{"vars":{{"pageTitle":"Mamy nadzieję, że uda nam się zacząć otwierać gospodarkę już za 2-3 tygodnie - wywiad z Łukaszem Czernickim, nowym głównym ekonomistą MF","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["wywiady"],"pageAttributes":["deficyt","ekonomia","epidemia","epidemia-koronawirusa","finanse-publiczne","gospodarka","koronawirus","kryzys","lukasz-czernicki","makroekonomia","ministerstwo-finansow","obligacje","polska","prognozy","wywiad"],"pagePostAuthor":"Jacek Rosa","pagePostDate":"7 kwietnia 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"07","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":47945}} }
300Gospodarka.pl

Mamy nadzieję, że uda nam się zacząć otwierać gospodarkę już za 2-3 tygodnie – wywiad z Łukaszem Czernickim, nowym głównym ekonomistą MF

Co o obecnej sytuacji polskiej gospodarki i jej najbliższej przyszłości sądzi Łukasz Czernicki – osoba powołana na stanowisko głównego ekonomisty Ministerstwa Finansów zaledwie 1 kwietnia – w przededniu prawdopodobnie największego kryzysu gospodarczego po 1989 roku? Opowiedział o tym 300Gospodarce.

Jacek Rosa, 300Gospodarka: Z jakim nastawieniem przychodzi Pan do Ministerstwa Finansów? Co chce Pan w nim osiągnąć?

Łukasz Czernicki: Przede wszystkim chciałbym wnieść świeże spojrzenie na politykę fiskalną, na którą trzeba patrzeć w szerszym kontekście, jako jedną z części składowych szeroko rozumianej polityki gospodarczej.

Moje dotychczasowe doświadczenie dobrze wpisuje się w taki kontekst: wiele lat pracowałem w sektorze prywatnym, m.in. w konsultingu, współpracowałem z think-tankami – Fundacją Republikańską, Instytutem Sobieskiego i Nową Konfederacją. Przez ostatnie półtora roku byłem szefem zespołu strategii w Polskim Instytucie Ekonomicznym. Zajmowałem się przede wszystkim makroekonomią i wypracowaniem rekomendacji dla polityk publicznych.

Doktorat, który kończę na Uniwersytecie w Poczdamie także dotyka kwestii związanych z kryzysami i odpowiedzią na nie ze strony sektora publicznego.

Co postrzega Pan jako pierwsze wielkie wyzwanie stojące przed Panem na nowym stanowisku?

Oprócz bieżącego wsparcia dla kierownictwa MF chciałbym stworzyć grupę roboczą składającą się z pracowników ministerstwa i ze specjalistów spoza resortu mającą opracować propozycje rozwiązań, które będą odpowiedzią na kryzys związany z pandemią, ale nie tylko.

Dialog w tak trudnej sytuacji jest potrzebny. Powinniśmy jednak już teraz myśleć długofalowo o tym, co będzie po kryzysie i jakie miejsce zajmie polityka fiskalna, uwzględniając choćby ewolucję roli państwa w gospodarce.

Czasy dla rozpoczęcia pracy na takim stanowisku są bardzo trudne. W jaki sposób można wiarygodnie prognozować w takich warunkach? Czy to jest w ogóle możliwe?

Wszelkie prognozy, o jakie możemy się w tej chwili pokusić, są obarczone bardzo dużym ryzykiem błędu. Nikt w tej chwili nie wie, w jaki sposób będzie rozwijać się epidemia i ile ten stan potrwa. Nie wiemy też, czy w przyszłości czeka nas druga fala zachorowań.

Ekonomiści patrzą w przyszłość obecnie przez pryzmat różnych scenariuszy. Polski Instytut Ekonomiczny kilkanaście dni temu opublikował swoje szacunki dotyczące zmian wzrostu PKB Polski w 2020 roku. Według najbardziej optymistycznego z nich udałoby się nam utrzymać wzrost na poziomie 1,1 proc.

