{"vars":{{"pageTitle":""Zielona" gospodarka potrzebuje"brudnych" surowców. Efekt: coraz większe koszty inwestycji w OZE","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","analizy"],"pageAttributes":["branza-motoryzacyjna","ceny-surowcow","ekonomia","energia-odnawialna","gospodarka","grennflacja","inwestycje","main","transformacja-energetyczna","zasoby","zielona-transformacja"],"pagePostAuthor":"Barbara Rogala","pagePostDate":"1 grudnia 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"12","pagePostDateDay":"01","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":225191}} }
300Gospodarka.pl

„Zielona” gospodarka potrzebuje”brudnych” surowców. Efekt: coraz większe koszty inwestycji w OZE

Żeby zbudować gospodarkę opartą na czystej energii, potrzebujemy brudnych surowców. Bez zwiększenia wydobycia miedzi i produkcji stali, czy aluminium, koszty inwestycji w energetykę odnawialną będą rosnąć. To dlatego, że popyt na surowce także będzie rósł, ale ich dostępność już niekoniecznie, bo świat odchodzi od wysokoemisyjnych sektorów gospodarki. To paradoks greenflacji.

W ciągu roku ceny tony miedzi w euro wrosły o 25,11 proc., a w dolarach o 27,24 proc. Ceny aluminium – odpowiednio o 30,66 proc. oraz 31,84 proc. Eksperci zapowiadają także, że jeszcze długo będą utrzymywać się wysokie ceny stali.  Produkcja tych surowców istotnie się nie zwiększa. Co innego popyt na nie –  to kluczowe surowce w inwestycjach polegających na elektryfikacji gospodarki czy rozwoju energetyki odnawialnej.

O co tu chodzi? Im bardziej rządy stymulują rozwój energetyki odnawialnej, tym bardziej potrzebują surowców, zwłaszcza takich jak miedź czy aluminium. Z drugiej strony, działania proklimatyczne rządów i presja społeczna, sprawiają, że znikają już zakątki świata, gdzie działanie wysokoemisyjnych przemysłów czy kopalni oraz nowe inwestycje tego typu nie są poddane dużej kontroli i obostrzeniom. Skutek? Im większe zapotrzebowanie na surowce i mniejsze ich zapasy, tym wyższe ceny. A w efekcie i droższa ekologiczna transformacja.– pisze Financial Times.

Miedź jak nowa ropa

Aluminium, lit, stal – tego potrzeba przy inwestycjach w energię słoneczną czy wiatrową. Ale wszystkie kluczowe elementy zielonej gospodarki np. – OZE czy transport – w ogromnym stopniu zależą przede wszystkim od miedzi.

Ekspert Goldman Sachs, Nick Snowdon, w tym podcaście twierdzi nawet, że miedź jest nową ropą naftową przyszłej gospodarki. Jak wylicza FT, zelektryfikowana gospodarka razem z energetyką rozproszoną potrzebuje około 6 razy więcej kabli niż energetyka konwencjonalna. Dlatego eksperci sądzą, że w ciągu dekady zapotrzebowanie na miedź znacznie wzrośnie.

Według Snowdona polityki publiczne przyspieszają zapotrzebowanie na miedź, ale “łańcuch dostaw jest na to niegotowy, rynek miedzi lunatykuje”. Ale sektor wydobywczy nadal nie reaguje na rosnące zapotrzebowanie na surowiec. Jego zapasy są wyjątkowo małe, w ostatnich latach inwestycji w wydobycie było bardzo mało. A dziś, w związku z zaostrzaniem wymagań ochrony środowiska, uzyskiwanie zgód na rozpoczęcie eksploatacji złóż bardzo się wydłuża.

Na przykład 40 proc. miedzi wydobywa się w Chile i Peru, gdzie panuje coraz surowsze otoczenie regulacyjne dla projektów wydobywczych. Przepisy uwzględniające wpływ środowiskowy projektów, takie jak zasady ESG, sprawiają, że takie inwestycje są trudniejsze do rozpoczęcia. Czas wydawania zgody na takie projekty wydłużył się z 5 do 10 lat.

