{"vars":{{"pageTitle":"Tworzy się nowy światowy ład. Z punktu widzenia Chin Polska mogłaby w nim grać ważną rolę - wywiad z prof. Bogdanem Góralczykiem","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["wywiady"],"pageAttributes":["5g","bezpieczenstwo","bogdan-goralczyk","chiny","geopolityka","koronawirus","niemcy","nowe-technologie","technologie","usa","wojna-handlowa","wywiad"],"pagePostAuthor":"Katarzyna Mokrzycka","pagePostDate":"17 kwietnia 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"17","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":50233}} }
300Gospodarka.pl

Tworzy się nowy światowy ład. Z punktu widzenia Chin Polska mogłaby w nim grać ważną rolę – wywiad z prof. Bogdanem Góralczykiem

Pewnym trzeba być jednego – z tego chaosu wyłoni się zupełnie coś nowego, nowa układanka świata. A w nim Polska, centralnie położona między Rosją a Niemcami, po raz pierwszy może na tej lokalizacji naprawdę wygrać, bo z punktu widzenia Chin to najlepsze możliwe geopolityczne położenie – mówi w wywiadzie z 300Gospodarką sinolog prof. Bogdan Góralczyk.

Prof. Bogdan Góralczyk – sinolog, dyplomata, jest dyrektorem Centrum Europejskiego UW. W latach 2003–2008 był ambasadorem RP w Tajlandii, akredytowanym także w Republice Filipin i Związku Mjanmy

Katarzyna Mokrzycka, 300Gospodarka: Wszyscy widzieliśmy lądowanie największego samolotu świata po brzegi wypełnionego medycznymi materiałami ochrony osobistej. Czy Chiny pomagają Europie, w tym Polsce, bezinteresownie?

Prof. Bogdan Góralczyk: Chiny nigdy niczego nie robią bezinteresownie. Koronawirus wprowadził nas w kolejny etap rozgrywki Chin i USA o światową hegemonię. Zamiast solidarności i współpracy wobec największego zagrożenia we współczesnej historii mamy wojnę propagandową, i to zaostrzającą się.

Chińskie elity przeszły w drugą fazę konfliktu ze Stanami Zjednoczonymi. Przez cztery dekady – od lat 70, od wizyty Nixona i Kissingera w ortodoksyjnych wówczas maoistowskich Chinach, aż do przełomu 2017-2018 roku – Stany Zjednoczone i cały Zachód prowadziły politykę angażowania się w Chinach.

Najpierw, przez dwie dekady, żeby rozbić Związek Radziecki – co się udało. Później, amerykańska administracja Billa Clintona dorobiła ideologię, że należy w Chiny inwestować to się zliberalizują i upodobnią do Zachodu. Chiny otworzyły (częściowo) swój rynek – wszystkie bezpośrednie inwestycje zachodnie przyszły do Chin po 1992 roku. A na przełomie 2017-2018 Amerykanie przeszli do strategicznej rywalizacji, czego przejawem jest wojna handlowa.

Jest? Nadal? Mimo pandemii?

Tak. Od 15 stycznia trwa „zawieszenie broni”, ale większość ceł zostało utrzymanych. Amerykanie nie zrezygnują z nich tak łatwo, zwłaszcza, że obok trwającej wojny handlowej rozpoczęła się między nimi wojna technologiczna – o cyfrowe technologie, dostęp do danych, 5G i Huawei itd.

>>> Czytaj też: Jak Chiny w ciągu zaledwie 20 lat wygryzły USA i zdominowały światowy handel

A to, czego my doświadczamy w Europie, to nie są przejawy solidarności ze strony Chin?

To jest przede wszystkim element brutalnej rywalizacji na linii Chiny – Stany Zjednoczone, którego częścią jest niechęć prezydenta Trumpa do struktur i elit Unii Europejskiej. W chińskim kierownictwie narastają obawy, że odnowi się powojenny podział – rywalizacja między Europą i Ameryką w stylu tej zimnowojennej ZSRR – Zachód. Chiny za wszelką cenę poszukują więc „trzeciego bieguna” – chcą, aby świat nie był dwubiegunowy. Japonia czy Korea są dla nich nie do przyjęcia, Rosja jest nie do przyjęcia dla Zachodu (bo Donbas i Krym), Indie wolą pozostać mocarstwem wahadłowym, Australia też się waha. Pozostaje Europa, Unia Europejska, w tym Niemcy.

Dlatego Chiny mają aż dwie strategie w stosunku do naszego kontynentu. Jedna to ogłoszona w Warszawie „16+1”, w zeszłym roku zamieniona na „17+1”. Duga, to inwestycje związane z oboma nitkami – lądową i morską – nowego Jedwabnego Szlaku prowadzącego z Chin do Europy.

