Miedź, która w dwa lata podrożała o niemal 60 proc., doczekała się w ostatnich tygodniach korekty, którą analitycy określają jako w pełni zasłużona „chwila oddechu”.
Mimo, że długoterminowe perspektywy „zielonego metalu” wciąż są wzrostowe, na horyzoncie jawią się czynniki mogące wstrzymać kontynuację rajdu. Głównym hamulcowym może okazać się największy producent i konsument miedzi na świecie – Chiny.
Analitycy Goldman Sachs przed kilkoma tygodniami podnieśli prognozę cen miedzi w perspektywie roku do 11 tys. dolarów za tonę, wskazując, że miedź odegra kluczową rolę w przeprowadzeniu zielonej transformacji energetycznej i dekarbonizacji światowych gospodarek.
Czytaj więcej na ten temat: Goldman Sachs: Nadchodzą złote czasy dla miedzi i srebra. Dlaczego te metale są kluczowe dla ożywienia inwestycji na świecie?
Na przestrzeni ostatniego miesiąca na rynku miedzi sporo się jednak działo, metal potaniał o 5 proc., notując na początku czerwca najbardziej spadkową tygodniową sesję od marca 2020 roku. Od początku roku miedź podrożała jednak o ponad 20 proc., ale perspektywy na najbliższe tygodnie nie są jednoznaczne.
Koniec korekty i powrót do wzrostów czy oczekiwanie na impuls?
W ostatnim czasie notowaniom miedzi szkodzą przede wszystkim Chiny, będące największym na świecie konsumentem miedzi (odpowiadają za ponad połowę globalnego popytu na ten metal). Nadmierne zwyżki cen metali negatywnie przekładają się na lokalną gospodarkę, wobec czego w połowie czerwca Państwo Środka oficjalnie potwierdziło zamiar uwolnienia rezerw metali strategicznych.
A co to w praktyce oznacza objaśnia Dorota Sierakowska, analityczka Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska.
„Chiny oficjalnie potwierdziły zamiar sprzedaży na rynku części swoich rezerw metali – miedzi, aluminium oraz cynku. To działanie ma za zadanie schłodzić nieco rozgrzane w ostatnim czasie zwyżki cen wielu metali przemysłowych, uderzające w wiele branż gospodarki” – tłumaczy ekspertka.
Dodaje, że kwestią niewiadomą pozostaje skala interwencji.
„Chiny są w posiadaniu dużych rezerw metali, w tym miedzi, spośród których tylko część jest monitorowana. Nie wiadomo natomiast, jakie są ich całkowite możliwości w zakresie wpływania na globalną podaż tego metalu„ – wskazuje analityczka.
Quo Vadis?
Na rynku miedzi widać więc pewien dysonans. Na początku zeszłego tygodnia cena metalu co prawda odbiła, jednak inwestorzy pozostają niepewni co do dalszego kierunku zmian cen miedzi na globalnym rynku.
Ekspertka DM BOŚ wskazuje, że pewną wskazówką odnośnie kształtowania się cen może okazać się bieżące pozycjonowanie funduszy inwestycyjnych na rynku miedzi.
„W poprzednim tygodniu wyraźnie uaktywniły się fundusze inwestycyjne, które zamykały swoje długie pozycje (gra na wzrosty cen – przyp. red.) na rynku miedzi, a niektóre wręcz otwierały krótkie pozycje (gra na spadek – przyp.red.). Na rynku nie zabrakło jednak spekulacji, że częściowo presję tę wywołali inwestorzy finansowi z samych Chin, pod naciskiem lokalnych władz” – wskazuje analityczka.
Dodaje, że pomimo nerwowości, jaka obecnie pojawiła się na rynku miedzi, metal ten ma wciąż wzrostowe perspektywy.
„Wynikają one z dużego zapotrzebowania na miedź w sektorach związanych z transformacją energetyczną, które już za kilka lat będą generować, według obecnych prognoz, dwa razy większy popyt na miedź. Tymczasem wydobycie miedzi nie rośnie tak szybko i obecnie stoi w obliczu wielu wyzwań, takich jak przestarzała infrastruktura, zagrożenie strajkami, niedostatki wody czy też zaburzenia działalności wywołane kolejnymi falami pandemii” – pisze w raporcie ekspertka.
Miedziowy gigant z lekką zadyszką
Korekta na cenach miedzi nie pozostała bez znaczenia dla notowań jednego z największych producentów tego metalu na świecie, KGHM.
Polska spółka, po tym jak wyznaczyła historyczny szczyt notowań w połowie maja bieżącego roku na poziomie 228 zł za jedną akcję, obecnie handlowana jest w okolicach 190 zł za akcję, ale ostatnie pięć sesji zakończyło się wzrostami.
Kapitalizacja KGHM-u wynosi obecnie niespełna 40 mld zł, co czyni ją czwartą największą spółką w indeksie WIG20.
Ostatnie wyhamowanie spadków może zwiastować zakończenie korekty i powrót do trendu wzrostowego. Aby tak się jednak stało, również miedź musi wrócić na ścieżkę wzrostową. Zarówno inwestorzy jak i spekulanci aktywni na tym rynku będą teraz bacznie obserwować działania Chin mające na celu „schłodzenie” rynku. Nadchodzące tygodnie mogą więc okazać się kluczowe dla notowań metalu i pośrednio również dla polskiego koncernu.
Rekordowo droga miedź może dalej zyskiwać. Chilijski rząd uderzy w producentów