Zaczynamy w Wenezueli, gdzie nadal trwa walka lidera opozycji rozpoznanego przez Stany Zjednoczone jako głowy państwa, Juana Guaidó z dotychczasowym prezydentem, Nicolásem Maduro. Wczoraj tamtejszy prokurator krajowy wystąpił do sądu najwyższego o zablokowanie kont i uniemożliwienie Guaidó wyjazdu za granice.
W poniedziałek wspominaliśmy o tym, że bez poparcia armii samozwańczemu prezydentowi Wenezueli nie uda się przejąć realnej władzy w kraju. Aby przekonać do siebie wojskowych obiecał im prawo łaski oraz gwarancje “nietykalności”. To wydaje się powoli przekonywać oficerów i sierżantów, ale praktycznym problemem tego rozwiązania jest to, że środowisko międzynarodowe, a przede wszystkim największy sojusznik Guaidó – Stany Zjednoczone, mogą nie wesprzeć rozwiązania, które gwarantuje zbrojnemu ramieniu reżimu Maduro spokojną przyszłość.
Juana Guaidó za prezydenta Republiki Boliwariańskiej uważają: Stany, Brazylia, Kolumbia, Argentyna, Peru, Ekwador i Paragwaj. Murem za Nicolásem Maduro stoją: Rosja, Iran, Turcja i Chiny. (Al Jazeera, Financial Times)
Tymczasem we wspomnianym Iranie minister spraw zagranicznych nie pokłada nadziei gospodarczych w Europie. Mohammad Javad Zarif w irańskim parlamencie powiedział, że nie liczy na to, że stosunki gospodarcze ze Starym Kontynentem mogłyby zbilansować izolację ze strony Stanów Zjednoczonych i Izraela. Waszyngton robi, co może aby uciąć jakiekolwiek relacje gospodarcze Iranu. Amerykanom udało się przekonać polskiego ministra spraw zagranicznych, aby lutowe spotkanie w Warszawie dotyczące Bliskiego Wschodu odbyło się bez obecności przedstawicieli Teheranu. Zafir określił tę sytuację jako desperacki anty-irański cyrk.
Nasza interpretacja: Polska zamieniła potencjalne korzyści wynikające ze współpracy z dużym, zasobnym w surowce rynkiem (np. import ropy przez Orlen i gazu przez PGNiG) na zadowolenie Stanów, swojego strategicznego partnera. Z jednej strony może to być postrzegane jako oddawanie pola Amerykanom, chociaż może też w dłuższym terminie przynieść Polsce korzyści geopolityczne. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja. (Tasnim News Agency)
W Pakistanie trochę mniej korupcji. Skoro jesteśmy w okolicy to nie wypada chociaż na chwilę odwiedzić premiera Imrana Khana, o którego poparciu pisaliśmy wczoraj. Dzisiaj tylko wspomnimy, że Pakistan odnotował 1 pkt wzrostu w indeksie percepcji korupcji Transparency International (CPI) w porównaniu do wyniku z 2017 r. i za 2018 r. wynosi on 33 pkt, co nadal pozostawia kraj na niezadowalającej 117. pozycji na 180 krajów.
W zakresie percepcji korupcji w innych krajach: Polska z 60 pkt pozostaje na 36 miejscu, a ranking w dalszym ciągu wygrywa Dania – 88 pkt, ale na plecach czuje oddech Nowej Zelandii – 87 pkt. Z kolei w Wenezueli CPI wynosi 18 pkt i kraj zajmuje 168. pozycję, Iran natomiast z 28 pkt objął 138 lokatę. Wnioski z tegorocznego raportu nie są optymistyczne: nieprzerwana porażka większości krajów w walce z korupcją przyczynia się do kryzysu demokracji na świecie. (DAWN, raport TI) |