{"vars":{{"pageTitle":"RPP podniosła stopy procentowe, ale to jeszcze nie koniec. Seria złych informacji dla kredytobiorców","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["inflacja","kredyty-hipoteczne","kredyty-mieszkaniowe","kredyty-wibor","main","makroekonomia","narodowy-bank-polski","nbp","prezes-nbp","stopy-procentowe","wibor"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"5 maja 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"05","pagePostDateDay":"05","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":300189}} }
300Gospodarka.pl

RPP podniosła stopy procentowe, ale to jeszcze nie koniec. Seria złych informacji dla kredytobiorców

Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła stopy o 75 punktów bazowych na swoim majowym posiedzeniu. Główna stopa NBP wzrosła tym samym do 5,25 proc. To mniej, niż oczekiwali ekonomiści. Ale to nie koniec podwyżek, co dla kredytobiorców oznacza raczej złe informacje.

To zaskakująco mała podwyżka, bo rynek był przekonany, że stopy wzrosną o 100 pkt bazowych. Zdaniem większości ekonomistów RPP w ten sposób odpowiedziałaby na zaskakujący wzrost inflacji w kwietniu. Inflacja w Polsce w kwietniu wyniosła 12,3 proc., najwięcej od 1998 roku.


Polecamy także: Późny start w pogoni za inflacją. Oto dlaczego RPP musi dziś ostro podwyższać stopy procentowe


Dodatkowy argument za podwyżką w tak dużej skali to także inne dane z gospodarki, szczególnie z rynku pracy. Średnia płaca w kwietniu wzrosła o 12,4 proc., a produkcja przemysłowa o 17,3 proc. To pokazuje, jak rozpędzona jest polska gospodarka i jednocześnie stwarza ryzyko utrwalenia się inflacji. Przedstawiciele RPP już wcześniej komunikowali, że utrwalenia inflacją chcą uniknąć za wszelką cenę.

Ostatecznie jednak nie zdecydowali się na drugą podwyżkę o 100 pkt bazowych z rzędu. Mateusz Urban, ekonomista Oxford Economics ocenia, że zaważyć mogły m.in. obawy o pogorszenie sytuacji kredytobiorców.

– (…) Ruch mniejszy niż oczekiwany wzmacnia moje przekonanie, że RPP będzie preferowała dojść niżej, ale zostawić stopy na docelowym poziomie na dłużej. Najpewniej rosną obawy o spowolnienie gospodarcze i sytuację kredytobiorców – napisał na Twitterze:

Jednak w komunikacie jaki Rada opublikowała po majowym posiedzeniu przytaczana argumentacja jest niemal dokładnie taka sama, jak miesiąc wcześniej, gdy podwyżka stóp wyniosła 100 punktów bazowych. Zwracają na to uwagę ekonomiści mBanku.

Być może nieco więcej światła na powody, jakimi kierowała się RPP, rzuci piątkowa konferencja prasowa prezesa NBP Adama Glapińskiego.

Ile wyniosą stopy procentowe

Po majowej decyzji główna stopa NBP, czyli stopa referencyjna, jest na najwyższym poziomie od listopada 2008 roku. Wtedy wynosiła 5,75 procent. Ale jest jasne, że majowa decyzja Rady nie kończy cyklu podwyżek i przed nami kolejne miesiące, w których RPP będzie musiała podejmować podobne decyzje.

Rafał Benecki, główny ekonomista Banku ING, który spodziewał się bardziej zdecydowanego ruchu RPP uważa, że większość argumentów za agresywnymi podwyżkami, które wcześniej podawali członkowie RPP (z prezesem Adamem Glapińskim na czele) „w kwietniu materializuje się, albo nawet przybiera na sile”. Dotyczy to zarówno perspektyw wzrostu inflacji – według prognoz Banku ING szczyt inflacji wypadnie w październiku, kiedy to tempo wzrostu cen może przyspieszyć nawet do 15-20 procent. Poza tym inflacja jest już uporczywa.

Do tego polityka budżetowa rządu jest coraz bardziej ekspansywna, a program pomocy dla kredytobiorców, nad którym pracuje rząd, dodatkowo osłabia działanie podwyżek stóp procentowych.

– Dlatego uważamy, że będą kolejne podobne decyzje, naszym zdaniem stopa docelowa to 8,5 proc.”plus” i zostanie osiągnięta na przełomie 2022 i 2023 roku – napisał Rafał Benecki w komentarzu do decyzji Rady.


Zobacz także: O ile jeszcze wzrosną raty kredytów? Prezes PFR przedstawia prognozę stóp procentowych


Jeszcze przed decyzją Rady ekonomiści próbowali oszacować, do jakiego docelowego poziomu stopy procentowe mogą jeszcze wzrosnąć. Główny argument to dane z gospodarki, które choć, jak zwracali uwagę m.in. eksperci mBanku, są już w dużym stopniu historyczne, bo sytuacja zmieniła się pod wpływem wojny, to jednak mają duży wpływ na bieżące decyzje w polityce pieniężnej.

