{"vars":{{"pageTitle":"W tym roku może zbankrutować nawet 20 proc. hoteli w Polsce [WYWIAD]","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["wywiady"],"pageAttributes":["hotele","koronawirus","pandemia","turystyka","uslugi"],"pagePostAuthor":"Katarzyna Mokrzycka","pagePostDate":"22 czerwca 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"06","pagePostDateDay":"22","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":57280}} }
300Gospodarka.pl

W tym roku może zbankrutować nawet 20 proc. hoteli w Polsce [WYWIAD]

Jutro strona rządowa ma przedstawić branży turystycznej konkretne propozycje dodatkowego wsparcia. Hotelarze potrzebują tanich kredytów. Ponad 25 proc. hoteli w Polsce nadal nie działa – mówi w wywiadzie z 300Gospodarka Marcin Mączyński, Sekretarz Generalny Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego. 

Katarzyna Mokrzycka: Jakie informacje wynieśli polscy hotelarze ze spotkania z wicepremier Jadwigą Emilewicz? 

Marcin Mączyński: Rozmawialiśmy o możliwości udzielenia naszej branży dodatkowego wsparcia płynnościowego. Pani premier zaprosiła przedstawicieli agencji rządowych: PARP, KUKE, ARP, PFR, BGK.

Czyli generalnie wszystkich tych instytucji publicznych, które ewentualnie mogą udzielić jakiegoś finansowania?

Dokładnie. Co dla nas bardzo ważne, po raz pierwszy ze strony pani premier padły deklaracje, że szeroko pojęta branża turystyczna potrzebuje dodatkowego wsparcia. Umówiliśmy się na cotygodniowe spotkania. We wtorek [jutro] strona rządowa ma przedstawić konkretne propozycje wsparcia branży, poza Bonem 500. 

Pani premier powiedziała, że właśnie po naszym spotkaniu odbędą się ostateczne rozmowy dotyczące planu 500 i ma być gotowy projekt ustawy w tej sprawie. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Musimy niezwłocznie otrzymać nowe rozwiązania lub chociaż poznać kalendarium, mapę drogową, dojścia do tych rozwiązań.

Jak Bon 500 ma działać? 

W ogóle na temat nie rozmawialiśmy. 

Ale macie swój pogląd, prawda? Czy propozycja jakiegoś wirtualnego pieniądza na pokrycie kosztów pobytu czy rozrywek to rozwiązanie, które branży odpowiada?

Każde rozwiązanie, które ma wesprzeć branżę, jest pożądane. Formuła bonu już się zmieniała parokrotnie. Tym razem pani premier obiecała, że dostaniemy projekt ustawy do szybkich konsultacji. Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Dzisiaj wiem tylko tyle, że bon w wysokości 500 złotych zostanie przyznany rodzinom, które pobierają 500+. Będzie można go zrealizować do końca 2021 roku, a kontrolą i dystrybucją zajmie się ZUS. 

Pani premier zadeklarowała, że bon będzie mógł być szerszej wykorzystywany, niż mówiono jeszcze dwa tygodnie temu – najprawdopodobniej będzie również możliwość płacenia nim za pakiety, przykładowo pobyt w hotelu w Krakowie połączony ze zwiedzaniem Wieliczki. 

To hotelarze mieliby je przygotować?  

Tak, ale to żaden problem dla hoteli. Pakiety pobytowe branża turystyczna, w tym również hotele, ma już w swojej ofercie. 

Działa tarcza antykryzysowa, z której jakieś środki dla tej branży na pewno były przeznaczane i dotarły lub dotrą, bo są w trakcie procedowania. Ma pojawić się Bon 500 na każde dziecko, czyli dla naprawdę pokaźnej grupy ludzi. To są całkiem duże pieniądze, których inne sektory nie doświadczą. Czy to wciąż za mało, żeby powstrzymać falę bankructw w branży? 

Proszę pamiętać, że branża hotelowa każdego miesiąca zablokowanej działalności traciła ponad miliard złotych wpływów. Czyli mówimy w tej chwili o 3-4 miliardach złotych utraconych przychodów. A samo odmrożenie sektora wcale nie oznacza, że on natychmiast zacznie funkcjonować. Hotele miejskie mają nadal gigantyczne problemy z frekwencją gości – nie ma biznesu, nie ma turystów zagranicznych. 

Poza hotelami w miejscowościach wypoczynkowych w górach, na Mazurach, nad morzem, które mają dobre obłożenie w weekendy, w tygodniu zajętych jest tylko kilka do kilkunastu pokoi. 

W atrakcyjnych miejscowościach wypoczynkowych w długi czerwcowy weekend obłożenie sięgnęło 100 procent, ale już z niedzieli na poniedziałek spadło do 7-10 procent. Chcę zwrócić uwagę, że ponad 25 procent hoteli w Polsce nadal nie funkcjonuje. W centrum Warszawy co drugi obiekt wciąż nie działa. 

Jakie więc warunki musiałyby zostać spełnione, żeby do fali bankructw nie doszło?

