Ile kosztuje ubezpieczenie samochodu elektrycznego? Panuje pogląd, że stłuczka z udziałem elektryka to wyjątkowy pech, bo naprawa takiego samochodu jest droższa niż spalinowego auta. Firmy ubezpieczeniowe uspokajają: nie ma powodów do obaw o wzrost stawek OC, AC czy NNW dla aut elektrycznych. Ale radzą pamiętać o specyfice ubezpieczenia, jakiej wymaga taki pojazd.
Liczba “elektryków” na polskich drogach rośnie. Z danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych i Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wynika, że w Polsce jest już ponad 100 tysięcy samochodów osobowych z napędem elektrycznym. Pod koniec lutego zarejestrowanych było 54 tysiące samochodów w pełni elektrycznych i 50 tysięcy hybryd typu plug-in. Rok wcześniej było to łącznie niecałe 67 tysięcy, w tym 33,9 tysięcy aut w pełni elektrycznych.
Im więcej takich aut, tym częściej słyszymy o problemach z nimi związanych. Powtarzają się opinie o kłopotliwych awariach i kosztownych naprawach czy o ryzyku pożaru. Czy te cechy samochodów elektrycznych wpływają na stawki ubezpieczeń? Odpowiedź nie jest oczywista.
Jedna z wielu zmiennych
Wyliczając składkę, firmy ubezpieczeniowe biorą pod uwagę między innymi właśnie statystyki wielkości i częstotliwości szkód dla danego segmentu pojazdów.
– Dane statystycznie pokazują, że nie każdy „elektryk” charakteryzuje się większą niż pojazdy tradycyjne częstością szkód, dlatego też niektóre pojazdy tego typu mogą mieć nawet niższą składkę od pojazdów tradycyjnych ze względu na dobre przebiegi szkodowe – tłumaczy jednak 300Gospodarce menedżer ds. ubezpieczeń komunikacyjnych w Allianz Polska Krzysztof Michałek.
Czytaj też: Podatek od auta spalinowego? Polski rząd teraz mówi „nie”, ale wzrostu obciążeń nie unikniemy
Potwierdza on, że średni koszt naprawy elektryka jest wyższy niż pojazdów tradycyjnych. Jednak ze względu na inną częstość szkód, nie zawsze przekłada się to na wyższą składkę.
– Jako ubezpieczyciel uwzględniamy duży zbiór czynników taryfikacyjnych badanych dynamicznie. W pewnym stopniu różnicujemy podejście do ryzyka ze względu na rodzaj napędu, ale to tylko jedna z wielu zmiennych w nowoczesnej taryfikacji dynamicznej i nie ma ona wyraźnego wpływu na ostateczną cenę – komentuje natomiast Mariusz Korzeniewski, menedżer kontraktu w Biurze Pakietów Dilerskich ERGO Hestii.
Na wysokość składki wpływa też wartość pojazdu, a samochody elektryczne są obecnie droższe od spalinowych, zwraca natomiast uwagę biuro prasowe PZU. Co do zasady jednak firma wylicza składkę za ubezpieczenie pojazdów elektrycznych podobnie jak dla pojazdów spalinowych. Charakterystyka samego pojazdu nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na ostateczną jej wysokość.
Rynek jeszcze za mały
Ekspert ERGO Hestii zwraca uwagę, że mimo wzrostu liczby aut elektrycznych, stanowią one wciąż jedynie około 4 proc. rynku. To jak na razie niewiele, trudno więc o szersze prognozy ubezpieczeniowe. Firmy analizują technologie napraw i potrzebne do tego nakłady. Nawet w przypadku klasycznej naprawy blacharskiej auta elektrycznego trzeba zaangażować eksperta od wysokich napięć.
– Aktualnie nie widzimy drastycznych różnic kosztów w przypadku „klasycznych kolizji”, czyli napraw blacharskich. Inaczej sprawa wygląda, gdy np. w kolizji zostanie uszkodzona bateria trakcyjna pojazdu elektrycznego. Tu rzeczywiście koszty są wysokie. Jednak obecnie tych zdarzeń jest niewiele – wskazuje Mariusz Korzeniewski.
Z tym, że jest zbyt wcześnie, by wyciągać istotne statystycznie wnioski co do szkodowości lub kosztów ubezpieczenia pojazdów elektrycznych, zgadza się PZU.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!
– Na przykład w większości przypadków kolizje z udziałem aut elektrycznych nie kończą się uszkodzeniem ich baterii, czyli najkosztowniejszego elementu, a to oznacza, że na ogół koszty ich napraw są porównywalne z kosztami napraw aut spalinowych – tłumaczy biuro prasowe firmy.
Na co zwrócić uwagę przy ubezpieczeniu
Ubezpieczyciele mają zwykle w ofercie specjalne pakiety dla właścicieli aut elektrycznych. Specyfika tych pojazdów sprawia, że należy zwrócić uwagę na nieco inne aspekty niż w przypadku auta spalinowego.
Przykładowo pakiet oferowany przez Allianz uwzględnia udostępnienie w pierwszej kolejności samochodu elektrycznego jako zastępczego, holowanie do najbliższej ładowarki czy awaryjne ładowanie pojazdu na drodze. Ochroną ubezpieczeniową w ramach autocasco objęte są również kable zasilające i wallbox, czyli ładowarka umieszczona w ścianie, na przykład w garażu.
– Klient powinien zwrócić uwagę, czy ubezpieczenie uwzględnia ryzyka specyficzne dla pojazdu elektrycznego, w definicji wypadku jest zapis o „przepięciach, zwarciach, działaniu wilgoci i mrozu na baterię trakcyjną pojazdu”, a także czy obecna jest klauzula e-Mobility, dotycząca ubezpieczenia stacji ładowania pojazdów elektrycznych „wallbox” – wskazuje Mariusz Korzeniewski z ERGO Hestii.
Polecamy także:
- Gdzie jest milion aut elektrycznych? Czyli lista straconych szans polskiej elektromobilności
- Pożary są rzadsze, ale bardziej intensywne. Tak płoną samochody elektryczne
- „Samochody elektryczne palą się częściej”. Strażacy rozprawiają się z tym mitem. I nie tylko z tym
- Wiemy, kto wybuduje fabrykę polskich samochodów elektrycznych Izera. Są wyniki przetargu
- Rośnie liczba stacji ładowania samochodów elektrycznych. Prawdziwy wysyp punktów
- Paryż mówi „nie” dużym autom, a samochody w Europie i tak rosną. O centymetr co dwa lata
- Szare odcienie zielonej energii. Jak czysta elektromobilność budzi brudne demony