Co więcej, tuż przed wybuchem COVID-19 Chiny powołały specjalnego ministra do spraw europejskich, którego nie miały nigdy wcześniej. We wrześniu ma się odbyć w Lipsku doroczny nadzwyczajny szczyt UE – Chiny. Nie wykluczam, że Chiny zaproponują zamianę 17+1 na 27+1, czyli formalne rozszerzenie ich strategii współpracy na całą Unię – to byłby ich trzeci biegun, którego tak pragną. I to jest kontekst wyjaśniający, dlaczego wielkie samoloty z Chin z maskami i ochraniaczami dla służb medycznych tak często lądują na wszystkich wielkich lotniskach Europy.

Jeśli Chiny szukają sobie w Europie silnych partnerów do rozgrywki ze Stanami Zjednoczonymi, to nie powinny powodować sytuacji zagrożenia, gdy Niemcy w tej rozgrywce czują się bardzo zagrożone. Wyrazem tego jest wprowadzona kilka dni temu ustawa blokująca potencjalne przejęcia niemieckich firm. I wiadomo, że chodzi o blokadę kapitału chińskiego.

Wbrew pozorom, nowe prawo, które przyjmują Niemcy, nie jest związane z sytuacją po pandemii – taką ustawę proceduje się miesiącami. Przecież nową strategię przemysłową, zakładającą m.in. lepszą ochronę najważniejszych, z punktu widzenia interesu państwa, niemieckich spółek przed wrogim przejęciem przez firmy zagraniczne Peter Altmaier, minister gospodarki Niemiec, przedstawił już w lutym 2019 roku! Nad podobnymi rozwiązaniami zaczęła zresztą wówczas pracować także Komisja Europejska.

W ramach tych strategii, które narysowałem wyżej, Chiny nie przychodzą do Europy po surowce, po ropę, gaz czy drewno, bo to zagwarantowały sobie w Afryce i krajach Azji. Przychodzą po wysokie technologie. I tego Niemcy obawiają się od dawna, a ucieleśnieniem tych strachów było przejęcie kilka lat temu przez Chiny spółki Kuka specjalizującej się w produkcji robotów przemysłowych.

>>> Czytaj też: Co oznacza nowa niemiecka Narodowa Strategia Przemysłowa 2030, co o niej myślą eksperci i jak wpłynęłaby na Polskę

Niemiecka ustawa jest skierowana wybitnie w stronę Chin – niewielu będzie stać teraz na przejmowanie na wielką skalę.

Zgoda, ale ustawa nie wynika z pandemii, z ostatnich dwóch czy trzech miesięcy. Wynika z logiki procesów z 4-5 ostatnich lat.

Niemcy wysyłają sygnał: relacje trzeba ułożyć na nowo, inwestycje realizowane w ramach Jedwabnego Szlaku będą już robione nie tylko za chiński kapitał, chińskie kredyty, przez chińskich inżynierów i robotników – muszą być bardziej partnerskie.

Chiny się tym przejmą? Jak zareagują?

Przejmą się, dlatego że zależy im na dobrej współpracy z Niemcami i już wiedzą, że jeśli chodzi o pozyskiwanie technologii to dotychczasowego kursu nie utrzymają.

To nie jest kraj, który na pogrożenie palcem reaguje zmianą strategii. Na ile prawdopodobne jest, że zmienią model działania przyjęty na 20 czy 30 lat?

Jeżeli nie zmienią modelu działania, to będą miały to, czego się tak bardzo obawiają: świat dwubiegunowy i coraz większą rywalizację, już nie tylko z USA, ale z całym Zachodem.

Chiny już od jakiegoś czasu przygotowują nowe koncepcje. Mieliśmy się tego dowiedzieć 5 marca, ale po raz pierwszy od rewolucji kulturalnej – czyli od prawie 50 lat – Chiny odłożyły doroczną sesję swojego parlamentu. Podobno zbierze się w czerwcu. Z przedstawionych dokumentów będziemy mogli spróbować na nowo definiować interesy chińskich w okresie postpandemicznym. Sam jestem ciekaw, jak zostaną zdefiniowane.

Jednocześnie, każdy kraj zainteresowany relacjami z Chinami główkuje teraz, jak się ustawić w nowej sytuacji. Jest nam o tyle trudniej, że my nie jesteśmy jeszcze po pandemii – jesteśmy w środku pandemii i nie wiemy, kiedy się skończy. Chiny zresztą także obawiają się drugiej fali.