– Czy to [dane z gospodarki] tylko lusterko wsteczne? Tak. Czy będzie mieć wpływ na działania RPP i będzie utwierdzało ją w przekonaniu, że śmiało można podnosić stopy procentowe? Też tak. Ale do czasu. Ten czas jeszcze nie nadszedł. Prognozowana przez nas stopa docelowa to okolice 7 proc. – napisali w jednym ze swoich raportów.

Podobną prognozę przedstawiają ekonomiści Banku Millennium. Oni również wskazują na niekorzystne perspektywy inflacji w połączeniu z dobrymi danymi z polskiej gospodarki, które będą najważniejszymi argumentami dla Rady w kolejnych miesiącach.

– [One] wpływają także na rewizję w górę docelowej stopy procentowej, która wzrośnie w tym cyklu zacieśniania polityki pieniężnej do ok. 7 proc. Nasze obliczenia wskazują, że stopa referencyjna na poziomie 6 proc. mogłaby zapewnić już powrót w 2024 r. inflacji w okolice górnego ograniczenia (3,5 proc. rok do roku) od celu inflacyjnego. Niemniej jednak ekspansywna polityka fiskalna w połączeniu z działaniami rządu, które mogą zmniejszyć efektywność transmisji polityki pieniężnej (wsparcie kredytobiorców), a także możliwa w przyszłym roku silna zwyżka płacy minimalnej mogą wymusić bardziej agresywne działania banku centralnego – oceniali w swoim komentarzu opublikowanym w czwartek.

O ile wzrosną raty kredytów

Dla kredytobiorców wizja, w której stopa referencyjna NBP rośnie jeszcze do 7 proc. oznacza spore kłopoty. Szczególnie dla tych, którzy zaciągali kredyty w czasie pandemii przy stopach zbliżonych do zera. W takich przypadkach już dziś raty ich kredytów są wyższe o około 80 proc. w porównaniu do dnia zawarcia umowy.

Tak drastyczny wzrost rat to efekt skoku stawek WIBOR, na których opiera się oprocentowanie większości kredytów udzielanych przez polskie banki. W przypadku stopy WIBOR 6M stawka wzrosła z 0,32 proc. z końca września 2021 roku do 6,43 proc. obecnie. Szczególnie w ostatnich dniach, na przełomie kwietnia i maja, na fali powszechnych oczekiwań mocnej podwyżki stóp przez RPP, wzrost stawek radykalnie przyspieszył. W przypadku sześciomiesięcznego WIBOR-u było to niemal 30 pkt bazowych w ciągu jednego tygodnia.

Według Jarosława Sadowskiego, analityka firmy doradczej Expander, podwyżka stóp procentowych oznaczać będzie rzecz jasna, że na 80-procentowym dotychczasowym wzroście rat się nie skończy. Ekspert policzył, jak już się zmieniały raty kredytu zaciągniętego w październiku 2021 na kwotę 300 tys. zł na 25 lat. W tym przypadku rata początkowo wynosiła 1440 zł. Przy obecnym poziomie stawki WIBOR 3M będzie to co najmniej 2506 zł.

– Wiele wskazuje na to, że to nie koniec i stopy dalej będą rosły. Notowania kontraktów terminowych sugerują, że w ciągu najbliższych 6 miesięcy WIBOR 3M może wynieść 7,6 proc. W takim przypadku rata wspomnianego kredytu wyniosłaby 2806 zł – wylicza Jarosław Sadowski.

Kogo stać dziś na kredyt mieszkaniowy

Analityk podkreśla, że wzrost raty może być różny w zależności od kwoty zadłużenia i okresu spłaty. Najmocniej wzrosną raty tych kredytów, które mają długi okres i wysokie zadłużenie.

– Dla przykładu jeśli ktoś w październiku pożyczył 700 tys. zł na maksymalny okres 35 lat, to jego rata wzrosła z 2593 zł do 5273 zł, a więc ponad 2-krotnie. W takiej sytuacji na ratę trzeba co miesiąc wydawać aż o 2680 zł więcej niż na początku – zwraca uwagę Jarosław Sadowski.

Podwyżki stóp będą miały jeszcze jeden efekt: dodatkowo ograniczą kwotę dostępnego kredytu. Efekt będzie w tym przypadku bardzo silny ponieważ od kwietnia mamy nowa rekomendacją Komisji Nadzoru Finansowego, dotyczącą sposoby wyliczania zdolności kredytowej.

– Ktoś, kto w październiku 2021 r. mógł liczyć na 300 tys. zł kredytu przy okresie spłaty 25 lat, obecnie otrzyma już tylko ok. 175 tys. zł – mówi Jarosław Sadowski. Przy podwyżce o 75 pkt bazowych w maju kwota topnieje jeszcze bardziej: do ok. 167 tys. zł.

Polecamy także: