Mabion chce zbudować drugą fabrykę, by produkować jeszcze więcej szczepionek dla Novavax. Stanie w niej 12 nowych bioreaktorów – to trzy razy większe moce niż pierwszy zakład będzie miał po rozbudowie. Równolegle trwają poszukiwania inwestora, który niewykluczone, że przejmie całą firmę. „To oznacza wezwanie na giełdzie. Ale jesteśmy od tego jeszcze daleko” – mówi 300Gospodarce wiceprezes Mabionu Adam Pietruszkiewicz.
Katarzyna Mokrzycka, 300Gospodarka: Czy aby polska biotechnologia za dekadę została uznana za projekt zakończony sukcesem, dziś należy włączyć sektor prywatny w publiczne plany – deklarowane przez premiera – czy raczej publiczne pieniądze w działania sektora prywatnego?
Adam Pietruszkiewicz, członek zarządu Mabion: Zdecydowanie wybieram ten drugi wariant, co pewnie nie dziwi, skoro jestem przedstawicielem sektora prywatnego i jego zwolennikiem. Zwłaszcza w obszarze biotechnologii jestem przekonany, że sektor prywatny poradzi sobie lepiej. Tak to zadziałało w innych częściach świata – sektor publiczny wspierał branżę prywatną. Nie wiem dlaczego Polska miałaby działać w innym trybie.
Jak pan ocenia zapowiedź premiera uruchomienia programu badawczego, który za 3 lata pozwoli produkować w Polsce własne szczepionki oparte o technologię mRNA? Agencja Badań Medycznych ma zainicjować hub badawczy i ma dostać do dyspozycji 2 mld zł.
Według mnie to będzie trudne. I niezależnie od zaangażowania i dobrych intencji zadeklarowane pieniądze mogą nie udźwignąć wyzwania.
Radosław Sierpiński, prezes ABM, powiedział niedawno w czasie naszej wspólnej debaty, że pieniądze w rozwoju polskiej biotechnologii przeszkodą nie są i problemu nie stanowią. Zgadza się pan, że jest ich tak dużo na rynku?
Mamy do czynienia z branżą niesamowicie kapitałochłonną i jednocześnie obarczoną dużym ryzykiem niepowodzenia. W każdym wyścigu w tym sektorze jest tylko kilku wygranych i zawsze wielu przegranych, a to istotnie zwiększa ryzyko inwestowania.
Ogromnie wzrosła konkurencja o pracowników, naukowców, badaczy, co oznacza rosnące wynagrodzenia. Problem z pozyskaniem dobrej kadry do publicznego sektora biotechnologii może być analogiczny do problemów z zatrudnianiem wysokiej klasy specjalistów IT w urzędach państwowych, których nie było stać na takich informatyków.
Jeśli państwowe fundusze naprawdę chcą wspierać tego typu przedsięwzięcia muszą mieć świadomość, że wydatki na badania dziesięciu, przykładowo, potencjalnie rokujących projektów będą ogromne i być może – ale tylko być może – za 10, 15 lat jeden z nich odniesie sukces. A tego w podejściu publicznych „inwestorów” w Polsce nie widzę.
Nie mówię, że trzeba wyrzucać pieniądze na lewo i prawo, ale te instytucje muszą być przygotowane na to, że żeby trafić w sukces najpierw trzeba wydać w bardzo wiele projektów, z których większość nie wyjdzie.
Nie widzi Pan zmiany nastawienia po kilku różnych deklaracjach o planach rozwoju polskiej biotechnologii?
Główna zapowiedź była taka, że Polska wybuduje swoją platformę, hub, do produkcji szczepionek opartych o mRNA w ciągu 3 lat. Nie wdając się nawet w szczegóły dotyczące zaawansowania badań nad tą technologią w Polsce, bo nie znam szczegółów, powiem, że to jest niemożliwe w tak krótkim czasie. A co, jeśli po 2 latach będziemy dopiero w połowie drogi? Czy brak spektakularnego wyniku zostanie uznany za porażkę i instytucje państwowe przestaną wspierać dalszy rozwój projektu? To byłoby wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Czy instytucje publiczne są – i będą za kilka lat – otwarte na to, żeby dołożyć znacznie więcej pieniędzy i cierpliwie zaczekać kolejnych kilka lat bez efektów?
2 miliardy nie wystarczą?
To zależy na co. Jeżeli na 10-20 różnych projektów, to te środki wystarczą na pierwszą rundę finansowania, na 6 do 12 miesięcy. Nie dłużej niż rok.
Wypracowanie leku biopodobnego, takiego na przykład, jak wypracował Mabion, wymaga budżetu w wysokości od 100 mln do 200 mln dolarów, czyli 400-800 mln zł. I czasu – około 10 lat.
Fundusz Twiti Investments zainwestował w Polsce oprócz Mabionu w pięć innych spółek z sektora medtech i biotechnologii. Mabion kilka miesięcy temu ogłosił, że chce znaleźć inwestora strategicznego. Czy Twiti chce już wyjść ze spółki zupełnie, czy chodzi tylko o pozyskanie nowego kapitału na rozwój?
To będzie zależało od partnera, którego uda się pozyskać. Na koniec procesu, kiedy wszystkie opcje będą już nam znane, to każdy z akcjonariuszy zdecyduje, jaka będzie ich preferencja. Często preferencje inwestorów branżowych są takie, że wolą przejąć całą firmę.
A jakie są preferencje funduszu Twiti?
Nie mogę tu wypowiadać się w imieniu Twiti. Jako zarząd Mabionu szukamy kapitału, który pozwoli spółce na szybsze dotarcie do celu, czyli na szybsze przeprowadzenie badań i rozwoju kolejnych własnych leków firmy, które czekają na swoją kolejkę. Gracze branżowi z tego segmentu są świadomi, że te inwestycje to jest wyścig z czasem, z konkurencją. W tej branży kto pierwszy ten lepszy.
Jeżeli się pojawi inwestor branżowy, który będzie oczekiwał, że pozyska większościowy lub nawet 100-procentowy pakiet Mabionu, to jako zarząd jak najbardziej jesteśmy otwarci na tego typu działanie.
100-procentowy pakiet oznaczałby, że z Mabionu wychodzą wszyscy dotychczasowi udziałowcy, łącznie z założycielami.
Tak. To potencjalnie oznacza wezwanie na giełdzie. Ale jesteśmy od tego jeszcze daleko. Mabion ma przed sobą różne bardzo ciekawe perspektywy, m.in. perspektywę współpracy z Novavaxem i zobaczymy, jak ten projekt będzie się rozwijał. Od tego i od tempa prac nad wdrożeniem na rynek leku biopodobnego Mabionu CD20, który służy do leczenia niektórych nowotworów zależy wycena spółki i zainteresowanie inwestorów.
Jest wiele potencjalnych scenariuszy w jaki sposób sfinalizuje się nasz proces poszukiwania inwestora strategicznego, łącznie z takim, że jako zarząd zakończymy go samowolnie, kiedy pojawią się inne źródła finansowania nie związane z inwestorem strategicznym. Z drugiej strony, innym potencjalnym scenariuszem może być pozyskanie inwestora strategicznego, który dokapitalizuje spółkę poprzez nową emisję lub pozyska akcje kupując je od obecnych akcjonariuszy.
Na ile jest prawdopodobne, że może nim zostać Novavax?
Nie możemy komentować jakichkolwiek szczegółów co do potencjalnych inwestorów.
A jednak to z producentem szczepionek doszło do zawarcia kluczowej w tym roku umowy Mabionu. Oczywiste jest, że spółka miała w tym jakiś cel – tylko finansowy, żeby szybko dorobić, czy może jakiś długookresowy?
My mieliśmy niewykorzystaną infrastrukturę, Novavax potrzebował zdolności produkcyjnych. Mabion zbudował fabrykę w skali komercyjnej, aby móc zarejestrować główny lek czyli wspomniany Mabion CD20, wyprodukowany w seriach testowych. Proces rejestracyjny będzie jednak trwał jeszcze przynajmniej dwa lata. Nie chcieliśmy żeby jedna z najnowocześniejszych fabryk w tej branży w Europie stała nieużywana. A potrzeba było niewiele, by przygotować ją do produkcji antygenu do szczepionki.
To nie koniec inwestycji. Zwiększamy nasze moce produkcyjne, aby być przygotowanym na ewentualne zwiększenie zapotrzebowania na produkcję szczepionek. Na świecie dotąd zaszczepiono dopiero około 10 proc. ludzi przynajmniej jedną dawką, popyt będzie ogromny jeszcze przez długi czas.
Jesteśmy tuż przed decyzją, kiedy rozpoczynamy budowę nowej fabryki, tzw. Mabion2, i jak szybko możemy ją zakończyć.
O jakim zwiększaniu mówimy wobec pierwotnego planu rozbudowy, o której spółka poinformowała oficjalnie w marcu?
Obecnie mamy dwa bioreaktory niezbędne do produkcji szczepionek. W niedługim czasie, zgodnie z zapowiedziami, chcemy zwiększyć tę moc o kolejne dwa. A w drugiej fabryce, zlokalizowanej na działce obok istniejącego zakładu, umieścimy 12 kolejnych bioreaktorów. Będzie to więc łącznie sześciokrotne zwiększenie naszych mocy produkcyjnych.
Ile to potrwa?
To będziemy w stanie określić, kiedy wybierzemy generalnego wykonawcę. Jest to projekt bardzo skomplikowany, w którym jest wiele czynników niezależnych od nas, takich jak na przykład termin dostaw specjalistycznych urządzeń i maszyn do wyposażenia tego nowego zakładu.
Zwiększanie produkcji wiąże się wyłącznie ze zwiększonym zamówieniem od Novavax?
Tak. Chcemy być też gotowi do produkcji własnego głównego leku CD20,, musimy mieć właściwe moce produkcyjne. Niemniej na tych samych urządzeniach możemy również produkować inne rekombinowane białka, chociażby antygen dla szczepionki Novavax.
Mabion ma już zawartą umowę na taką dodatkową produkcję?
Mamy umowę ramową podpisaną z Novavax i szczegółową umowę na temat transferu technologii, a obecnie prowadzimy negocjacje w sprawie produkcji komercyjnej.
Na zwiększenie mocy produkcyjnych o dwa bioreaktory Mabion pozyskał z PFR dofinansowanie w wysokości 40 mln zł. Ile zatem będzie kosztować budowa Mabion2 z 12 bioreaktorami? Jak zamierzacie sfinansować tę inwestycję? Czy strona publiczna, np. PFR, jak poprzednio, także się zaangażuje?
Pracujemy nad kilkoma źródłami finansowania, chcemy je domknąć w pełni zanim ruszy budowa, czyli niedługo mam nadzieję. PFR to jedno z potencjalnych źródeł – liczymy na wsparcie przy drugiej fabryce,. Otrzymaliśmy grant z CBR na rozbudowę Mabion2 – 63 mln zł. Nie wykluczam, że będziemy się starać o kolejne granty. Dążymy do renegocjacji już posiadanej umowy z EBI o wartości ok. 135 mln zł.
Liczymy, że uda nam się uruchomić ten instrument dla rozbudowy Mabion2. No i oczywiście liczymy na zyski z współpracy z Novavax przy produkcji szczepionki w pierwszej fabryce. Potencjalny inwestor strategiczny również mógłby się dołożyć do tych inwestycji.
Czy Novavax dołoży się kapitałowo do nowej fabryki?
Na tą chwilę takich rozmów nie prowadzimy.
Ile będzie kosztować ta inwestycja?
Tak jak zostało już wcześniej zaprezentowane przez zarząd, łączna wartość inwestycji w Mabion 2 będzie mieściła się w przedziale 200-300 mln zł. I mówimy wyłącznie o budowie infrastruktury, bez zakupu technologii. A to pokazuje, że skala 2 mld zł, o których rozmawialiśmy wcześniej w kontekście publicznych inwestycji w biotechnologię, może odegrać rolę tylko, gdy zostanie sprzężona z dodatkowymi siłami partnerów prywatnych.
Sama w sobie taka kwota nie wystarczy na rozwinięcie sektora biotechnologii do punktu krytycznego, w którym zaczyna się zarabiać, a nie tylko inwestować.
W dwóch miliardach można wybudować dwa i pół zakładu i nie mieć tam co produkować?
W skrócie – tak.
Wspomniał pan o ogromnym zapotrzebowaniu na szczepionki na świecie. To dotyczy zwłaszcza krajów biedniejszych, poza tzw. Zachodem. Na świecie trwa dyskusja nad uwolnieniem patentów na te szczepionki, tak aby umożliwić ich produkcje wielu podmiotom. Co pan o tym sądzi?
Jestem zdecydowanie przeciwny. Przede wszystkim dlatego, że uwolnienie patentów nie spowoduje przyspieszenia i zwiększenia produkcji szczepionek.
Dlaczego nie?
Bo raz, że największym problemem w produkcji szczepionek jest brak odpowiednio dużych i odpowiednio przygotowanych mocy produkcyjnych na całym świecie. Nawet gdyby nie było patentów i tak nie byłoby gdzie wytwarzać tych preparatów. A dwa, że nawet może jeszcze większy jest problem ograniczonych dostaw substancji niezbędnych do produkcji szczepionek. Czas oczekiwania na te materiały bardzo się wydłużył.
Kolejna produkcja reglamentowana?
W pewnym sensie, bo zajmuje się nią zaledwie kilka dużych bardzo wąsko wyspecjalizowanych firm
To są dostawcy z Chin i Indii, jak do niedawna w przypadku substancji czynnych do leków chemicznych?
Nie, to producenci z USA i Europy Zachodniej. Stany Zjednoczone zrobiły oczywiście ograniczenia eksportu tych komponentów, ale nas to nie dotknie, bo jako producent dla Novavaxu dostajemy specjalną licencję na zakupy w amerykańskiej firmie.
I wszyscy producenci korzystają z dostaw tych samych kilku poddostawców?
W większości tak.
Czyli nagle okazuje się, że nie od producenta szczepionek zależy tempo produkcji szczepionek.
Zwiększanie mocy do produkcji tych substancji składowych jest o wiele szybsze niż zwiększanie mocy produkcyjnych fabryk szczepionek – widzimy to w deklaracjach terminów dostaw, które się skracają.
Ale koncerny, które produkują szczepionki same dość niechętnie zwiększają swoje moce produkcyjne. Nie słyszałam żeby każda z tych kilku zaledwie firm nagle rzuciła się na poszukiwania pięciu fabryk na pięciu kontynentach, żeby zwiększyć produkcję. Bardzo się pomyliłam?
Potrzeba dwóch, trzech lat aby to zmienić i takie działania zostały już podjęte przez firmy, które produkują lub zaczną produkować szczepionki. Mabion jest tego najlepszym przykładem. Ale takich firm, jak nasza nie ma wcale tak wiele.
Nie ma w Polsce czy nie ma na świecie?
Biotechnologia to jest naprawdę stosunkowo młodą dziedzina nauki i jeśli mówimy o firmach, które mają jakieś zdolności masowej produkcji, a nie o startupach, to w Polsce są może dwie takie firmy, może trzy.
Jest kilka firm w Europie – w Wielkiej Brytanii, w Szwajcarii, w Niemczech. Ale wszystkie te fabryki są już tak zarezerwowane, że uruchomienie kolejnej zleconej produkcji – czy to szczepionki czy innego preparatu – jest możliwe dopiero w 2023 roku.
A czy uwolnienie patentów nie przyspieszyłoby rozwoju polskiej biotechnologii? Dałoby dostęp do technologii, której potrzebujemy?
Myślę, że mogłoby dać raczej odwrotny efekt. Biotechnologia to dziedzina kosztowna i obarczona wysokim ryzykiem niepowodzenia. Jeśli wydajesz miliardy to chcesz na tym później zarobić, a nie dzielić się „w internecie” swoją wiedzą i osiągnięciami za darmo.
Ale w przypadku tych szczepionek ścieżka i podział kosztów były inne niż zwykle – ogromne pieniądze wyłożyły rządy, kraje, UE itp. Czy to nie jest powód by w szczególnej sytuacji, dosłownie raz na 100 lat, się podzielić wiedzą i osiągnięciami?
To niesie za sobą ryzyko, że przy kolejnym takim zjawisku, następnej pandemii czy epidemii, żaden liczący się producent nie zaryzykuje i nie zainwestuje w badania nad znalezieniem szczepionki czy lekarstwa. Tak działa biznes.
Kwestie własności intelektualnej to dziś jeden z najważniejszych elementów rynkowe gry. W małej firmie na fazie start-up jest to najczęściej element biznesu albo w ogóle niezarządzany, albo zarządzany bez dogłębnej analizy, czyli pada hasło: opatentujmy, ale ponieważ mała firma liczy każdą złotówkę więc najczęściej patentuje na jednym rynku, np. w Polsce.
A to bez następnego kroku w postaci opatentowania produktu na rynkach Europy, Ameryki Północnej oraz potencjalnie Azji niestety wystawia produkt na światło dzienne. Jeśli produkt jest interesujący to konkurencja z innych rynków szybko go wypatrzy i podkrada.
Pomijam inne oczywiste błędy, typu pierwotne publikacje naukowe opisujące produkt, co skutecznie uniemożliwia ich dalsze opatentowanie.
Podkrada?
Tak, na podstawie tego, co zostało opisane w patencie kopiuje się pomysł, samodzielnie opracowuje go na nowo i opatentowuje własny produkt na resztę świata. Tak działa biznes. Po prostu stwierdzam fakt.
Prezes AstraZeneca Poland: Potrzebujemy w biotechnologii efektu Małysza