Przede wszystkim potrzebujemy zastrzyku płynnościowego. My nie chcemy dodatkowego wsparcia w postaci darmowej gotówki. Chcemy na zdrowych zasadach otrzymać tanie kredyty, niskooprocentowane i rozłożone na minimum 6 lat, z roczną karencją spłaty, które pozwolą hotelom zachować płynność finansową. 

Dzisiaj wiemy, że nasza branża realnie ruszy dopiero w przyszłym roku. Ten rok jest stracony. 

Banki nie oferują wam takich kredytów?

Nasze PKD 55.10 [Polska Klasa Działalności określająca branżę – przyp. red.] w bankach „świeci się na czerwono” i mimo projektu wsparcia gwarancjami BGK do 80 proc. wysokości kredytu, banki nie chcą ich udzielać hotelarzom. A jeśli się decydują, to na bardzo wysoki procent rzędu 4,5-5 proc. dla kredytu złotowego. 

Za dwa tygodnie rusza sezon wakacyjny. Polacy deklarują, że w tym roku będą spędzać urlopy w Polsce – widzicie to państwo w rezerwacjach? 

Rezerwacje rzeczywiście spływają, ale tylko w wybranych lokalizacjach i tylko na czas wakacji. Wyprzedane są już miejsca noclegowe na lipiec i sierpień, ale wyłącznie w miejscach dalekich od cywilizacji, w małych ośrodkach, w domkach rozmieszczonych na dużym terenie. 

Czyli tam, gdzie ludzie chcą się czuć bezpiecznie, bez kontaktu z tłumem innych turystów. 

Są oczywiście jeszcze wolne miejsca w większych obiektach, czy to nad morzem, czy w górach. Tam można spokojnie znaleźć nocleg. 

Ile miejsc noclegowych oferują łącznie hotele w Polsce? 

145 tys. pokoi – z reguły to są pokoje 2-osobowe więc około 250 tys. łóżek. Mówimy tylko o hotelach – bez pensjonatów i kwater. 

Czy branża ze swojej strony podejmuje jakieś działania, żeby pokazać Polakom, że polska turystyka nie musi się ograniczać do Międzyzdrojów, Sopotu, Mikołajek, Zakopanego i Karpacza? Że mamy duży potencjał turystyczny w bardzo wielu innych miejscach?

Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego w połowie maja rozpoczęła kampanię outdoorową i w mediach społecznościowych pod hasłem „Drodzy Goście, tęsknimy za Wami!”, promującą bezpieczny wypoczynek w hotelach w całej Polsce. 

Regionalne inicjatywy podejmują zarówno lokalne organizacje turystyczne, jak i samorządy. Poznań chwali na przykład mniej znaną Wielkopolskę, Warszawa atrakcje na Mazowszu. Widać też nowy trend w biurach podróży – ponieważ touroperatorzy nie będą mieli tak wielu zleceń zagranicznych, jak w latach poprzednich, starają się oferować klientom atrakcje krajowe. 

I Polacy są skłonni kupować wakacje w kraju przez biura podróży?

Tak, i kupują. Hotelarze współpracują z polskimi operatorami i sprzedają za ich pośrednictwem pakiety wypoczynkowe. 

Do tej pory to było raczej rzadkie. 

A dziś trzeba szukać różnych rozwiązań, firmy się przebranżawiają i również touroperatorzy szukają nowych możliwości zarobku. 

Powiedział pan, że ten rok jest stracony. Jest pan przekonany, że dwa miesiące wakacyjne, przy tak dużym obłożeniu, jakiego się spodziewacie, nie są w stanie odrobić strat z trzech miesięcy?

Hotele wypoczynkowe to zaledwie ok. 30 proc. rynku hotelowego w Polsce. 70 proc. branży czerpało zyski głównie z usług dla klientów biznesowych, szkoleń, konferencji albo turystów zagranicznych, jak np. hotele krakowskie. Jeśli patrzymy z perspektywy całej branży, to dwa prawdopodobnie niezłe miesiące w 30 proc. obiektów absolutnie nie są w stanie odrobić ponad 3 mld zł straconych przychodów. 

Większość dużych firm już poinformowała swoich kontrahentów: hotelarzy i firmy eventowe, że anulują wszystkie zlecenia do końca roku. Popatrzmy na Kraków – dziś średnie obłożenie nie przekracza tam 7 proc. i bez zagranicznych turystów tego się nie odbuduje. I to mimo że hotele bardzo dbają o zachowanie reżimu sanitarnego. Czasami znacznie bardziej niż goście, z których większość nie zachowuje dystansu i porzuciła maseczki, uznając najwyraźniej, że zagrożenie już minęło. 

Czy próbował Pan szacować, jaki odsetek hoteli nie przetrwa tego kryzysu? Ilu realnie grozi bankructwo? 

Na to pytanie będę mógł opowiedzieć po zamknięciu sezonu wakacyjnego. Próbujemy przeczekać ten okres, ale może się okazać, że 20 proc. podmiotów nie przetrwa. Większość z nich już wcześniej miała pewne kłopoty, a pandemia zadziałała jak katalizator. Jednak przy dodatkowym wsparciu strony publicznej większość hoteli jest w stanie się wybronić. 

Moda na urlop na odludziu. Tego lata Polacy chcą unikać tłumów