Lewicowy deputowany Gabriel Boric został w niedzielę najmłodszym prezydentem Chile, obiecując wprowadzenie polityki państwa opiekuńczego w kraju, w którym społeczne nierówności są jednymi z największych na świecie.
Były działacz studencki dopiero co osiągnął minimalny wiek wymagany do startu w wyścigu prezydenckim. Swoją karierę polityczną rozpoczął zaledwie siedem lat temu, kiedy został wybrany na członka Izby Deputowanych Chile.
W niedzielę w wyścigu o fotel prezydencki Boric pokonał skrajnie prawicowego rywala Jose Antonio Kasta – ultrakonserwatywnego prawnika, który deklarował obniżenie podatków i wydatków socjalnych.
Nowo wybrany prezydent obiecał, że zażegna neoliberalny model gospodarczy Chile. System, który swoje początki miał jeszcze w czasach dyktatury Augusto Pinocheta, jest powszechnie uznawany za niesprzyjający klasom robotniczym i biedniejszym obywatelom.
Boric chce stworzyć w Chile „państwo opiekuńcze, aby każdy miał takie same prawa, bez względu na to, ile pieniędzy ma w portfelu”. Opowiada się także za skróceniem tygodnia pracy z 45 do 40 godzin, przyspieszeniem zielonego rozwoju i udostępnieniem pół miliona miejsc pracy dla kobiet.
Chile ma jedną z największych luk dochodowych na świecie. Według agencji ONZ, jeden procent populacji posiada 25 proc. całego bogactwa Chile. Ludzie są zadłużeni i muszą w całości lub w części płacić za edukację i opiekę zdrowotną. Emerytury składają się w całości z prywatnych oszczędności.
Podatkowy Polski Ład pełen pułapek. Pokazujemy najważniejsze z nich przed wejściem przepisów w życie