Warzywa i owoce nie były świeże, zakłamywano też ich pochodzenie, to główne wnioski z doraźnej kontroli, przeprowadzonej 25 oraz 26 lipca w 10 sieciach spożywczych na terenie całego kraju, przez Inspekcję Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Informacje na ten temat przekazali właśnie minister rolnictwa Robert Telus oraz Główny Inspektor JHARS Przemysław Rzodkiewicz.
Kontrola objęła łącznie 415 partii świeżych owoców i warzyw. Najwięcej nieprawidłowości dotyczyło znakowania. Niemal co trzecia z zakwestionowanych partii świeżych owoców i warzyw była błędnie oznakowana w zakresie informacji o kraju pochodzenia.
Zastrzeżenia dotyczące świeżości stwierdzone zostały w przypadku np. winogron. A np. pomidory holenderskie oznakowano jako polskie. Błędne oznakowanie miała także słodka papryka.
Nie ma natomiast jeszcze informacji dotyczącej kontroli punktów skupujących maliny.
– Są prowadzone postępowania administracyjne. Poinformujemy o ich wynikach – wskazał skrótowo Przemysław Rzodkiewicz.
Natomiast minister rolnictwa Robert Telus zapewnił, że rząd będzie robił wszystko, „żeby Polacy nie byli oszukiwani przez supermarkety”. Zapowiedział jednocześnie, że kontroli owoców i warzyw będzie więcej.
Sprzedawcy, którzy stosują nieuczciwe praktyki, muszą liczyć się z mandatami karnymi w wysokości od 500 zł do 5-krotności uzyskanego przychodu z tytułu obecności na rynku zakwestionowanego produktu.
Dodatkowo wprowadzone zostaną rekompensaty dla producentów rolnych, którzy nie otrzymali zapłaty za sprzedane w skupach produkty. Dotyczy to jednak wyłącznie skupów niewypłacalnych od 2022 r. Wniosek o wypłatę będzie można złożyć w oddziale terenowym Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa od 1 do 31 sierpnia br.
Dlaczego wszczęto kontrole
Dlaczego resort rolnictwa i inspektorzy z JHARS zainteresowali się płodami rolnymi?
Na początku lipca producenci malin zaczęli sygnalizować swoje niezadowolenie. Protestowali, ponieważ nie zgadzali się z z niskimi cenami (5 zł za kilogram) tych owoców w skupach. To znacznie mniej w porównaniu z minionym rokiem, kiedy rolnicy mogli liczyć na 15/20 zł za kilogram. To także mniej niż wynosi koszt produkcji kilograma malin, bo ten oscyluje w okolicach 7,50 zł.
Rolnicy twierdzili, że wszystko przez, po pierwsze, zmowę przedsiębiorstw, które skupują owoce, a po drugie – pojawienie się na rynku tanich malin pochodzących m.in. z Ukrainy.
Zareagowali wówczas m.in. minister rolnictwa oraz UOKiK. Państwowa firma uruchomiła własny skup malin. Z kolei Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zaczął przyglądać się skupom. Nie dopatrzył się jednak zmowy cenowej u przetwórców. Więcej informacji o wynikach kontroli można znaleźć w tym artykule.
To też może Cię zainteresować:
- W malinowym chruśniaku wcale nie tak romantycznie. Ruszyły kontrole w skupach
- Cena zerowego VAT na żywność. Koszty idą w miliardy złotych
- Susza uderza uderza w rolnictwo. Warzywa mogą być jeszcze droższe
- Nowa linia kredytowa dla firm skupowych i rolników. Rząd wyjmie z budżetu 370 mln zł