Według pośredniego, czeka nas recesja na poziomie -0,7 proc. Z kolei zgodnie ze scenariuszem pesymistycznym, czeka nas spadek produktu krajowego brutto o 4,7 proc. rok do roku. Niestety, patrząc na rozwój sytuacji gospodarczej i epidemiologicznej na rynku tworzy się konsensus bliższy recesji, ale o niewiadomej skali.

Jak w Pana ocenie z obecnym kryzysem radzi sobie Polska – na tle innych krajów europejskich i państw Europy Środkowo-Wschodniej?

Ścieżki obierane przez większość państw regionu w dobie obecnego kryzysu są do siebie podobne. Stosowane środki pomocowe dla podmiotów gospodarczych opierają się o trzy główne filary: wsparcie bezpośrednie dla pracodawców i pracowników, odroczenia podatków i składek oraz, największy jeśli chodzi o wielkość, filar płynnościowy.

Wielkości pakietów pomocowych w państwach, które gospodarczo można porównać do Polski są również zbliżone, np. w Hiszpanii jest to niemal 12 proc. PKB, na Węgrzech – 9 proc., a w Polsce – 10 proc. PKB. W tej chwili wszystkie działania skupiają się na tym, aby utrzymać gospodarkę w stanie pewnego rodzaju uśpienia, ale jednocześnie gotowości do przywrócenia normalnego funkcjonowania.

Moim zdaniem dopiero po zakończeniu kryzysu i zniesieniu restrykcji przyjdzie czas na zastosowanie silnego impulsu fiskalnego. Firmy prywatne i konsumenci będą zapewne zwlekać z większymi wydatkami i inwestycjami, ze względu na dużą niepewność rozwoju sytuacji epidemicznej, co może zostać przełamane przez zwiększone wydatki sektora publicznego.

Jak ocenia Pan najbliższą przyszłość rynku w pracy w Polsce? Możemy oczekiwać wzrostu bezrobocia?

Oczywiście, że nie jest to kryzys, przez który uda się nam przejść zupełnie suchą stopą. Możemy oczekiwać zarówno spadków dynamiki wzrostu gospodarczego jak i wzrostu bezrobocia. Myślę jednak, że skala wzrostu bezrobocia będzie w Polsce nie aż tak duża jak w Stanach Zjednoczonych, czy w Norwegii. Mamy zupełnie inną strukturę rynku pracy – nasz rynek jest mniej elastyczny. To oznacza, że stosunkowo trudniej o zwiększenie zatrudnienia, ale też trudniej o zwolnienie z pracy. 

Czy w związku z tym można powiedzieć, że bez deficytu się nie obejdzie? Czy progi ostrożnościowe długu publicznego są zagrożone?

Chciałbym podkreślić, że Polska u progu kryzysu znajduje się w bardzo dobrym punkcie wyjścia. Od 2015 r. udało nam się zredukować zadłużenie w relacji do PKB, ale też poprawiła się jego struktura poprzez zmniejszenie udziału inwestorów zagranicznych w długu publicznym. 

Możemy zaryzykować stwierdzenie, że zanotujemy znaczny deficyt budżetowy. W tym obszarze również ciężko teraz o konkretne szacunki. Kilka dni temu wiceminister finansów Piotr Nowak mówił, że potrzeby pożyczkowe państwa mogą wynieść nawet 100 mld złotych. Przy takiej kwocie progi ostrożnościowe nie zostałyby przekroczone.

Czy jednak ta suma okaże się wystarczająca – nie wiadomo. Dziś mamy nadzieję, że – zgodnie z zapowiedziami ministra Łukasza Szumowskiego – uda nam się rozpocząć proces otwierania gospodarki już w przeciągu następnych 2-3 tygodni, co będzie miało kluczowy wpływ na naszą sytuację fiskalną.

Czytaj także:

>>> Rząd stoi przed dramatyczną decyzją: jak dalece dusić gospodarkę, aby kryzys nie stał się bardziej niebezpieczny od epidemii – wywiad z Markiem Belką

>>> Nie chcemy, żeby po zakończeniu epidemii koronawirusa nastąpiła fala upadłości konsumenckich – wywiad z prezesem UOKiK