W piątek, 14 lutego Główny Urząd Statystyczny podał wstępne dane dot. wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych – jak się okazało w styczniu 2020 inflacja wyniosła aż 4,4 proc. rdr. To wywołało lawinę komentarzy ekonomistów.
Według GUS, największy wzrost cen miał miejsce w kategorii żywność, napoje oraz wyroby tytoniowe – w porównaniu do stycznia 2019 roku ceny wzrosły o 6,7 proc. Koszty mieszkaniowe wzrosły o 4,9 proc., a transport o 1,9 proc.
Warto podkreślić, że w grudniu wzrost cen konsumpcyjnych wyniósł 3,4 proc. rok do roku – czyli aż 1,5 punkta procentowego mniej.
Zdaniem ekonomistów ING Banku Śląskiego w styczniu swój poziom zwiększył nie tylko wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych, ale także inflacja bazowa – na skutek podniesienia płacy minimalnej.
Gdzie ta płaca minimalna w tej inflacji?
— mBank Research (@mbank_research) February 14, 2020
Z taką interpretacją nie zgodzili się jednak ekonomiści mBanku.
Odpowiedzcie na pytanie.
— mBank Research (@mbank_research) February 14, 2020
W odpowiedzi eksperci ING napisali, że ich ocena jest skutkiem rozmów z przedsiębiorcami i wskazali, że wzrost cen zarówno usług, jak i towarów jest efektem podwyższenia płacy minimalnej w warunkach pełnego zatrudnienia.
Chyba nie warto ciągnąć tej dyskusji dalej.
— mBank Research (@mbank_research) February 14, 2020
Ale po odpowiedzi mBanku jasno widać, że – mówiąc delikatnie – nie kupili argumentacji ING i zignorowali ją, prawdopodobnie za brak twardych danych podpierających ich rozumowanie.
Czytaj także:
>>> Rosnąca inflacja: zagrożenie dla światowego wzrostu, które rynek zdaje się ignorować