Koszty dla zdrowia publicznego spowodowane emisjami z 11 polskich elektrowni węglowych wyniosły prawie 11 mld euro w ciągu zaledwie czterech lat. Co najgorsze, były one do uniknięcia.
11 mld euro, czyli około 50 mld zł, to suma pozwalająca wybudować ponad trzy (dokładnie 3,5) wielkie farmy wiatrowe na morzu (np. Orlen szacuje koszt jednej na 14 mld zł) lub połączyć Warszawę z Łodzią, Poznaniem i Wrocławiem szybką koleją pędzącą z prędkością 300 km/h.
Na tę kwotę Europejskie Biuro Ochrony Środowiska (European Environmental Boureau, EEB), sieć organizacji pozarządowych działających na rzecz środowiska, oszacowało koszty czteroletnich zaniechań we wprowadzaniu ograniczeń emisji przez wielkoskalowy przemysł (w tym elektrownie opalane węglem brunatnym) w Polsce.
Jak podała, na ten koszt składają się koszty konsekwencji dla zdrowia emisji tlenku azotu (NOx) oraz siarki (SO2), pyłów zawieszonych i rtęci. Organizacja oszacowała, że konsekwencje zdrowotne emisji tych substancji z wielkoskalowego przemysłu zwanego LCP (Large Combustion Plants) to:
-
- ponad 16 150 przedwczesnych zgonów,
- około 7 600 dodatkowych przypadków przewlekłego zapalenia oskrzeli
- ponad 4,8 mln utraconych dni roboczych każdego roku w UE i na Bałkanach Zachodnich.
Zdrowie i środowisko mniej ważne niż biznes
Wielkoskalowy przemysł typu LCP spalający paliwa stałe, w szczególności węgiel brunatny, to nie tylko nie tylko poważne zagrożenie dla klimatu. Jest także największym źródłem emisji tlenków siarki i rtęci w Europie oraz jednym z głównych źródeł tlenków azotu i innych metali ciężkich.
Te zanieczyszczenia negatywnie wpływają na zdrowie ludzi na wiele sposobów, przyczyniając się do rozwoju poważnych chorób, takich jak przewlekłe zapalenie oskrzeli, astma, choroby serca i udar mózgu.
Jak podaliśmy, szacunkowy koszt zdrowotny dla Polski wyniósł niemal 11 mld euro (przy czym szacunek obejmował tylko 11 zakładów). Niemcy poniosły najwyższy koszt – 12,4 mld euro, Czechy – 8,2 mld euro.
Organizacja obliczyła, że te koszty dla zdrowia publicznego były do uniknięcia. Wygenerowały je elektrownie i wielkoskalowy przemysł w ciągu czterech lat zanieczyszczania, którego ograniczenie było w zasięgu, gdyby nie opieszałe wprowadzanie przepisów unijnych.
Zaniedbana dyrektywa
17 sierpnia minął termin, w którym państwa UE miały dostosować się do unijnych limitów zanieczyszczeń dla dużych obiektów energetycznych. Tymczasem większość elektrowni na węgiel brunatny w UE czekała do ostatniej chwili z wdrożeniem technologii kontroli zanieczyszczeń. Mimo, że były dostępne i opłacalne ekonomicznie już 4 lata temu – stwierdza EEB.
Standardy dla przemysłu, o których mowa, kraje członkowskie uzgodniły w 2017 roku w formie dyrektywy znanej jako, tzw. BREF dla LCP. Określa ona dopuszczalne zakresy emisji najgorszych zanieczyszczeń przez wielkoskalowy przemysł.
Z analizy wynika, że w wielu krajach władze i operatorzy węgla brunatnego czekali do ostatniej chwili z wyegzekwowaniem nowych standardów zanieczyszczeń.
Ponadto, organy wydające zezwolenia i operatorzy w większości przypadków wybierali najwyższe dopuszczalne prawnie poziomy emisji. Tymczasem rozwiązania technologiczne umożliwiające znaczne obniżenie emisji tych zanieczyszczeń zostały uznane przez branżę za ekonomicznie i technicznie wykonalne już ponad 4 lata temu.
Oznacza to, że mimo dostępności rozwiązań, przez minione 4 lata przemysł europejski uwalniał do atmosfery, wody i gleby tony szkodliwych zanieczyszczeń, których można było uniknąć.
Niemcy nie ujawniają danych, Polacy rozdają pozwolenia
Niektóre władze krajowe nie zaktualizowały też jeszcze pozwoleń na emisję zanieczyszczeń, przez co zakłady przekraczały limity UE. Systematycznie przyznawały też odstępstwa (przewidziane w dyrektywie w sprawie emisji przemysłowych jako wyjątki, ale w wielu krajach stały się normą), aby umożliwić instalacjom emisję większą niż jest to dozwolone.
To ostatnie dotyczy Polski. Jak podaje organizacja, polskie Ministerstwo Klimatu i Środowiska udzieliło wyłączeń po 2021 roku elektrowniom Pątnów I i Konin należącym do ZE PAK. Dzięki Greenpeace Polska i fundacji Frank Bold warszawski Sąd Administracyjny uchylił decyzję ministerstwa, które teraz musi ponownie rozważyć sprawę.
Większość krajów nie ujawnia także kluczowych informacji na temat rzeczywistej efektywności środowiskowej dużych obiektów energetycznego spalania, a wiele z nich nie spełnia nawet minimalnych wymogów przejrzystości i narusza terminy składania sprawozdań.
“Niemcy są najgorszym krajem UE pod względem publicznego udostępniania danych dotyczących emisji zanieczyszczeń z LCP. Dane emisyjne z 2018 i 2019 roku nadal nie są raportowane do Komisji Europejskiej (oznacza to przekroczenie terminu raportowania o ponad rok). Komisja nie podejmuje żadnych działań w celu naprawienia tej sytuacji” – pisze organizacja.
Nieprawidłowości lub opieszałość we wdrażaniu prawa odnotowano także w Wielkiej Brytanii, Czechach, Bułgarii, Słowenii i Rumunii.
Wnioski na przyszłość
„Cztery lata bezczynności, samozadowolenia i odstępstw kosztują obywateli miliony pod względem kosztów zdrowotnych i środowiskowych. Gdzie są przepisy krajowe, wdrażanie i egzekwowanie? Dlaczego działania zanieczyszczające zawsze mają pierwszeństwo przed zdrowiem publicznym i ochroną środowiska?” – powiedział Riccardo Nigro, koordynator kampanii na rzecz spalania węgla i kopalń w Europejskim Biurze Ochrony Środowiska.
Zdaniem organizacji EEB historia wdrażania tego prawa może stanowić wskazanie na przyszłość dla władz UE. Komisja Europejska powinna egzekwować bardziej rygorystyczny poziom obecnych standardów, jednocześnie zwiększając ambicje ochrony zdrowia publicznego i środowiska.
Powinna też poprawić sposób monitorowania wyników przemysłu w zakresie ochrony środowiska oraz śledzenie postępów w realizacji celów Zielonego Ładu UE.
Organy państwowe powinny przestać uzgadniać odstępstwa „na żądanie” i wykorzystać swoje uprawnienia do egzekwowania najbardziej ambitnych form ochrony zdrowia publicznego i środowiska.
Za to operatorzy dużych obiektów energetycznego spalania muszą teraz natychmiast wdrożyć bardziej rygorystyczne normy kontroli zanieczyszczenia powietrza lub je zamknąć.
Źle szacujemy koszty energii węglowej. Pomijamy szkody dla zdrowia, rolnictwa i klimatu