Embargo na paliwa z Rosji uderzy w budżety najbiedniejszych gospodarstw domowych. Rząd zawczasu powinien opracować dla nich programy wsparcia, oceniają ekonomiści Instytutu Badań Strukturalnych (IBS).
Eksperci policzyli, ile mogłoby kosztować odcięcie się od wszystkich paliw sprowadzanych z Rosji. To całkiem realny scenariusz, bo – po pierwsze – dostawy gazu do Polski zostały już wstrzymane przez Gazprom pod pretekstem braku płatności w rublach.
Po drugie, na forum Unii Europejskiej cały czas trwają negocjacje w sprawie zakresu nowego pakietu sankcji na Rosję, jakie mają zostać nałożone za jej agresję na Ukrainę. Według pierwotnych propozycji Komisji Europejskiej UE miałaby zrezygnować z rosyjskiej ropy w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, z pewnymi wyjątkami.
A po trzecie, Polska sama wprowadziła zakaz importu rosyjskiego węgla uchwalając odpowiednią ustawę.
Spowolnienie wzrostu PKB
Według raportu Instytutu Badań Strukturalnych embargo na rosyjskie paliwa miało poważne skutki dla polskiej gospodarki – ale dałoby się nad nimi zapanować. W zależności od scenariusza tempa wzrostu cen, spowodowanego przez embargo, dynamika polskiego PKB zmalałaby od 0,2 do 3,3 proc. To znaczy, podkreślają ekonomiści IBS, że polska gospodarka nadal by rosła, nawet w scenariuszu gwałtownego wzrostu cen energii wywołanego embargiem – tyle, że wolniej.
Najbardziej kosztowne byłoby embargo na ropę.
– Embargo na ropę miałoby większe konsekwencje i odpowiadałoby za ok. 80 proc. łącznego makroekonomicznego efektu zaprzestania importu rosyjskich paliw do Polski – podaje IBS w swoim raporcie.
Najbardziej ucierpiałyby usługi, gdzie tzw. wartość dodana w najgorszym wariancie mogłaby spaść o 3,2 proc. w tym roku i 5,9 proc. w 2025 r. Być może, piszą ekonomiści, rząd musiałby wesprzeć sektor pakietem wzorowanych na tarczach antycovidowych. Ale usługi powinny sobie poradzić, bo mają duży potencjał do wzrostu i zdolność do szybkiej adaptacji do nowych warunków.
Najbiedniejsi stracą najwięcej
IBS policzył też, co wprowadzenie embarga na rosyjskie paliwa oznaczałoby dla gospodarstw domowych. Wniosek: najbardziej dotkliwe byłoby to dla najuboższych.
– Ich dochody rozporządzalne (po opłaceniu rachunków za energię) spadłyby o 0,8 proc. w 2022 i 2,6 proc. w 2025, przy założeniu wolnego wzrostu cen energii albo od 4,7 proc. w 2022 do 6,2 proc. w 2025, jeśli wzrost cen będzie szybszy – podaje IBS.
Co konkretnie oznacza wolniejszy i szybszy wzrost cen? IBS kreśli dwa scenariusze. W pierwszym, wolniejszego wzrostu cen, ceny surowców w II kwartale tego roku rosną o kilka procent w porównaniu do sytuacji, w której embargo nie zostałoby wprowadzone, a w IV kwartale 2025 r. są już wyższe średnio o około 30 proc.
Drugi scenariusz zakłada szokowy wzrost cen, np. w przypadku ropy o prawie 60 proc. już w II kwartale 2022 r. i o ponad 80 proc. na koniec 2025 r.
Dla porównania uderzenie w najbardziej zamożne gospodarstwa domowe byłoby słabsze: ich dochód rozporządzalny po opłaceniu rachunków spadłby o 0,2-1,3 proc. w 2022 r. i 0,7-1,6 proc. w 2025 r.
– W ujęciu nominalnym oznacza to, że gospodarstwa domowe z niskimi dochodami stracą miesięcznie od około 5 zł do 35 zł w 2022 i od 20 zł do 45 zł w 2025, a gospodarstwa domowe z wysokimi dochodami od 15 do 90 zł w 2022 i od 50 do 120 w 2025, w zależności od tempa wzrostu cen – piszą autorzy raportu.
Potrzebna pomoc państwa
Według IBS ci o największych dochodach sobie powinni poradzić: mogą zmniejszyć popyt, albo wykorzystać oszczędności by zamortyzować dodatkowe koszty. Ale najbiedniejsi już takich możliwości nie mają. I rząd powinien zawczasu opracować dla nich jakiś system wsparcia.
IBS przypomina, że po podwyżkach cen energii, jakie nastąpiły na przełomie 2021 i 2022 r. rząd wprowadził tzw. tarcze antyinflacyjne, które polegały na obniżkach stawek podatków pośrednich (dla wszystkich) i wprowadzeniu specjalnego dodatku (dla najbiedniejszych). Sam dodatek to koszt rzędu 4,7 mld zł. Ale to jednoroczne rozwiązanie, przewidziane tylko na 2022 r., co Ministerstwo Finansów wyraźnie podkreśla w najnowszym Wieloletnim Planie Finansowym Państwa.
Ekonomiści think tanku zwracają uwagę, że choć tarcza generalnie zmniejszyła wydatki na energię, to jednak ulgi podatkowe były regresywne i najbardziej pomogły gospodarstwom domowym o wysokich dochodach, bo to one wydają na ten cel najwięcej (nominalnie)
– W związku z tym bezpośrednie wsparcie można ulepszyć przez wprowadzenie ryczałtowego transferu do wszystkich gospodarstw domowych, który mógłby przyczynić się do zmniejszenia nierówności dochodowych, albo poprzez celowe zasiłki dla gospodarstw domowych o niskich dochodach (np. w formie bonu energetycznego) – proponują autorzy raportu.
Fundacja Naukowa Instytut Badań Strukturalnych została założona w 2006 roku przez grupę ekonomistów związanych ze Szkołą Główną Handlową w Warszawie. Obecnie zespół Instytutu tworzy 20 osób z doświadczeniem akademickim, doświadczeniem w sektorze pozarządowym, instytucjach publicznych i konsultingu. Think tank określa się jako niezależna i apolityczna fundacja naukowa.