Natomiast pewnym trzeba być jednego – z tego chaosu wyłoni się zupełnie coś nowego, nowa układanka świata, nowy ład. A w nim Polska, centralnie położona między Rosją a Niemcami, po raz pierwszy może na tej lokalizacji naprawdę wygrać. Dla nas to zawsze było przekleństwo, ale z punktu widzenia Chin to najlepsze możliwe geopolityczne położenie. Warto, a nawet trzeba z tego skorzystać!

Rozpoczął się okres polityki umizgów i ukłonów Chin w kierunku stolic europejskich. Samoloty lecą częściowo z darami, najczęściej jednak z towarami za słoną opłatą – nie wolno udawać, że nie zauważamy uzależnienia od chińskiej produkcji. Nie wiemy też, jak poszczególne kraje, gdy pandemia minie, odpowiedzą Chinom na „dary”, które nie spełniały podstawowych kryteriów jakości – tak było w Finlandii, Hiszpanii, Francji, a nawet we Włoszech.

Pytanie strategiczne brzmi zaś: co zrobią Niemcy, jak będą odpowiadały na chińskie wdzięki skoro już wiedzą, że chodzi o konkurowanie na wysokie technologie. I jak się będą układały dalej relacje na linii Berlin – Bruksela – Waszyngton. I jak długo prezydentem pozostanie Donald Trump, który nie podał dłoni kanclerz Merkel, zanim jeszcze ktokolwiek na Zachodzie myślał o wirusie?

Czego nie dostrzegamy w Polsce?

Chiny już są na naszym kontynencie nowym graczem, a część tej gry toczy się na terenie naszego kraju. Chiny już tutaj weszły i zostaną, bo taki jest ich interes. Radziłbym też zwrócić uwagę na fakt zupełnie pomijany w polskich analizach: Chiny zainwestowały ponad 20 miliardów dolarów na Białorusi.

Dlaczego akurat to jest ważne?

Dlatego, że na linii Bugu stanęło nowe mocarstwo. Nad Polską, z racji jej centralnego położenia na kontynencie, zawisł konflikt o hegemonię w skali globalnej. Musimy pamiętać, gdzie są nasze sojusze i gdzie są nasze interesy. A nasze interesy są dyktowane tym, że 30 procent obrotów handlowych realizujemy z Niemcami, a 80 proc. z Unią Europejską (przed brexitem).

Trzeba to umieć pogodzić z interesami naszego sojusznika w polityce bezpieczeństwa – USA. Ale bez ustępstw dla nas niekorzystnych. To nie będzie łatwe i wymaga dużej subtelności i delikatności dyplomatycznej, której ja nie widzę.

Możemy być ważnym graczem czy będziemy tylko elementem cudzej rozgrywki?

Wielkiego potencjału nie mamy, ale historia nas uczy, że gdy jest się mniejszym graczem o mniejszym potencjale, to trzeba być bardziej przewidującym i nie opierać się tylko na jednym partnerze, a my lubimy wybrać sobie jednego silnego partnera – nawet nie kraj, tylko osobę.

Oczywiście, że interesy Chin są i będą inne niż nasze, ale czasem mają zbieżne punkty. Mówimy w Polsce o centralnym porcie komunikacyjnym i to się zbiega z chińską wizją węzła komunikacyjnego koło Łodzi. Można się porozumieć, ale trzeba pilnować swojego interesu.

Co jest naszym interesem?

Utrzymać dotychczasowe sojusze z USA i wykorzystać chińskie wejście, równocześnie bardzo uważnie oglądać się na to, co robią Niemcy, bo dopóki nasz handel zależy od Niemiec, to bez względu na to, co powie Warszawa i tak dla Polski decydujące znaczenie będzie miało to, co się będzie działo z Niemcami. W innym tonie będziemy mogli rozmawiać dopiero wówczas, gdy proporcje w handlu kiedyś się zmienią.

Co to znaczy wykorzystać pojawienie się Chin? Mamy wejść z nimi we współpracę przy wdrażaniu 5G?

Chociażby! Teraz trzeba ważyć, co z tej chińskiej oferty jest do wykorzystania. I to tak, żeby nie wzbudzić bardziej zdecydowanego sprzeciwu USA. Artyzm dyplomatyczny będzie tu cennym dobrem.

POLECAMY TAKŻE:

>>> Polska i USA chcą porozumienia o współpracy w zakresie 5G. Nieoficjalnie to ruch wymierzony w Huawei

>>> Jak Polska mogłaby skorzystać na amerykańsko-chińskiej wojnie handlowej – wywiad z Justinem Yifu Linem, doradcą prezydenta Chin