{"vars":{{"pageTitle":"500 Plus mniejsze o 100 złotych, oszczędzanie też traci sens, ale rząd zyskuje. Tak działa wysoka inflacja","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["500","budzet","dlug-publiczny","finanse-publiczne","inflacja","main","makroekonomia","polityka-rodzinna","rodzina-500","wzrost-cen"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"2 kwietnia 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"02","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":285250}} }
300Gospodarka.pl

500 Plus mniejsze o 100 złotych, oszczędzanie też traci sens, ale rząd zyskuje. Tak działa wysoka inflacja

Realna wartość świadczenia „500 plus” to dziś, na początku kwietnia 2022 roku, niespełna 400 złotych. Każdy, kto rok temu odłożył na lokacie 10 tys. zł, realnie stracił ponad tysiąc. Ale rząd ściąga o 15 mld zł więcej z podatków pośrednich, niż rok temu. Tak działa wysoka inflacja.

Inflacja w marcu wyniosła 10,9 proc. rok do roku i była najwyższa od prawie 22 lat. A to dopiero początek, jak sądzą ekonomiści, inflacyjnej galopady. Wojna w Ukrainie i zaburzenia na rynkach paliw, energii i żywności, jakie się z nią wiążą, to czynniki, które będą inflację wzmacniać w kolejnych miesiącach.

Publikacja danych o marcowej inflacji zbiega się z szóstą rocznicą wprowadzenia programu Rodzina 500 Plus. Równo sześć lat temu, w kwietniu 2016 roku, na konta rodziców trafiły pierwsze świadczenia z programu, a Polska dołączyła do grona krajów stosujących bezpośrednie transfery społeczne – czyli narzędzie, które nie mieściło we wcześniej obowiązującym neoliberalnym kanonie.

Od tamtej pory program zmienił się tylko raz, gdy rozszerzono bezwarunkowe wypłaty na wszystkie dzieci (wcześniej przy pierwszym obowiązywał próg dochodów), co radykalnie zwiększyło koszty ponoszone przez budżet państwa. Ale sam zasiłek wynosi dokładnie tyle, ile obiecywał PiS w zwycięskiej kampanii wyborczej jeszcze w 2015 roku.

Szybki wzrost inflacji powoduje jednak, że wszystkie stałe, niewaloryzowane zasiłki błyskawicznie – jak 500 Plus właśnie – tracą realną wartość. Tak samo oprocentowanie lokat nadal jest daleko w tyle za wzrostem cen.

W zasadzie z inflacji mogą cieszyć się jedynie dwie grupy – dłużnicy, bo inflacja powoduje realny spadek wartości zadłużenia i rząd, bo napędza mu ona wpływy z podatków pośrednich i pompuje nominalny PKB, do którego władza odnosi wielkość deficytu i długu publicznego.

500+, minus 100 złotych

Duży wzrost inflacji, jaki wystąpił między kwietniem 2016 a marcem 2022 roku spowodował, że realna wartość 500 plus dziś wynosi mniej niż 400 złotych. A biorąc pod uwagę inflację comiesięczną, dziś 500 Plus realnie jest warte około 397 zł.

Mówiąc inaczej, dzisiaj za 500 złotych można kupić tyle towarów i usług, ile za 397 złotych w momencie startu programu.

Jak zmieniała się realna wartość 500 Plus, pokazuje ten wykres:

Można to też policzyć inaczej – na przykład ile rząd powinien dołożyć do świadczenia, żeby utrzymać jego siłę nabywczą. Stosując tę samą metodę, czyli uwzględniając comiesięczne zmiany cen, wyjdzie na to, że rząd powinien wypłacać około 627 zł na dziecko. Dopiero wtedy można by powiedzieć, że za 500 Plus da się nie kupić dokładnie tyle samo, co w kwietniu 2016 roku.

Lokaty to straty

Działanie inflacji boleśnie odczuwają też oszczędzający, zwłaszcza ci, którzy nie lubią ryzyka i trzymają pieniądze w banku, albo kupują detaliczne obligacje skarbowe. Średnie oprocentowanie lokat rocznych zakładanych w marcu 2021 roku przez gospodarstwa domowe wynosiło – według danych NBP – około 0,1 procent.

Mówiąc inaczej, np. od 10 tys. zł złożonych na lokacie bank oferował całe 10 zł rocznego zysku. Oczywiście od tego trzeba jeszcze odjąć podatek Belki (19 proc.), czyli realnie zostawało jakieś 8 złotych rocznie.

Tymczasem roczna inflacja w tym czasie wyniosła 10,9 proc., co wiemy już z danych GUS. Realnie więc każde 10 tys. zł odłożone rok temu w banku dzisiaj, uwzględniając te mizerne odsetki, jest warte mniej niż 9 tys. złotych.

Podwyżki stóp procentowych, których Rada Polityki Pieniężnej dokonuje od października poprzedniego roku, trochę zmieniły obraz, bo w lutym nowo zawierane lokaty były oprocentowane nawet na 1,9 proc. Ale to nadal dużo za mało, żeby nadążyć za inflacją, która właśnie wchodzi w galop.

Budżet zyskuje na wzroście cen

Ale nie dla wszystkich rosnąca inflacja to taka zła wiadomość. Na szybkim wzroście cen zyskuje państwowa kasa, i to na kilka sposobów.

Po pierwsze, bezpośrednio. Im wyższe ceny, tym większe wpływy z VAT. Widać to już w pierwszych danych z wykonania budżetu w tym roku. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy fiskus zebrał z podatków pośrednich o prawie 15 mld zł więcej, niż rok temu. I to mimo działania tzw. tarczy antyinflacyjnej, która sprowadza się do obniżenia stawek VAT.

Po drugie, wysoka inflacja pompuje nominalną wartość PKB. A to ją rząd uwzględnia przy wyliczeniach wielkości długu i deficytu w ujęciu do PKB. Mówiąc inaczej – zarówno dług, jak i deficyt liczone w miliardach złotych mogą szybko rosnąć, ale w ujęciu do PKB już niekoniecznie. W ten sposób rząd może wykazać, że ma finanse publiczne pod kontrolą.

I po trzecie: rządowy dług zaciągnięty w ostatnich dwóch latach, gdy stopy procentowe były bliskie zera, teraz realnie też jest mniej wart. Znaczna część rządowych obligacji sprzedawanych inwestorom instytucjonalnym ma stały kupon (oprocentowanie). Rząd sprzedawał więc dużo obligacji, choć teoretycznie ich nie potrzebował, tworząc dość dużą, wartą około 100 mld zł tzw. poduszkę płynnościową. Wykorzystywał dobrą dla niego wtedy sytuację na rynku, bo zerowe stopy w połączeniu z niską rentownością pozwalały oferować kupującym mały kupon. Co zabezpieczało niewielkie koszty obsługi tego długu. I dziś, przy wysokiej inflacji, rząd na tym właśnie zyskuje.

Wysoka inflacja to nie zawsze zła wiadomość. Tak budżet państwa może na niej zyskać