Popyt na benzynę i olej napędowy jest tak duży, że dostępność paliw w ostatnich dniach jest ograniczona, ocenia Shell Polska. Mimo to firma zdecydowała znieść limity tankowania na swoich stacjach, wprowadzone na początku tygodnia.
– W ostatnich dniach obserwujemy nieco ograniczoną dostępność paliwa w związku z dużym popytem krajowym, a zwłaszcza po stronie klientów biznesowych tankujących olej napędowy – napisała dyrektorka ds. korporacyjnych Shell Polska Anna Papka w odpowiedzi na pytanie 300Gospodarki.
W związku z tym na stacjach Shell tymczasowo obowiązywał limit jednorazowego tankowania 100 litrów oleju napędowego.
– Aktualnie jednak widzimy, że sytuacja z dostępnością paliw poprawia się i dziś zdjęliśmy tymczasowe ograniczenia limitu tankowania diesla, które obowiązywały w niewielkiej części naszych stacji przez ostatnie dwa dni – wskazała Anna Papka.
Orlen nawołuje do niekupowania na zapas
W reakcji na sytuację na rynku paliw swoje oświadczenie wydał też Orlen. Eksperci wiążą ostatni wzrost popytu na stacjach z polityką cenową koncernu, który mimo wzrostu cen ropy naftowej na światowych rynkach obniżał ceny paliw w hurcie. W efekcie ceny detaliczne benzyny i diesla spadły do poziomów nienotowanych od początku 2021 roku.
W oświadczeniu Adam Kasprzyk, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej w Orlenie apeluje, by nie kupować paliwa na zapas.
– Po raz kolejny podkreślamy, że dostawy paliw na stacje Orlen oraz naszych klientów hurtowych, z którymi mamy zawarte umowy, przebiegają bez zakłóceń – mówił Adam Kasprzyk.
Z danych Komisji Europejskiej wynika, że w ubiegłym tygodniu benzyna była w Polsce najtańsza w UE. Olej napędowy był natomiast drugi najtańszy w skali Europy.
Ceny detaliczne paliw w Polsce spadają mimo wzrost cen ropy naftowej na światowych rynkach. Jak wskazywali już w pierwszej połowie września eksperci, jest to wynikiem polityki cenowej Orlenu.
Polecamy także:
- Cud na Orlenie zadziałał. Ceny benzyny w Polsce są najniższe w Europie
- Cud na stacjach, czyli ropa drożeje, a benzyna w Polsce staniała. W tle walka o niską inflację
- UE nie kupuje już wcale węgla z Rosji. A import innych surowców wyraźnie spadł
- Europa ma już zapasy gazu na zimę. Ale to nie zatrzyma wzrostu cen surowca