Przedsiębiorcy są ekstremalnie znużeni pandemią, część z nich nie planuje nic, minimalizuje ryzyka i czeka na jej koniec, część planuje rozwój – powiedział PAP prof. Krzysztof Obłój z Akademii Leona Koźmińskiego. Dodał, że bez względu na aktualne nastroje dominuje przekonanie, że ten rok będzie lepszy.
Prof. Obłój razem z zespołem badawczym od kwietnia obserwuje adaptację polskich firm do pandemii. Menadżerowie i przedsiębiorcy odpowiadają na pytania otwarte. W pierwszej edycji odpowiedzi udzieliło ponad 120 osób, w ostatniej, przeprowadzonej pod koniec stycznia, połowa z nich.
Ekspert zaznaczył, że choć próba nie jest reprezentatywna (ze względu na liczbę i dobór: w większości prezesi dużych i średnich firm z dużych miast, nie ze wszystkich branż), to jednak wyniki badania pokazują zmianę nastrojów i postrzegania pandemii.
„Na początku była duża adrenalina. W maju widać było oswojenie pandemii i oczekiwanie na jej koniec, natomiast jesienią pojawiła się niepewność i zmęczenie. Teraz znużenie bardzo się nasiliło i panuje przeświadczenie, że pandemia zostanie na dłużej” – powiedział prof. Obłój.
Czytaj również: W pandemii przedsiębiorcy częściej sięgali po ulgi podatkowe na innowacyjność – wywiad z Urszulą Uchmańską, menedżer w zespole doradztwa podatkowego w CRIDO
„Firmy zakładają, że nie wiadomo, kiedy pandemia się skończy i w związku z tym nie planują nic, wstrzymały inwestycje i chcą po prostu przetrwać. Czekają na jej koniec, kiedykolwiek on będzie. Jednocześnie mniej więcej połowa z badanych przyjęła odmienne podejście: by – jak powiedział jeden z respondentów – iść po tym polu minowym, rozpocząć inwestycje, ruszyć do przodu” – zauważył ekspert. Przyznał, że łatwiej o takie podejście firmom softwarowym, e-commerce i produkcyjnym.
Badanie pokazuje też zmianę stosunku do pracy zdalnej.
„Najpierw był entuzjazm i poczucie nabywania nowych kompetencji, następnie znużenie, frustracja, a w tej chwili praca zdalna przestała budzić emocje. Wiadomo, jakie są jej zalety, a jakie wady. Menadżerowie pogodzili się z tym, że w przyszłości praca będzie hybrydowa, ale z przewagą pracy stacjonarnej” – wskazał kierownik badania.
Dodał, że home office sprawdził się z punktu widzenia kosztów.
„Praca zdalna przerzuca wiele kosztów na pracownika, tym samym zmniejszając koszty funkcjonowania firm. Jest trochę mniej efektywna, ale bez przesady. Znudziła się jednak i sfrustrowała zarówno menadżerów, jak i pracowników. Z obu stron była presja na powrót do pracy stacjonarnej i – z tego, co widzimy w naszym badaniu – w większości przypadków tak się stało” – stwierdził.
Czytaj także: Badanie: Na zdalnej edukacji ucierpiały relacje i samopoczucie nauczycieli, uczniów i rodziców
W badaniu zaznaczyło się też coraz większe poirytowanie wpływem sytuacji politycznej i otoczenia instytucjonalnego na prowadzenie biznesu.
Odnotowano również narastanie nowych problemów związanych ze wzrostem kosztów działalności.
„W część firm uderzył Brexit. Poza tym wyraźnie zdrożały surowce i transport. Jeden z respondentów napisał w ankiecie, że koszt kontenera morskiego z Chin wzrósł z 1200 dolarów do powyżej 10 tys. dol. Mamy więc wzrost kosztów, zakłócenia w łańcuchu dostaw, często zmieniające się obostrzenia. Nic więc dziwnego, że firmy mają trudności w dostosowaniu się” – podkreślił ekspert.
Z badania wynika, że bez względu na aktualne nastroje i strategie obrane przez firmy, dominuje przekonanie, że ten rok będzie lepszy.
„Ankietowane firmy widzą pozytywnie przyszłość w swoich branżach, wierząc, że nie może być gorsza. Spodziewają się wzrostu popytu i dobrej koniunktury, gdy obostrzenia zostaną znacząco złagodzone, a klienci zaczną wydawać zgromadzone pieniądze” – powiedział prof. Obłój.
USA: Pandemia pogłębia nierówności społeczne. Bogatsi obywatele mają łatwiejszy dostęp do szczepień