{"vars":{{"pageTitle":"TikTok jest chińskim agentem? Tak zacierają się granice między państwem i biznesem","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["chiny","media-spolecznosciowe","najnowsze","technologia","the-conversation","tik-tok","usa"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"1 kwietnia 2024","pagePostDateYear":"2024","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"01","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":700145}} }
300Gospodarka.pl

TikTok jest chińskim agentem? Tak zacierają się granice między państwem i biznesem

Czy chiński rząd ma swoich funkcjonariuszy w firmie macierzystej TikToka, ByteDance, którzy rozdają tam karty? I czy przechowywanie danych z popularnej aplikacji społecznościowej poza Chinami chroni Amerykanów? Te pytania wydają się kluczowe w dyskusjach toczących się w USA na temat tego, czy zakazać TikToka, jeśli jego właściciel, chiński gigant technologiczny ByteDance, odmówi sprzedaży platformy.

Jednak w mojej opinii – ukształtowanej przez 40 lat studiów nad Chinami, ich ekonomią polityczną i gospodarką – oba pytania przesłaniają bardziej istotną kwestię. Co więcej, sugerują one zasadnicze niezrozumienie relacji między państwem a prywatnymi przedsiębiorstwami w Chinach.

Mówiąc najprościej, w Chinach nie ma wyraźnej granicy między państwem a społeczeństwem nakreślonej w sposób, który funkcjonuje w demokracjach. Komunistyczna Partia Chin – która jest synonimem chińskiego państwa – jest zarówno właścicielem, jak i narodem. Dotyczy to również prywatnych przedsiębiorstw. Działają one jak spółki joint venture, w których rząd jest zarówno partnerem, jak i ostatecznym decydentem. Obie strony o tym wiedzą – nawet jeśli relacja ta nie jest jednoznacznie skodyfikowana i czytelna dla obserwatorów z zewnątrz.

ByteDance pod mikroskopem

Weźmy na przykład ByteDance. Firma stała się przedmiotem kontroli w Stanach Zjednoczonych, głównie ze względu na ogromny wpływ, jaki jej spółka zależna odgrywa w życiu młodych Amerykanów. Około 170 milionów z nich jest użytkownikami TikToka, a amerykańscy politycy obawiają się, że ich dane bezpośrednią trafiają do Chin za pośrednictwem ByteDance, która ma swoją siedzibę w Pekinie.


Czytaj także: Miejskie kopalnie, czyli jak uwolnić potencjał naszych elektronicznych śmieci


Abstrahując od lokalizacji, zatroskane głosy w USA przytaczają dowody byłych pracowników ByteDance, którzy sugerują ingerencję chińskiego rządu, a także doniesienia, że państwo po cichu przejęło bezpośrednie udziały i stanowisko w zarządzie Beijing ByteDance Technology Co. Ltd., chińskiej spółce zależnej ByteDance.

Podczas przesłuchania przez Komisję ds. Energii i Handlu Izby Reprezentantów w marcu 2023 r. singapurski dyrektor generalny TikTok, Shou Zi Chew, jednoznacznie stwierdził, że ByteDance nie jest „reprezentantem Chin ani żadnego innego kraju”. Historia relacji chińskiego rządu z prywatnymi firmami sugeruje jednak, że sprawa jest bardziej skomplikowana.

Ekspansja China Inc.

W swojej stuletniej historii Komunistyczna Partia Chin starała się sprawować kontrolę nad wszystkimi aspektami funkcjonowania kraju, w tym nad jego gospodarką. Na początku swojego istnienia kontrola ta przybrała formę restrykcyjnej gospodarki nakazowo-rozdzielczej, w której wszystko co produkowano i konsumowano podlegało centralnemu planowaniu.

Chiny zrobiły krok w kierunku kapitalizmu w drugiej połowie XX wieku po śmierci Mao Zedonga, twórcy Chińskiej Republiki Ludowej. Ale nawet reformy Deng Xiaopinga pod koniec lat siedemdziesiątych i w latach osiemdziesiątych – uznawane za przełom w chińskiej gospodarce – służyły celom partii.


Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.


Ponieważ gospodarka Chin leżała w gruzach, partia położyła nacisk na rozwój gospodarczy i poluzowała kontrolę polityczną, choć w ograniczonym zakresie. Po prostu trzeba było zmodernizować system, aby zapewnić osiągnięcie tego celu.

