Decyzja prezydenta Zimbabwe o podwojeniu z dnia na dzień cen paliw sprawiła, że kraj stał się jednym z najdroższych do tankowania miejsc na świecie. Po decyzji prezydenta Emmersona Mnangagwy ceny benzyny zostały zwiększone do 3,11 USD za litr, a ceny diesla do 3,21 USD za litr. Podwyżka cen paliw jest związana z kryzysem walutowym, który spowodował niedobory surowca i długie kolejki na stacjach benzynowych. Osłabiło to również pozycję Mnangagwy, który zapowiadał, że uczyni kraj bardziej otwartym na biznes.
Zimbabwe płaci około 100 mln USD miesięcznie za import paliwa. Dolary amerykańskie są obecnie główną walutą Zimbabwe, ponieważ hiperinflacja w 2008 r. zniszczyła dolara Zimbabwe.
Nadzieje na szybkie ponowne otwarcie gospodarki po erze prezydenta Mugabe zostały zniweczone, a Zimbabwe w dużej mierze powróciło do izolacji ze strony państw zachodnich po wyborach z ubiegłego roku, które wygrał Mnangagwa. Podczas wyborów był nadużywany aparat bezpieczeństwa, pojawiły się również oskarżenia o fałszowanie głosów.