Będzie drogo

Miedź to tylko przykład. Ale podobne problemy są na rynkach pozostałych surowców potrzebnych zielonej energii. Arkadiusz Balcerowski, analityk Noble Funds TFI, musimy się przygotować na dalszy wzrost ich cen, co w efekcie będzie się przekładało na cenę zielonej energii – co ostatecznie uderzy po kieszeni każdego konsumenta.

“Różnego rodzaju surowce, w tym niezbędna do elektryfikacji miedź, będą coraz droższe. My będziemy płacić za zieloną transformację, przez to, że ceny surowców, ale też energii i gazu będą coraz wyższe. Rządy zdają sobie z tych kosztów społecznych, które będziemy musieli ponieść w kolejnych dekadach, ale sądzę, że wiedzą też, że innej drogi nie ma” – mówi Balcerowski.


Czytaj także: Raportowanie ryzyk klimatycznych przez spółki giełdowe w Polsce: spółki są w tym coraz lepsze, ale nadal jest wiele do zrobienia


Przemysław Kwiecień, ekonomista w XTB zwraca uwagę, że greenflacja nie będzie tylko cechą sektora energetycznego, ale również innych segmentów gospodarki, które będą musiały przejść zieloną transformację.

“Mam na myśli na przykład zmiany w sektorze motoryzacyjnym, które są wymuszane coraz ostrzejszymi normami i presją na elektryfikację samochodów. To także jest kosztowne i sprawia, że ceny samochodów cały czas rosną. Bez tych norm i zmian prawnych związanych z walką ze zmianami klimatycznymi, ceny samochodów także byłyby niższe” – mówi Kwiecień.

“Oczywiście, jeśli surowca jest mało, to mamy wysokie ceny, ale tu mamy sporą rynkową zmienność. Natomiast problem kosztów transformacji sięga poza ceny surowców” – dodaje.

Moment przejściowy

Według ekonomisty XTB ten globalny trend wpływa też na Polskę. A jego skutki z pewnością będą odczuwalne, bo skala transformacji, jakiej polska gospodarka musi dokonać, jest bardzo duża. I nie chodzi tylko o energetykę. Według Kwietnia w transformacyjne koszty trzeba wliczyć także konieczność zmiany modeli biznesowych w różnych sektorach gospodarki.

Arkadiusz Balcerowski jest zdania, że dodatkowym czynnikiem ryzyka jest pandemia, która obnażyła słabości transformacji energetycznej, jeśli chodzi o jej tempo i skalę.

„Sądzę, że bez kryzysu zdrowotnego, transformacja odbywałaby się w wolniejszym tempie. Bez przestojów gospodarczych i gwałtownych wzrostów aktywności, a także niedoborów wszystkiego, od surowców po półprodukty, ten proces byłby bardziej znormalizowany. Obecnie świat zrozumiał, że wyłączanie konwencjonalnych źródeł energii nie szło do końca w jednym tempie z włączaniem czystej energetyki do systemu” – uważa analityki Noble Funds TFI.

Jego zdaniem obecne napięcia nie będą trwały wiecznie.

“Teraz trwa moment przejściowy, który pewnie potrwa kilka lat, który powoduje, że ceny surowców idą mocno w górę, ale za parę lat spadną” – powiedział 300Gospodarce Arkadiusz Balcerowski, analityk Noble Funds TFI, a zapytany czy ceny inwestycji w energetykę odnawialną wzrosną, powiedział:

“Tak, ale nie sądzę, że to będzie długoterminowa zależność. Przejściowo będziemy płacić więcej, ten koszt będzie częściowo zrzucany na konsumentów finalnych, a w jakimś stopniu będą dotować to rządy, żeby zredukować koszty społeczne. Jednak długofalowo koszt inwestycji w OZE będzie spadał – będziemy mieć tańszą i czystszą energię”.

Europa dzieli się na pół w sprawie przyszłości energii atomowej – pisze NYT