Wystarczy uważnie przyjrzeć się obrazom gwałtownych zamieszek, które wybuchły w Anglii i Irlandii Północnej, by zauważyć coś, o czym się głośno nie mówi. Ich uczestnicy, którzy demonstrują, atakują policję i podpalają budynki, to często ludzie w średnim wieku.
Osoby, które wykrzykują rasistowskie obelgi i ścierają się z funkcjonariuszami to często ludzie po czterdziestce, pięćdziesiątce i sześćdziesiątce. Spośród 11 osób aresztowanych w Sunderland 3 sierpnia, cztery wpisują się w tę grupę demograficzną. Jedną z aresztowanych i oskarżonych osób był 69-letni emeryt.
Radykalizacja osób w średnim wieku jest coraz częstszym, ale pomijanym zjawiskiem, które zyskało na znaczeniu wskutek wspomnianych zamieszek, potencjalnie ze względu na widoczny związek z rozprzestrzenianiem się dezinformacji w sieci. Jak wynika z moich najnowszych badań, grupa ta jest szczególnie podatna na wpływ fake newsów i teorii spiskowych.
Gorzej poinformowani, łatwiej manipulowani
Osoby w średnim wieku są często klasyfikowane jako grupa „powyżej 50. roku życia”, która obejmuje ludzi bardzo starych – grupę demograficzną, z którą mają niewiele wspólnego. Osoby w średnim wieku nie są „cyfrowymi nomadamii”, ale korzystają z sieci. Co najważniejsze, mogą być oni mniej poinformowani o zagrożeniach związanych z dezinformacją w Internecie niż młodsi ludzie, ponieważ to nie do nich kierowane są kampanie edukacyjne w tej sferze. W dzisiejszych czasach wkłada się wiele wysiłku w kształcenie młodych ludzi w zakresie bezpiecznego poruszania się po świecie wirtualnym, ale osoby w średnim wieku już się na to nie załapały.
Osoby w średnim wieku poznały Internet jako ludzie dorośli, a ich rozumienie sfery online jest w dużej mierze oparte na samokształceniu i własnych doświadczeniach. W rezultacie mogą słabo orientować się w tym, co konsumować i w co wierzyć. Takie zagrożenie może skłaniać ludzi do podejmowania brzemiennych w skutkach decyzji, na przykład wzięcia udziału w gwałtownych protestach, zaatakowania meczetu lub hotelu, w którym mieszkają osoby ubiegające się o azyl, w oparciu o błędne lub nieuczciwe informacje zebrane w Internecie.
Czytaj także: 83 butelki wina na osobę. Tak eksperci obliczają ślad węglowy Igrzysk Olimpijskich w Paryżu
Kiedy grupa zaatakowała meczet w Southport, ich działania wydawały się opierać na fałszywym przekonaniu, że troje dzieci zabitych w okolicy dzień wcześniej zostało zaatakowanych przez muzułmanina lub imigranta. W rzeczywistości młody mężczyzna zatrzymany w związku z atakiem nie jest ani jednym, ani drugim. Wydaje się zatem, że pewną rolę odegrała dezinformacja, szczególnie ta szerzona w sieci.
Przeoczona grupa
Potrzeba zrozumienia tej grupy wiekowej i jej podatności na ekstremizm szerzony za pośrednictwem mediów społecznościowych była główną przyczyną powstania projektu badawczego finansowanego przez UE, który obecnie wchodzi w drugi rok realizacji. Po raz pierwszy badacze z całej Europy przyglądają się osobom w wieku od 40 do 60 lat, aby odkryć, jakie cechy mediów społecznościowych i treści online skłaniają ich do wpadnięcia w pułapkę ekstremizmu.
Osoby starsze są bardziej zaangażowane politycznie i częściej głosują. Z tej grupy najbardziej zaangażowani są ludzie w średnim wieku. Są więc wpływowi. Często mają też jasno określone poglądy polityczne.
Grupa ta jest jednak poniekąd niewidoczna. Ludzie nie myślą o nich w pierwszej kolejności, gdy mówimy o kryzysie mieszkaniowym, kosztach życia czy opiece zdrowotnej. Młodzi od dawna są celem i przedmiotem zainteresowania większości mediów głównego nurtu i biznesu, a proces ten jeszcze przyspieszył wraz z pojawieniem się Internetu. Przykładem mogą być reklamy wykorzystujące niemal wyłącznie młodych ludzi do promowania dóbr i usług. Rzadko można zobaczyć osoby starsze reklamujące coś, co nie jest skierowane bezpośrednio do nich. Pomimo ich znaczenia finansowego, produkty nie są zazwyczaj kierowane do osób w średnim wieku.