Nie oznaczało to jednak, że partia chciała pluralizmu. Po dziesięcioleciach rozwoju i z PKB przewyższającym amerykański, mierzonym parytetem siły nabywczej, chiński rząd ponownie zaczął zacieśniać kontrolę nad gospodarką.

W ostatnich latach, przy coraz bardziej dominującej roli Xi Jinpinga, chiński rząd najwyraźniej zdecydował się sterować całym krajem jak gigantyczną korporacją, której zarządem ma być partia.

Partia jak zarząd

W przeciwieństwie do ugrupowań politycznych w demokracjach, do których ludzie swobodnie dołączają i odchodzą, Komunistyczna Partia Chin przypomina tajne stowarzyszenie. Aby zostać do niej przyjętym, trzeba mieć rekomendację dwóch członków partii i przejść skomplikowaną procedurę kwalifikacyjną, a następnie zobowiązać się do bezgranicznej lojalności. Odejście z partii również wymaga zgody przełożonych. Zasady są niejawne, a kluczowe znaczenie ma wierność wobec kierownictwa.

Ludziom, którzy nie współpracują, grożą poważne konsekwencje. W 2022 r. urzędnik ostrzegł pewnego mieszkańca, który nie zastosował się do jego zaleceń podczas testów na COVID-19, że brak współpracy będzie miał negatywne konsekwencje dla trzech pokoleń jego rodziny do przodu. To samo dotyczy biznesu: Firma Didi, oferująca współdzielenie przejazdów, naraziła się na gniew partii, wprowadzając swoje akcje na giełdę w Stanach Zjednoczonych, w wyniku czego została surowo ukarana i zmuszona do wycofania się z parkietu, tracąc ponad 80 proc. swojej wartości.

Nieposłuszni wobec partii są eliminowani lub karani, a reszta powinna wyciągać z tego wnioski. Dlatego wszystkie prywatne firmy, które odniosły sukces i przetrwały, wspierają partię – dobrowolnie lub pod przymusem.

Dynamiczny rozwój China Inc. zaskoczył nawet doświadczonych chińskich przedsiębiorców. Weźmy pod uwagę przypadek Sun Dawu, odnoszącego sukcesy przedsiębiorcy rolnego znanego z popierania reformy obszarów wiejskich i wspierania praw rolników. To rozgniewało partię, a w 2020 r. władze skonfiskowały cały jego majątek i skazały go na 18 lat więzienia.

Jakby tego było mało, chińska ustawa o bezpieczeństwie narodowym przyznaje szerokie uprawnienia krajowym agencjom bezpieczeństwa i zobowiązuje firmy do wspierania działań wywiadowczych. Dlatego niektórzy amerykańscy prawodawcy obawiają się, że ByteDance może zostać zmuszony do przekazania prywatnych danych Amerykanów chińskim władzom. TikTok zaprzecza. Jednak niedawno ujawnione pliki I-Soon, chińskiej firmy hakerskiej, pokazują, że publiczno-prywatna współpraca w zakresie udostępniania danych jest w Chinach czymś powszechnym.

Dlatego nie przekonuje mnie argument TikToka, że dane amerykańskich użytkowników są bezpieczne, ponieważ przechowuje się je poza Chinami; w USA, Malezji i Singapurze. Nie sądzę też, by miało znaczenie, czy partia ma członków w zarządzie ByteDance, czy też bezpośrednio wydaje polecenia TikTokowi.

Niezależnie od tego, czy ByteDance ma formalne powiązania z partią, będzie istniało milczące przyzwolenie na to, że kierownictwo służy dwóm panom: inwestorom firmy i – co ważniejsze – swoim politycznym mocodawcom, którzy reprezentują partię. Ale co najistotniejsze, gdy interesy tych dwóch stron są rozbieżne, partia zawsze ma pierwszeństwo.

W związku z tym, dopóki ByteDance jest właścicielem TikToka uważam, że będzie go wykorzystywać do wspierania partii – nie tylko dla własnego interesu, ale także dla bezpieczeństwa pracowników ByteDance i TikToka oraz ich rodzin.

Tłumaczył: Tomasz Krzyżanowski

Tekst został opublikowany w The Conversation i zamieszczony tutaj na podstawie otwartej licencji (Creative Commons license). Przeczytaj oryginalny artykuł.

Polecamy również inne teksty z The Conversation: