Dodatek węglowy, dopłata do gazu, pelletu, czy drewna, ograniczenie podwyżek cen ciepła. To wszystko będzie kosztowało rząd miliardy złotych i zwiększy deficyt budżetu, wyliczają ekonomiści banki Citi Handlowy.
Nowe dodatki osłonowe rząd zaprezentował w piątek 5 sierpnia. Mają one chronić przez wzrostem cen energii i paliw, w tym węgla i gazu.
Projekt, o którym pisaliśmy w tym artykule, zakłada po pierwsze dopłaty z budżetu państwa dla ciepłowni. W zamian za to spółki mają ograniczyć podwyżki taryf za ogrzewanie dla gospodarstw domowych.
Drugim elementem będą dodatki bezpośrednie dla gospodarstw domowych używających do ogrzewania drewna, LPG, oleju opałowego lub pelletu.
Ekonomiści banku Citi Handlowego wskazują, że rządowe programy ograniczające wzrost kosztów ogrzewania dla gospodarstw domowych oznaczają wysokie obciążenia państwowej kasy.
Ile będą kosztować dodatki osłonowe
Koszt zaproponowanych w piątek rozwiązań to ok. 9 mld złotych. Większa część (7 mld zł) to szacowany koszt rekompensat dla ciepłowni.
Dopłaty do paliw będą natomiast łącznie kosztować budżet państwa 2 mld złotych.
Wcześniej zapowiedziany – i przyjęty już przez parlament – dodatek węglowy ma kosztować maksymalnie 11,5 mld złotych.
Na razie pewnym rozwiązaniem jest jedynie dodatek węglowy. Dodatki osłonowe muszą najpierw przejść przez Radę Ministrów. Potem projekt ustawy musi trafić do parlamentu, gdzie posłowie i senatorowie będą mieli okazję zaprezentować swojej poprawki.
Ale jak wskazują analitycy banku, do zapowiedzianych rozwiązań mogą przyjść kolejne.
Dopłaty do taryf idą w miliardy
Na przykład utrzymanie niskich taryf na gaz i prąd, z rekompensatą dla sprzedających je firm. Według ekonomistów banku takie rekompensaty mogłyby kosztować odpowiednio dodatkowo 23 mld zł i 13 mld zł. Wraz z przyjętymi już przez parlament dopłatami do zakupu węgla (ok. 11 mld zł) oznacza to koszt dla budżetu w wysokości ok. 1,5 proc. PKB – wyliczają analitycy banku.
– Gdyby proponowane rozwiązania objęły także małe i średnie firmy to koszt wzrósłby do 2,7 proc. PKB – podają. Przy uwzględnieniu zapowiedzianych w piątek ograniczeń cen ciepła i dopłat do paliw łączny koszt wszystkich zapowiadanych i potencjalnych rozwiązań dla budżetu wyniósłby ok. 3 proc. PKB.
– Łączne obciążania budżetowe wynikające z wysokich cen energii mogą być bardzo wysokie, wliczając w to także 1,5 proc. PKB obniżek podatków pośrednich na energię na początku roku. Rząd stara się wykorzystać przestrzeń fiskalną stworzoną przez dynamiczny wzrost PKB i wysoką inflację. Sądzimy, że podobne pomysły i działania mogą się pojawiać w najbliższych kwartałach do czasu wyborów parlamentarnych na jesieni 2023 roku – podają analitycy Citi Handlowego.
Deficyt w górę, inflacja w dół
Według ich szacunków, polityka rządu może skutkować zwiększeniem przyszłorocznego deficytu sektora publicznego. Z prognozowanych przez Radę Ministrów ok. 4 proc. PKB, deficyt sektora rządowego i samorządowego może się zwiększyć do ok. 6 proc. PKB – wskazują. Na efekty polityki osłonowej nałoży się też oczekiwana w gospodarce recesja.
Ostateczny kształt przyjętych rozwiązań może mieć jednak istotny wpływ na ścieżkę inflacji – wskazują autorzy analizy.
– Obecnie zakładamy, że podwyżki cen energii przełożą się na wzrost inflacji do 17-18 proc. w I kw. 2023 roku – podają. Niższe ceny energii oznaczałyby natomiast najprawdopodnienij także niższy ogólny poziom wzrostu cen.
– Ograniczająco na inflację może działać też utrzymanie spadkowego trendu cen ropy czy stali, choć ceny gazu, węgla i prądu wciąż biją rekordy – piszą.
Polecamy też:
- Kryzys gazowy w UE: wielkie oszczędzanie i rekordowe ceny. Co czeka Polskę?
- Nie tylko dodatek węglowy. Minister Moskwa o szczegółach rządowego planu [AKTUALIZACJA]
- Dodatek węglowy: ustawa trafi do podpisu prezydenta
- Ogrzewanie gazowe, systemowe, a może węglem? Sprawdzamy, co opłaca się najbardziej
- Nie tylko węgiel. Ceny opału przed zimą niepokoją wszystkich Polaków
- Wzrost cen prądu. Prezes energetycznego giganta składa ważną deklarację