Spadek cen benzyny na stacjach nie nadąża za spadkiem cen ropy naftowej, bo sprzedawcy zwiększyli marże. Ale to ma dobre strony: dzięki temu w 2023 r. nie odczujemy tak mocno powrotu do wyższej stawki VAT na paliwa, uważają eksperci.
E-petrol.pl podaje, że średnie ceny benzyny 95 na stacjach w tym tygodniu spadły do 7,32 zł z 7,35 zł tydzień wcześniej. Cena oleju napędowego wynosi 7,79 zł wobec 7,84 zł tydzień wcześniej.
Tymczasem cena ropy Brent spadła w ciągu ostatniego tygodnia o 0,89 proc. i wynosiła dziś 84,99 dolarów za baryłkę. Na początku listopada cena baryłki sięgała niemal 100 dolarów
Mniejsza skala zmian
Na rynku detalicznym spadki notowane są w mniejszej skali niż wynikałoby to ze zmian na rynku hurtowym. Te z kolei odzwierciedlają zmiany na rynku ropy i kursy walut.
– Myślę, że to kwestia zapewnienia sobie przez sprzedawców paliw bezpieczeństwa, by uniknąć skokowych podwyżek po podniesieniu podatku VAT – mówi Urszula Cieślak z biura Reflex.
– Ceny spadają z tygodnia na tydzień. Zakładam, że ceny mogą spaść o ok. 10 gr/l w przyszłym tygodniu, o ile nie będzie znaczących zmian na rynku hurtowym w górę. Na razie sytuacja wygląda bezpiecznie, nie powinno dojść do gwałtownego odwrócenia tendencji – dodaje.
Również Jakub Bogucki z serwisu e-petrol.pl zauważa, że widzimy już odzwierciedlenie zmian spadkowych. Jego zdaniem kolejne dni mogą przynieść dalszy ciąg tej tendencji.
– Skala zmian możliwych w kolejnych dniach to przynajmniej kilka groszy dla benzyny i diesla – mówi.
Oprócz ceny ropy znaczenie może mieć kurs dolara. Jednak decydującym czynnikiem pozostają zmiany wynikające z globalnej sytuacji rynku naftowego, dodaje.
Jakie ceny po podwyżce VAT?
Po przywróceniu wyższej stawki VAT udział obciążeń podatkowych w cenie paliwa oczywiście wzrośnie. Zejście z marży pozwoli wówczas pokryć różnicę.
– Realny scenariusz jest taki, że ceny wzrosną na początku 2023 r., ale nie o wartość podwyżki VAT – uważa Urszula Cieślak.
Podkreśla, że są różne grupy kierowców, które w różny sposób odbierają podwyżki cen paliw. Dla części z nich podwyżki będą miały większe znaczenie, co przekłada się na popyt.
– Myślę, że poziom plus minus 8 zł za litr dla benzyny i oleju napędowego to wyraźna bariera psychologiczna – wskazuje ekspertka.
Również Jakub Bogucki sądzi, że podwyżki po 1 stycznia nie powinny być szczególnie bolesne dla tankujących. Popyt nie powinien się załamać.
– Wbrew „wielkomiejskiemu oglądowi sprawy” – samochód w wielu miejscach w Polsce nie jest kaprysem, ale często jedynym sensownym środkiem transportu. Dlatego kierowcy często zapłacą, bo muszą – i wkalkulują ceny paliwa w swoje budżety kosztem innych wydatków – podsumowuje analityk.