Cała rzesza ludzi jest zatem kulturowo wykluczana lub spychana na margines. Ze względu na skupienie się na młodzieży we wszystkich aspektach życia społecznego, nie myślimy o osobach w średnim wieku jako pierwszych w kolejce do internetowej radykalizacji. Mamy tendencję do wyobrażania sobie młodych, podatnych na wpływy ludzi, którzy są sprowadzani na manowce. Dlatego też niektórzy byli zaskoczeni, widząc tak wiele starszych osób w tłumie grasantów, którzy spowodowali tyle szkód w Anglii i Irlandii Północnej.
Skutki zepchnięcia na margines
Kiedy jakiekolwiek grupy społeczne są ignorowane, ich poczucie wykluczenia i izolacji sprawia, że radykalne sfery Internetu stają się dla nich bardziej atrakcyjne. Tutaj niezadowolenie jest podsycane i wspierane. Ludzie są zachęcani do wyrażania swojego gniewu, gdy angażują się w kontakt z rówieśnikami z podobnej grupy społeczno-ekonomicznej. Mogą szukać uznania i poklasku poprzez udostępnianie treści znalezionych na forach internetowych i grupach w mediach społecznościowych lub też tworzyć je samodzielnie. Treści te podkreślają ich światopogląd lub opinię, ale często są poparte fałszywymi twierdzeniami i pseudonauką. Mimo to ich słowa są postrzegane jako uzasadnione przez innych o tym samym lub podobnym punkcie widzenia (ich rówieśników) oraz przez młodsze osoby, które szanują ich doświadczenia życiowe i są pod wpływem pozornej szczerości ich przekonań.
Osoby w średnim wieku są generalnie niewidoczne w mediach i całym społeczeństwie, co oznacza, że stojąc z boku mogą zachęcać innych do angażowania się, jednocześnie umykając uwadze naukowców, którzy starają się zrozumieć wzrost ekstremizmu w sieci. Rodzi to obawy dotyczące braku ukierunkowanych strategii i narracji mających na celu zajęcie się zaangażowaniem osób w średnim wieku w działania ekstremistyczne.
Natura sieci internetowej polega na tym, że zawiera ona „natłuszczone dane”: informacje, które szybko się przemieszczają i są trudne do zatrzymania, a które trafiają w najróżniejsze miejsca i docierają do najróżniejszych osób. Zapobieganie rozprzestrzenianiu się nieprawdy i dezinformacji jest prawie niemożliwe. Wirusowy charakter fake newsów i propagandy, które są silnie nacechowane emocjonalnie i mają sensacyjny wydźwięk, sprawia, że są one tym chętniej udostępniane.
W rękach grupy ludzi często wpływowych, którzy jednak nie urodzili się ze smartfonem w ręku – i która umyka uwadze służb zaniepokojonych radykalizacją postaw – informacje te mogą stać się potencjalnie niebezpieczną bronią, o czym przekonaliśmy się ostatnio na brytyjskich ulicach.
Tłumaczył: Tomasz Krzyżanowski
Tekst został wcześniej opublikowany w The Conversation i zamieszczono go tutaj na podstawie otwartej licencji (Creative Commons license). Przeczytaj oryginalny artykuł.
Polecamy również inne teksty z The Conversation:
- Czy Igrzyska Olimpijskie mogą być neutralne politycznie? Sportowcom czasem trudno się odciąć
- Tak urosła ludzkość, czyli jak Holendrzy zostali najwyższym narodem na świecie
- Na Bliskim Wschodzie kwitnie czarny rynek wody. To skutek kryzysu klimatycznego
- Kryzys sędziowski w piłce nożnej. Tysiące arbitrów odchodzi z zawodu przez nadużycia i przemoc
- Sztuczna inteligencja zmienia globalną strukturę władzy. Czy Europa zostaje w tyle?
- „Make Europe Great Again”: Skrajnie prawicowe Węgry przejęły prezydencję w Radzie UE. Co dalej?
- Prawo do posiadania broni? Proszę bardzo, ale to kosztuje. Na przykład nowe podatki
- Zielony Ład może oznaczać koniec tanich lotów. A co z prywatnymi odrzutowcami?
- Przed wyborami do PE. Niemcy obniżają wiek wyborczy, skorzystać na tym może skrajna prawica
- Wielka Brytania wprowadza kontrole na granicach. Tak brexit może doprowadzić do podwyżek cen
- Dlaczego dzieci się śmieją? Nie zawsze dlatego, że są szczęśliwe
- Jak smakowało wino starożytnych Rzymian? Znacznie lepiej niż wcześniej sądzono
- Nowy Jork wprowadza opłaty za wjazd do centrum. Tak chce usprawnić ruch drogowy
- Jak działa mózg jazzmana, czyli sekret kreatywności. To może być klucz do szczęścia
- TikTok jest chińskim agentem? Tak zacierają się granice między państwem i biznesem
- Miejskie kopalnie, czyli jak uwolnić potencjał naszych elektronicznych śmieci
- Nie tylko księżna Walii poprawia swoje zdjęcia. Eksperymentowanie z edycją ma dłuższą tradycję