobistej rządy państw Unii Europejskiej zapewniały Brukselę, że ich systemy ochrony zdrowia są gotowe na nadejście epidemii i nie ma potrzeby zamawiania większej ilości sprzętu, pisze Reuters.
Tymczasem zaledwie kilka tygodni później, według obliczeń Komisji Europejskiej, zapotrzebowanie na środki ochrony osobistej dla personelu medycznego w krajach UE dziesięciokrotnie przekraczyło normalne stany.
Z informacji, do których dotarł Reuters wynika, że na spotkaniu, które odbyło się 31 stycznia, żaden z przedstawicieli resortów zdrowia państw unijnych nie zgłosił potrzeby pomocy w kwestii braku dostatecznych ilości sprzętu.
Jedynie oficjele z czterech niewymienionych z nazwy państw zastrzegli, że zakup dodatkowych środków ochrony osobistej byłby konieczny w razie pogorszenia sytuacji na kontynencie.
Na podstawie tych informacji Komisja Europejska miała według Reutersa dojść do wniosku, że państwa członkowskie Unii są dobrze przygotowane na nadchodzącą falę zachorowań na COVID-19.
28 lutego – na miesiąc po tym, jak KE zaoferowała europejskim pomoc po raz pierwszy i po dwóch kolejnych spotkaniach, na których rządy nie zdołały sprecyzować swoich potrzeb sprzętowych – KE uruchomiła wspólny program zakupowy sprzętu medycznego dla państw członkowskich.
Według Reutersa, do pierwszego przetargu zorganizowanego przez Komisję dla 25 państw z początku nie przesłano żadnych zamówień z żadnego kraju Unii.
Poszczególne państwa złożyły swoje zamówienia w ramach drugiego przetargu, jednak jak dotąd nie podpisano jeszcze żadnego kontraktu. Polska nie wzięła udziału w żadnym z nich.
Zgodnie z obecnymi szacunkami, już w połowie kwietnia w żadnym z państw członkowskich Unii Europejskiej nie będzie dostatecznej liczby łóżek na oddziałach intensywnej terapii dla chorych na COVID-19.
Czytaj także: